sobota, 21 marca 2015

# ROZDZIAŁ 7

   

Cześć wszystkim! Na samym początku chciałabym wszystkich przeprosić za tak długą nieobecność, miałam drobne problemy techniczne, a potem wena mnie opuściła. Nie pisałam i nie publikowałam tak długo, bo nie chciałam robić czegoś na siłę, bo nie miałoby to sensu. Od teraz rozdziały będą pojawiać się nie regularnie. Dziękuję, za uwagę i zapraszam do lektury. ;) 




" Jej spojrzenie gdy musiałem już iść, jak obraz. Gdy łapała 

mnie za rękę i mówiła "zostań". '' 




   Mimo to, że wielkimi krokami zbliża się do Nas jesień poranek był bardzo słoneczny i ciepły. Wstałam, sprawdziłam telefon. Brak SMS'a. Pewnie jeszcze śpi. Zeszłam na dół, gdzie mama robiła śniadanie.
- Cześć. - Przywitałam się.
- Cześć. A co Ty tak wcześnie? - Zapytała.
- Jak wcześnie ?
- Zazwyczaj wstajesz piętnaście minut przed wyjściem.
- No nie przesadzaj.
- Tak jest. - Zaczęłam ziewać.
- Co na śniadanie?
- To co zwykle. A od kiedy Ty jesz śniadanie?
- Od zawsze.
- Tosia, dobrze się czujesz?
- Tak, nie czepiaj się. Idę się ubrać. - Poszłam zła na górę. Wstanę za późno, źle, za wcześnie też nie dobrze. Ehhh ... Jak tu żyć? Nie tracąc czasu na zbędne przemyślenia zaczęłam się szykować. Wiązałam buty, gdy zadzwonił telefon:
- Cześć skarbie. Wstałaś już?
- Cześć. Tak, właśnie zakładałam buty.
- Przeszkadzam?
- Nie no skąd.
- Przyjdę po Ciebie za 10 minut.
- Dobrze. To pa.
- Kocham Cię.
- I tak ja bardziej. - zaczęłam się śmiać i rozłączyłam się.
   Zadowolona zeszłam na dół. Wzięłam miseczkę, płatki, mleko no i sok. Mama stała oparta przy szafce pijąc kawę. Nalałam mleka do naczynia i wsypałam płatki. Zaczęłam jeść.
- Tosia?
- No co?
- Dobrze się czujesz?
- Lepiej niż zwykle.
- Jesteś pewna?
- O co Ci chodzi? - zdenerwowałam się.
- Spójrz, jesz płatki z sokiem.
- Ojej. Nawet nie zauważyłam. - Zjadłam jeszcze jedną łyżkę. - Smakuje tak samo jak mleko. - Jadłam dalej.
- Źle z Tobą dziecko.
- No zamyśliłam się.
- Chyba zakochałaś.
- Przestań. - Spojrzałam na Nią dziwnie. - Muszę iść, pa.
- Tośka! Czekaj, kanapki.
- Dzięki. Będę później. Pa. - Wyszłam z domu. Przed furtką czekał już Przemek.
- Cześć ślicznotko.
- Cześć przystojniaku. - Przytuliłam Go mocno i uszczypnęłam w kark.
- Ajjj, a co Ty sobie wyobrażasz? - Popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami.
- Ciebie pod prysznicem. - Pocałowałam Go lekko w usta i zadowolona poszłam chodnikiem, a On stał jak zamurowany.
- Ooo, ciekawe. Czekaj!!! - Podbiegł do mnie i złapał za dłoń.
- Kocham Cię. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Szliśmy w milczeniu. Dzisiejszy dzień dziwnie podejrzanie zapowiadał się bardzo dobrze. Po drodze zorientowałam się, że zapomniałam rzeczy na wf.
- Przemek, muszę się cofnąć do domu.
- Co? Czemu?
- Nie wzięłam ubrań na zmianę. A dzisiaj wf.
- To nie poćwiczysz, trudno.
- Ehhh, nie. Ty idź, a ja biegnę do domu, może zdążę.
- Okey. - Przemek poszedł do szkoły, a ja pobiegłam w stronę domu. Po drodze spotkałam mamę, która zorientowała się, że zapomniałam o rzeczach.
- Masz, tylko nie zgub głowy.
- Dzięki. I obawiam się, że już za późno, ale się postaram.
- Do zobaczenia.
- Pa. - Pożegnałam się z mamą i
czym prędzej pobiegłam na lekcje. 
   Weszłam spóźniona do sali przeprosiłam, ale to co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało. Przemek nie siedział na naszym miejscu tylko obok Patrycji. Przechodząc obok Nich spojrzał na mnie i lekko wzruszył ramionami szepcząc przepraszam. Zrobiło mi się przykro. Usiadłam tam gdzie zawsze.
- Hej. - Odezwał się Paweł.
- Cześć.
- Ejjj, no Misia czemu smutna?
- ... - Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam w stronę Patrycji i Przemka.
- Rozumiem. Nie przejmuj się Nimi.
- Yhym. - Miałam ochotę wrócić do domu, ale niestety. Jeszcze pan Piotr poprosił mnie do odpowiedzi. Byłam przygotowana, dostałam piątkę. To trochę poprawiło mi humor. Po lekcji wyszłam jak najszybciej byleby nie spotkać tego pajaca. Już myślałam, że jestem bezpieczna, ale On złapał mnie za rękę.
- Tęskniłem. Czemu nie zaczekałaś?  - Powiedział.
- A Ty poczekałeś? - Zabrałam dłoń.
- Co jest? - Zdziwił się moją reakcją.
- A to, że szybko się pocieszyłeś. A mnie nie było tylko chwilę.
- To nie tak. Tosia ... - Chciał mnie objąć.
- Nie dotykaj mnie!
- Ale Kotek ... - Nie dawał za wygraną
- Zostaw mnie.
- Kocham cię przecież.
- Widziałam.
- Moja zazdrośnica. - Próbował mnie pocałować.
- Odpieprz się ode mnie!
- Nie słyszałeś? - Zza Jego pleców wychylił się Paweł.
- Ooo ... Anioł stróż.
- Żebyś wiedział.
- To moja dziewczyna.
- Zgadza się, ale nie słyszałeś jak powiedziała, żebyś Jej nie dotykał?
- Sorry, ale ja mam tego dość. - Powiedziałam i odeszłam.

