czwartek, 23 października 2014

# ROZDZIAŁ 4


Dobry wieczór, czytelnicy! ;D
Chce podziękować za wszystkie dotychczasowe komentarze. Dziękuję. ;)
Jeżeli macie jakieś uwagi, zastrzeżenia co do rozdziałów piszcie w komentarzach.
Edytowałam na szybko, więc gdyby zdarzyły się jakieś błędy informujcie mnie.
Dobrze to zapraszam do czytania i komentowania. ;)
Do następnego rozdziału! ;]

***


Gdy patrzę na Niego, wiem, że los dał mi więcej niż mogłabym chcieć,
gdy czuję Jego bliskość, wszystko inne traci sens...
i prawdę mówiąc, żadne słowa nie wyrażą tego,
jak bardzo jestem wdzięczna właśnie za Niego...


   
   Przebudziłam się z myślą "znowu do szkoły". Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nie jestem u siebie, tak to był pokój Przemka, który tulił się do mnie. Obróciłam się w Jego stronę i patrzyłam jak słodko śpi. Mój Misio - pomyślałam. Dałam mu całusa, a on zaczął otwierać swoje piękne oczka.
- Dzień dobry kochanie.

- Mmm ... Cześć kotku - uśmiechnął się
- Zasnęłam wczoraj u ciebie ?
- Tak, ale do niczego nie doszło, spokojnie.
- Dobrze. I przepraszam, byłam trochę zmęczona.
- Nic się nie stało.
- A powiedziałeś moim rodzicom ?
- Tak, chcieli po ciebie przyjechać, ale jakoś ich przekonałem i zostałaś.
- Kocham cię, wiesz ?
- Wiem.
 Wtuliłam się w niego, a On przewrócił się na plecy, leżeliśmy i rozmawialiśmy. Głównie to chciałam się dowiedzieć jak to się stało, że zasnęłam i jak zareagowali Jego rodzice na to, że spaliśmy razem. Przemek zapewnił, że  nie są źli, no może lekko zdziwieni. Sięgnęłam po telefon, mieliśmy tylko trzydzieści minut do pierwszej lekcji.
- Kochanie czas wstawać.
- Ale ja nie chce. - zrobił smutną minę i mocno mnie przytulił
- Chodź, chodź, bo się spóźnimy. Proszę, a ja muszę jeszcze do domu po jakieś rzeczy na przebranie.
- Ehhh ...
- To ty tu leż, a ja biegnę do domu.
- Nigdzie nie pójdziesz. - mocno mnie ścisnął.
- Przemek puść.
- Nie, nie pozwalam ci. - Wyszczerzył się
- A w czym mam iść do szkoły?
- Hmmm ...
- Pospiesz się, bo czas leci . - pokazałam na zegarek.
- Pójdziesz w moich ubraniach.
- Tak ? Bieliznę też mi pożyczysz ?
- Ależ oczywiście, kotku. Będziesz wyglądać bardzo seksownie w moich bokserkach.
- Przestań.
- Taka prawda, jesteś śliczna.
- Przemek, no ale ja serio.
- Ja też.
- Ale no ... - zrobiłam smutną minę.
- Uparciuch. Spójrz tam obok biurka, poznajesz ?
- Moja torba od treningu, ale skąd ją masz ?
- Twój tata wczoraj podrzucił. Masz tam wszystko co powinno być ci potrzebne.
- Super. - buziak - To ja biegnę się ubrać.
- Czekaj. - podszedł do szafy - Proszę, załóż to. - Podał mi swoją koszulkę.
- Dobrze, kocham cię.
Pobiegłam się ubrać, gdy wróciłam do pokoju Przemek już miał zakładać bluzkę, ale gdy zobaczył, że wchodzę zaniechał tego. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Mam wspaniałą dziewczynę.
- A ja wspaniałego chłopaka. - wyszczerzyłam się.
- Dobrze zbieramy się. Śniadanie, ehhh ta, zapewne nie ma nic w lodówce, więc kupimy coś po drodze.
- Okey. - zabrałam torbę i zeszliśmy na dół.
- Misiu, ale ubierz się, kusić możesz tylko mnie.
- Czyżbyś była zazdrosna?
- Ja? Zazdrosna?
- Tak ty.
- Hahahahahaha ... ! Tak.
- Oj Myszko, ale tylko Ty się liczysz.
- Co nie zmienia faktu, że masz się ubrać.
- No już patrz, jestem ubrany.
- No, kocham cię, a teraz chodź.
Zamknęliśmy dom i pobiegliśmy do szkoły mieliśmy dziesięć minut, a po drodze mieliśmy iść do sklepu. cudem się wyrobiliśmy. Weszliśmy do szkoły trzymając się za ręce. Minęliśmy chłopaków, którzy patrzyli się na mnie jakbym im pół rodziny wytruła. 
   Na lekcji nie mogłam się skupić, a Przemek wcale nie pomagał. Całe czterdzieści pięć minut wpatrywał się we mnie z tym słodkim uśmiechem.
 Zadzwonił dzwonek i wyszliśmy na przerwę.
- Nie patrz się tak na mnie, bo to mnie rozprasza.
- Taaak ? - uśmiechnął się
- Tak.
- To może wrócimy do domu, do cieplutkiego łóżeczka, hmmm ?
- Kusząca propozycja, ale niestety kochanie musimy tu zostać.
- Dobrze, ale po szkole Sobie poleżymy.
- Tak, u mnie. - buziak.
- Czemu ?
- Bo jak znowu u Ciebie zasnę to rodzice będą źli i zabronią mi się z Tobą spotykać, a to nie było by fajne, prawda?
- To by była tragedia Kotku.
- No więc chodź. Jeszcze tylko pięć godzin. Wytrzymamy.
- Wiem. Kocham cię.
- A ja Ciebie.
 Poszliśmy na nudne wykłady. Po raz pierwszy nie byłam zainteresowana tym co mówią nauczyciele. Paweł, ani Wojtek nie odezwali się do mnie słowem. Jedynie Dawid przywitał się jak zawsze. 
   Siedziałam sama pod Orlikiem, bo Przemek skoczył do sklepu po picie. Niespodziewanie podszedł Wojtek
- No hej piękna. Widzę, że jednak posłuchałaś naszych rad, nawet trochę za bardzo.
- Hehe ... To tak samo jakoś wyszło.
- Ładnie razem wyglądacie.
- Oj, dziękuję. A Pawcio gdzie?
- Aaa ... No bo ... On. Kurde, jakby ci to powiedzieć?
- Prosto z mostu.
- Bo on jest wściekły.
- Co?!
- Inaczej ujmując zazdrosny.
- Paweł?
- A dziwisz mu się? Zawsze to z nim się wygłupiałaś, śmiałaś. A teraz widzi cię szczęśliwą z innym.
- Nie wiedziałam. Głupio mi.
- Może z nim pogadasz?
- Jeżeli będzie chciał ...
- Tośka, powinnaś z nim porozmawiać.
- A może On nie chce. Zauważ, że nawet nie przywitał się ze mną.