(Przemek)

- Czemu Ty się wpieprzasz do Nas. - Chciałem Mu znowu przyłożyć.
- Ogarnij się i zobacz co narobiłeś.
- Gdyby nie Ty wszystko byłoby dobrze.
- Jasne.
- Prawie się pogodziliśmy.
- Czy Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
- Znowu zaczynasz?
- Zraniło Ją Twoje zachowanie.
- Co Ty możesz wiedzieć?
- Wyobraź sobie, że trochę już Ją znam.
- No tak. - Zdenerwowany zostawiłem Pawła na środku korytarza i wyszedłem za szkołę, na parking. Zacząłem szukać w plecaku fajek. Jest! Ostatnia. Odpaliłem papierosa zapalniczką i zaciągając się lekko uspokoiłem. Muszę pogadać z Tosią.
Rzuciłem szluga i pobiegłem na lekcje. Kiedy wszedłem do klasy nauczycielka nie była zbyt zadowolona, przeprosiłem i poszedłem do Tośki. Odsunąłem krzesło i usiadłem.
- Musimy pogadać.
- Nie mam ochoty.
- Pozwól mi wszystko wyjaśnić.
- Ty paliłeś?
- Tak. - Popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem i odsunęła się. Nie odezwała się do mnie ani razu, no może po za tym jak chciałem pogłaskać Ją po ręce to tylko wysyczała przez zęby soczyste spierdalaj. I na tym nasza konwersacja się zakończyła.
Nie chce się z Nią kłócić. Zadzwonił dzwonek, Tośka szybko się zerwała i chciała iść.
- Zaczekaj. - Złapałem Ją za nadgarstek. - Chce pogadać.
- O czym ?
- Przepraszam.
- Tosia, wszystko w porządku? - Zapytał Paweł.
- Tak, idź.
- Czy On się zawsze będzie wpieprzał?
- O Nim chciałeś gadać?
- Nie. - Zajęliśmy miejsce na ławce stojącej na korytarzu.
- Słucham.
- No więc, wiem, że jesteś zazdrosna i chce przeprosić. To nie było fair wobec Ciebie, ale ...
- No?
- Bo Ona mnie poprosiła ...
- No tak ...
- Właśnie i było mi głupio odmówić.
- A nie było Ci głupio względem mnie? - Wkurzyła się.
- No było.
- Ehhh ... - Wstała i poszła w stronę schodów.
- Zaczekaj! - Krzyknąłem za Nią.
- Zostaw mnie. - Usłyszałem tylko jak wbiega po schodach.

(Tosia)

   Zostawiłam Go na korytarzu i pobiegłam do toalety. Usiadłam na parapecie i zaczęłam płakać. Czy On jest aż tak głupi? Nie. To ja jestem głupia, ufam nie wiadomo komu. Spojrzałam w lustro. Ty głupia idiotko, co Ty sobie wyobrażałaś? Chwile jeszcze po użalałam się nad sobą przemyłam twarz wodą i wyszłam. Mam gdzieś co sobie o mnie pomyślą. Minęłam grupkę chłopaków, potem jakieś dziewczyny i szłam dalej, aż na kogoś wpadłam.
- Tosia, wszystko okey? - usłyszałam głos Wojtka.
- Co? Tak, tak.
- Pokaż. Ty płaczesz?
- Nie no co Ty. - Próbowałam się uśmiechnąć.
- Czemu ?
- Ehhh ...
- Przez Pawła?
- Nie.
- Przemek?
- Yhym.
- Chodź tu. - Przytulił mnie.
- Nie rób, Przemek się wścieknie. - Powiedziałam.
- Dobra, dobra.
- Chodź już na lekcje. - Pociągnęłam Go za sobą. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca obok siebie. Po jakimś czasie dotarł Przemek. Spojrzał na mnie i przeszedł na sam koniec sali. Usiadł w rzędzie zaraz za mną. Po pewnym czasie lekcji poczułam jak dotyka mnie po plecach.
- Czego? - Odchyliłam się.
- Przepraszam, jestem idiotą.
- No przez grzeczność nie zaprzeczę.
- Dzięki.
- Coś jeszcze?
- Tak, kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Czyli wszystko okey?
- No prawie. - Przysunęłam się do swojej ławki i zaczęłam notować. Po dzwonku wyszłam z klasy nie czekając na Niego.
   Przez resztę lekcji nie rozmawialiśmy. O godzinie 14:20 zostałam jeszcze na dodatkowych zajęciach z matematyki. Wychodząc ze szkoły przy głównej bramie zauważyłam Przemka w towarzystwie Patrycji i Jej koleżanek. Wyszłam na ulicę, a On udawał, że mnie nie widzi. Palant. Szłam powoli do domu. Wyciągnęłam klucze z torby i otworzyłam furtkę, a następnie drzwi do domu. Zostawiłem buty na korytarzu i pobiegłam na górę. Rzuciłam wszystko na łóżko i zeszłam do kuchni coś zjeść. Mama przygotowała mi obiad, ale jakoś nie miałam apetytu. Wzięłam sok i wróciłam do pokoju. Zabrałam się za odrabianie lekcji. Rozwiązywałam ćwiczenia z chemii, gdy zadzwonił telefon, nie patrząc kto to odebrałam
- Halo.
- Tosia? - Usłyszałam głos Przemka.
- Czego?
- Mogę do Ciebie wpaść?
- Nie, zajęta jestem.
- A kiedy będziesz miała czas?
- Jak będę miała to się odezwę. - Rozłączyłam się. Wkurzona zaczęłam chodzić po pokoju. Ubrałam buty i wyszłam na dwór. Słuchawki w uszy i zaczęłam biec w stronę parku. Spacer lub bieganie zawsze mnie uspokajają i pomagają zebrać myśli.