- Ehhh, zrobisz jak uważasz, ale moim zdaniem powinnaś się z Nim spotkać.
- Dobrze. Gdzie On jest?
- Siedzi pod halą.
- Okey. Zaraz wracam, posiedź tu chwile i popilnuj mi rzeczy. Jak się skończy przerwa, a nie wrócę to zabierz je na górę.
- Okey. A jak przyjdzie Przemek?
- To pogadaj z Nim, jak chcesz i powiedź, że musiałam coś załatwić.
- Dobrze. A powiesz Mu ?
- Nie wiem. Raczej powinnam, ale zastanowię się. Pogadamy na Skype dzisiaj, dwudziesta druga Ci pasuje?
- Tak.
- Dzięki.
- Spoko.
 Szłam w stronę łącznika i tak naprawdę to nie wiedziałam co mam powiedzieć Pawłowi. Przeprosić go? Ale za co? Przecież my się tylko przyjaźnimy. Cholera, a jeśli On to odebrał w inny sposób? Nigdy Mu nie mówiłam, że jesteśmy czy będziemy razem.  Z drugiej strony, mina Wojtka znaczyła, że ma do mnie żal. Może faktycznie jestem nie fair wobec nich. O jest Paweł, tylko spokojnie. Usiadłam obok na ławce i niepewnym głosem powiedziałam
- Hejka.
- Cześć. - Jest zły, bo zazwyczaj inaczej odpowiada.
- Chciałam z Tobą porozmawiać.
- O czym?
- Należą Ci się wyjaśnienia.
- O co Ci chodzi?
- Nie udawaj.
- Nie udaje!
- Wojtek powiedział, że jesteś na mnie zły. Ale i bez Jego słów bym z Tobą porozmawiała.
- Super.
- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego tak się zachowujesz?
- Niby jak?
- Jesteś zły na mnie.
- Nie jestem.
- Nie kłam.
- Spier ...
- Paweł! Mów o co Ci chodzi.
- Nie! - Powiedział stanowczo.
- Dlaczego taki jesteś?
- Niby jaki?
- Dobrze wiesz.
- Może dlatego, że osoba, która jest dla mnie ważna interesuje się innym. Jestem idiotą. Wierzyłem Ci, pomagałem, opiekowałem się. Byłem na każde twoje wezwanie. A Ty? Ty masz mnie w dupie, bo pojawił się jakiś idiota, który zawrócił  Ci w głowie. Staram się o Ciebie od czterech lat, a On przyszedł i ma Cię podaną na tacy w trzy dni. To jest sprawiedliwe? Nie. Zastanów się, do kogo się zawsze przytulałaś? Z kim się wygłupiałaś? Kto Cię nosił na rękach? Do kogo dzwoniłaś jak znowu się pocięłaś? Kto rozmawiał z Tobą o Twoich problemach do czwartej nad ranem siedząc na dachu? Pamiętasz jak się śmiałaś? Tylko wiesz ... Nigdy nie miałaś tego pięknego błysku w oku, który masz teraz, ale wytłumacz mi jedno ... Jak to się stało, że tak szybko Cię zdobył? Hmmm? Ma więcej kasy? Jest przystojniejszy?
- Paweł, nie chodzi o pieniądze, ani o wygląd.
- Nie przerywaj mi! Dla Ciebie to było wygodne mieć sługę, który dla Ciebie zrobi wszystko. Jeden telefon i byłem zawsze. A teraz zostałem frajerem. Bo ty byłaś i jesteś zimną suką, która nie liczy się z nikim! (...)