(Przemek)

   Chodziłem od ściany do ściany nie wiedząc co robić, wewnętrzne mnie roznosiło. Postanowiłem, że pójdę do Niej i wyjaśnimy sobie wszystko. Kocham Ją, a przynajmniej mi się tak wydaje ...
Dotarłem już pod dom Tośki, wszedłem do środka i zadzwoniłem do drzwi. Nikt nie otwierał, zadzwoniłem jeszcze raz i kolejny i jeszcze. Nic. Głucha cisza. Wyjąłem telefon i wybrałem numer dziewczyny. Nie odbiera, ehhh ... A może coś Jej się stało. Boże, nie wybaczyłbym Sobie tego. Usiadłem na schodach i postanowiłem poczekać.

( Tosia )

   Przez cały czas myślałam o tym co się dzisiaj wydarzyło. Bieganie wcale mnie nie uspokoiło, postanowiłam, że wrócę do domu. Biegłam najszybciej jak mogłam, wspięłam się na ogrodzenie i je przeskoczyłam, uwielbiałam to robić.
Wbiegając na ganek wpadłam na Przemka. Momentalnie się odsunęłam.
- Co Ty tu robisz?
- Czekam na Ciebie. Możemy porozmawiać?
- No dobra, wejdź. - Otworzyłam drzwi. Weszliśmy do domu, zostawiłam klucze na szafce.
- Tosia ...
- Poczekaj, tylko się ogarnę, okey?
- Dobrze.
Pobiegłam na górę, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w białą bokserkę i czarne leginsy. Zeszłam do salonu gdzie czekał Przemek.
- Piękne wyglądasz, nawet w mokrych włosach. - Wstał z kanapy.
- Chciałeś o czymś porozmawiać, więc słucham. - Oparłam się o parapet i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Ehhh, tak. Nie chce się z Tobą kłócić.
- Yhym.
- Sorry za dzisiaj.
- ...
- Wybaczysz mi? Tosia, proszę.
- A dalej będziesz mnie ignorował?
- Nie ignoruję Cię.
- A dzisiaj po szkole to co?
- Dzisiaj??? Naprawdę Cię nie zauważyłem.
- Rozumiem.
- Zagadałem się, z resztą nie ważne, to Ciebie kocham z Tobą chce być.
- Wiesz, ważne. Wszystko jest ważne. Jak się kogoś kocha to powinno się być z Nim szczerym i mówić sobie o wszystkim, a nie tylko o tych rzeczach, które powinien wiedzieć. Nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. I nie nie zarzucam ci kłamstwa tylko to, że świadomie nie mówisz mi wielu rzeczy.
- Przecież nie mam przed Tobą tajemnic. Rozmawiamy o wszystkim, przecież wiesz kotku ...
- Więc, czego Ona od Ciebie chciała?
- Pogadać i może się umówić.
- Szmata. A Ty co na to?
- Odmówiłem. - Powiedział i spuścił głowę.
- A chcesz iść , prawda?
- Nie ... To znaczy tak, nie, nie wiem.
- Rozumiem. Czemu nie zareagowałeś jak Cię dotykała po udach?
- Nie wiem.
- Przyjemne to było? - Miałam ochotę Go uderzyć.
- Z jednej strony tak, ale nie nie było. Nie chce Jej, chce Ciebie, zawsze.
- Nie wmawiaj Sobie tego, to nic nie da.
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam. - Przytulił mnie, a ja nie miałam siły, by Go odepchnąć.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Może potrzebujesz przerwy?
- Jakiej przerwy? Od czego?
- Ode mnie.
- Nie! Nie potrzebuje. Tosia, co za dzień. Oddałabym wszystko by móc cofnąć czas.
- Heh, też bym chciała. Możesz mnie puścić?
- Tak, sorry. Nie powinienem. - Odsunął się ode mnie na krok. - Między nimi okey?
- Chyba tak. Ale obiecaj mi jedno, że nigdy w życiu mnie nie okłamiesz i niczego przede mną nie zataisz.