                                W tym samym czasie ...

- Siema, Przemek jestem.
- Cześć. Wojtek. Tośka musiała coś załatwić.
- Okey.
- No. A tak w ogóle to gratuluje.
- Hehe ... Dzięki.
- Tylko wiesz chce żebyś wiedział, że nie damy jej skrzywdzić. Jeżeli będzie przez Ciebie płakała to się policzymy.
- Ej, ej. Spokojnie, kocham Ją i nie chce dla Niej źle. Nie musisz się martwić.
- Tylko uprzedzam. Będę się martwic bo jest dla mnie jak siostra.
- Teraz jest ze mną i nic jej nie grozi.
- Dobra, dobra. Zobaczymy. Pilnuj się koleś.

 (...)

- Paweł! Nie masz prawa tak mówić!
- Spieprzaj. I zapamiętaj jeżeli On Cię skrzywdzi, to nie dzwoń do mnie, żeby się wypłakać. - Utkwił we mnie Swój zimny i obojętny wzrok.
- Przepraszam. - powiedziałam i wybiegłam.
   Miałam łzy w oczach, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zobaczyłam Przemka rozmawiającego z Wojtkiem, nie chciałam, żeby widzieli, że coś się stało. Uspokoiłam się i powoli do nich podeszłam.
- No i jestem.
- I jak? - odezwał się Wojtek.
- W porządku.
- Kotku, gdzie byłaś? - wtrącił się Przemek przyciągając mnie do siebie.
- Musiałam pogadać z Pawłem .
- O czym?
- No bo ... - Nie chciałam kłamać.
- Bo On chciał ognisko zrobić i Tosia miała Mu pomóc...- wtrącił się Wojtek
- Tak, tylko, że Pawcio mówi, że Ty i Kacper się wszystkim zajmiecie.
- No tak. Dobrze to ja spadam i widzimy się na lekcji. Pa.
- Pa.
- Cześć.
- A Wojtek, pamiętaj dwadzieścia dwa.
- Spoko. - Odwrócił się i odszedł
- O co chodziło z tym dwadzieścia dwa?
- A to taki nasz szyfr.
- Okey.
- Masz picie?
- Tak, proszę. - Podał mi butelkę soku, którą wypiłam w mgnieniu oka. Chciałam usiąść na ławce, ale Misio to wykorzystał i wciągnął mnie na kolana.
- Kocham Cię.
- Tak ja Ciebie też. - odpowiedziałam bez zbytniej emocji w głosie.
- Myszko co jest?
- Nie nic, wszystko dobrze.
- Spójrz mi w oczy.
- No i co widzisz? - lekko się uśmiechnęłam
- Że coś cię martwi.
- Nie, wydaje Ci się.
- Nic mi się nie wydaje. Ale no powiesz jak będziesz chciała.
- Kocham Cię - przytuliłam się do Niego i łza spłynęła mi po policzku.
- Mysia, co jest?
- Bo Paweł w złości powiedział o kilka słów za dużo.
- Gdzie On jest?!
- Przemek nie! Zostaw, On powiedział prawdę. Odprowadzisz mnie do domu ? Proszę.
- Teraz?
- Tak.
- Chodź. A z Nim się jeszcze policzę.
- Mogę Cię o coś prosić? - spojrzałam Mu w oczy.
- Jasne.
- Obiecaj, że zostawisz to w spokoju.
- Ale moja dziewczyna nie będzie płakała z powodu jakiegoś idioty.
- Proszę.
- Ehhh, no dobrze, obiecuję.
- Dziękuję.
Poszliśmy do mnie. Przemek zrobił herbatę i porozmawialiśmy o tym co zaszło w szkole. Wyrzuciłam to wszystko z siebie i jakoś lżej mi się zrobiło na duszy. Za to On nie był zbyt szczęśliwy. Wiem, że coś kombinuje, widać to w Jego kochanych oczach.


poniedziałek, 13 października 2014

# ROZDZIAŁ 3





Powiedź, że zawsze będziesz obok chroniąc me serce ... 





   Po powrocie z kościoła, przy obiedzie, mama zaczęła rozmowę.
- Opowiesz nam coś o Twoim nowym koledze?
- A po co?
- Chcielibyśmy wiedzieć kto to jest.
- No to. Przemek, chodzi ze mną do klasy, ba nawet siedzimy razem. Tyle wystarczy? Muszę iść, bo się umówiłam.
- Z kim?
- Z Przemkiem.
- Po co?
- Uczymy się. Coś jeszcze? Spieszę się?
- Idź i baw się dobrze. - uwolnił mnie tata.
- Dziękuję. Pa! Nie wiem kiedy wrócę. - Szybko wybiegłam z domu, żeby uniknąć zbędnych pytań.
   Koniec września zbliżał się wielkimi krokami, a do zakończenia pierwszego semestru coraz mniej czasu. Nie mogłam się doczekać ferii, gdyż dyrektor szkoły postanowił wybrać z klas trzecich, z każdej klasy dwójkę uczniów, którzy w nagrodę za wysokie wyniki w nauce pojadą na narty do Białki Tatrzańskiej. Chciałam wygrać, bo chociaż na kilka dni zapomniałabym o tym wszystkim. Ale na razie trzeba przygotować się do konkursów i zmobilizować Przemka do nauki.
   Umówiliśmy się w parku, na tej samej ławce, na której pocałował mnie, tuż po seansie kinowym. Powolnym krokiem szłam przez alejki, gdy zobaczyłam Przemka opartego o drzewo. Postanowiłam Go przestraszyć. Powoli podeszłam i wskoczyłam mu na plecy
- Cześć kochanie! - śmiejąc się krzyknęłam.
- Dzień dobry kotku - podrzucił mnie lekko, żeby mnie poprawić - ale tak to my się witać nie będziemy. - Postawił mnie na ziemi, obrócił się i złożył na moich ustach pocałunek. - I tak lepiej. - zaśmiał się.
- Mmm ... No masz rację.
- Tęskniłem - wykrzywił usta w podkówkę. Chciałam dać Mu buziaka w policzek, ale cwaniak to wykorzystał i znowu mnie pocałował.
- Lepiej?
- O wiele. - zaśmiał się.
- No to co robimy?
- Spacer, a potem do mnie?
- No okey. Ale na ten spacer to ...
- Tak wiem, nad jezioro. - przerwał mi. Uśmiechnęłam się i poszliśmy trzymając się za ręce. Gdy dotarliśmy na plażę zrobiło mi się strasznie zimno. Wtuliłam się w Niego, gdy rozpiął Swoją bluzę. Przytuliłam się, a On okrywając mnie nią zapiął zamek i mocno objął.
- Kocham Cię, wiesz?
- Wiem. - wyszczerzył się.
- Misiuuu ...
- Czo ?
- Słyszałeś o akcji dyrektora?
- Yyy ...
- Oj no o tej, że na końcu pierwszego semestru dwoje uczniów z każdej klasy z najwyższymi stopniami wyjedzie na ferie do Białki Tatrzańskiej.
- Ciekawy pomysł.
- No i ja pomyślałam - zaczęłam Go miziać ręką po plecach - że oboje możemy się postarać i wyjechać.
- Myszko, tylko jest jeden problem ... - posmutniał.
- O to się nie martw będziemy się razem uczyć i ja będę Ci pomagała. - dałam mu całusa w policzek i uśmiechnęłam się.
- Ale ja nie potrafię się przy Tobie skupić ...
- Czyli nie chcesz ze mną jechać, spoko.
- To nie tak.
- A jak?! - przerwałam Mu.
- No bo ja nie jestem typem kujona.
- Dobrze zapomnij. Pojadę z Pawłem, nie martw się.
- O nie! Albo ze mną, albo wcale. - Przycisnął mnie do siebie.
- Kochanie, jeżeli się postarasz to pojedziesz ze mną, a jak nie to jadę z Pawełkiem.
- Zgoda, szantażystko. Będę się starał i pojedziemy razem.
- No i po co się upierałeś? - zaczęłam się z Niego śmiać.
- Ehhh ... Chodź tu chce słodkiego buziaka i to od Ciebie.
- Nieee ... - wyrywałam się, ale Przemek i tak zwyciężył.