- Obiecuje.
- Fakt to trochę brak prywatność, ale no jednak jak mamy być nadal razem to chciałabym o wszystkim wiedzieć.
- Nie no spoko. To ja już pójdę.
- Okey, nie zatrzymuje. To pa. - Odprowadziłam Go do drzwi.
- Pa, widzimy się jutro w szkole.
- No tak.
- Zadzwonię.
- Jeżeli chcesz, to proszę.
- Do zobaczenia.
- Pa.
   Przemek poszedł, a ja długo myślałam nad tym wszystkim. Nie chce, nie mogę Go ograniczać. Oboje mamy prawo do własnego życia, tylko oboje możemy tego żałować ... Wieczorem, tak jak mówił, zadzwonił Przemek. Pogadaliśmy tylko chwile, bo nie miałam ochoty na rozmowę z Nim, pod pretekstem zmęczenia rozłączyłam się i dalej świdrowałam wzrokiem sufit. Ehhh, ta bezczynność mnie zabije. Wstałam na chwilę z łóżka i podeszłam do szafy. Odszukałam stare pudełko ze zdjęciami, a w nim malutkie pudełeczko po kolczykach. Zabrałam je i wróciłam do łóżka. Położyłam się na plecach i zdjęłam wieczko. Witaj maleńka, zostałaś tylko Ty - pomyślałam. Wyciągnęłam ostrze i oglądam je w świetle dużej, zapachowej świecy. Żyletka odbijała płomień, znów chciałam to zrobić, ale przeszkodził mi dźwięk telefonu. Odebrałam dopiero po chwili
- Tośka? Co się dzieje?
- Cześć Paweł, mnie też Cię miło słyszeć. Nie no skąd nie przeszkadzasz.
- Nie błaznuj. Co się dzieje? Powiedź.
- Nic, a co ma się dziać?
- Nie odbierałaś.
- Mam robotę do zrobienia.
- Nie rób tego kolejny raz!!! - Wydarł się. - Nie możesz, On nie jest tego wart.
- Przestań! Zostawcie mnie w spokoju.
- Tośka do cholery, będę u Ciebie za piętnaście minut i dokładnie Cię sprawdzę.
- Nie masz prawa. Mój chłopak Cię zabije.
- Raczej ja Jego. Odłóż to cholerstwo, proszę. Piętnaście minut.
- Okey, pospiesz się zegar tyka, tik tak, tik tak... - Rozłączyłam się, rzuciłam telefon i wróciłam do oglądania. Sprawdziłam ostrze, mmm, nadal ostre. Znów to łaskotanie w żołądku, jakby żyletka przemawiała Zaraz Sobie ulżysz. Pomogę Ci. Masz tylko mnie. Nie masz nic do stracenia, no spróbuj.  
Długo nie mogłam się ruszyć, w pewnym momencie usłyszałam dzwonek i dobijanie się do drzwi
- Tośka!!! Otwórz. - Zeszłam na dół otworzyłam i wpadł Paweł, a za Nim Przemek.
- Nic Ci nie jest?!
- Nie. Zostawicie mnie. Co On tu robi do cholery?!
- Kocham Cię Tosia zrozum. - Powiedział Przemek.
- Wejdźcie na górę, proszę.- Paweł, gdy tylko zobaczył ostrze od razu je zabrał.
- Nie wolno Ci!
- Bo? Przecież, żyjemy w wolnym kraju, wszystko mogę. - Próbowałam zabrać mu żyletkę.
- Obiecałaś. - Powiedział Przemek.
- Ty się nie wypowiadaj w temacie obietnic. - Popatrzyłam się na Niego z łzami w oczach.
- Przepraszam.
- Wyjdź!
- Tosia ... - Powiedział błagalnym głosem. 
- Tośka pogadajcie. - Wtrącił się Paweł.
- Musimy Sobie wszystko wyjaśnić. - Przytaknął Przemek. 
   Paweł zostawił Nas, gadaliśmy z Przemkiem około godziny. Cały czas płakałam, nie byłam pewna czy mogę mu znów uwierzyć, ale postanowiłam, że dam Mu ostatnią szansę. Chłopacy wyszli koło dwudziestej drugiej. Byłam zbyt zmęczona, by myśleć o głupotach, więc szybko zasnęłam z myślą, że jutro będzie lepiej.