- Zabieraj te łapki - On wcale się nie odzywając, spojrzał mi w oczy i zacisną dłonie jeszcze bardziej.
- Przemghgmmm ... - uciszył mnie pocałunkiem.
- Coś mówiłaś? Hehe ...
- Tak, że mam popieprzonego ... No właśnie kogo?
- No kogo?
- No nie wiem kogo.
- Ehhh, dobrze uparciuchu. A więc czy oficjalnie zostaniesz moją dziewczyną, później narzeczoną, a na końcu żoną ?
- Tak, głuptasie.
- To za parę lat oświadczę Ci się na prawdę, tak z pierścionkiem i w ogóle.
- Okey. - uśmiechnęłam się i mocno wtuliłam w MOJEGO chłopaka. Byłam bardzo szczęśliwa. W tamtej chwili wiedziałam, że z każdym dniem będzie coraz lepiej.
Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po plaży, a następnie udaliśmy się w stronę domu Przemka. Była niedziela, więc Jego rodzice też tam byli. Tuż przed wejściem zaczęłam panikować.
- Misiu, może ja już pójdę i zobaczymy się jutro w szkole ...
- Nie ma takiej opcji, wchodź. - przekroczyliśmy furtkę.
- A co jeżeli Twoi rodzice mnie nie polubią?
- Ehhh ... Polubią, polubią. Nie wykręcisz się, już im powiedziałem, że przyjdę z dziewczyną.
- Nienawidzę Cię ... - zrobiłam złą minę.
- Hehe, tak ja Ciebie też kocham kotku. - całus w policzek - No rozchmurz się, złość piękności szkodzi.
- Ehhh ...
- Nie wzdychaj tylko uśmiechnij się i zapraszam ... - otworzył drzwi - Mamo! Tato! Jesteśmy!
- No wreszcie, chodźcie tu, już obiad nakładam.
- Przemek, ale ja nie ...
- Tak wiem, nie jesteś głodna. Ty nigdy nie jesteś głodna! Masz być grzeczna i się nie bój, nie zjedzą Cię przecież.
- No tego nie wiem.
- Chodź tu głuptasku. - przytulił mnie do siebie i weszliśmy do kuchni.
- Dzień dobry państwu.
- Cześć Tosiu, myjcie ręce i jemy.
Umyliśmy ręce i wróciliśmy do jadalni.
Poznałam Jego rodziców, w sumie całkiem mili ludzie i co najważniejsza nie zjedli mnie. Przy stole rozmawialiśmy o wszystkim, planach na przyszłość, szkole, ocenach i tak dalej. Po obiedzie pozmywaliśmy z Przemkiem, a potem poszliśmy do Jego pokoju.
- Misiu nie zdążyłeś posprzątać? - zaczęłam się śmiać.
- Yyy ... No bo ... Spieszyłem się do Ciebie i tak jakoś wyszło. Przepraszam. - Jednym ruchem ręki zgarnął Swoją pościel w misie i samochodziki. Natomiast ja stałam przy drzwiach i nie mogłam się opanować, przez ten śmiech, aż się popłakałam.
- Ze mnie się śmiejesz? 
- Taaaak!- Musi spotkać Cię kara. 
- Spadaj!
- Nie! - zaczął mnie łaskotać. 
- Przeeee ... meeek!!!!! Pro ooszę przeeees ssss staaaaań!!!  Hahaha ... 
- To jest kara, moja małpko.
- Przeeee praszaaaaam, juuuuuż nieeee będę. 
- Zastanowię się. - wyszczerzył się. 
- Koooooochaaaaaam Cię!!!!!!! 
- Wiem. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
- Przeeeeemeeeek! 
- Co myszko?
- Puść, proszę. 
- No dobrze, ale przytul mnie. 
- Okey. - uśmiechnęłam się i mocno się do Niego przytuliłam. Weszliśmy do Jego pokoju, a On zamknął drzwi. Usiadłam po turecku na łóżku, Przemek po chwili usiadł przede mną. Patrzyliśmy Sobie w oczy, a ja miziałam  Go po kolanie. Przybliżył się do mnie i zaczął mnie całować. Uwielbiam, gdy to robi tak niespodziewanie i namiętnie. Powoli przechylając się położył się na mnie, ale szybko zamieniliśmy się miejscami. Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się i dawaliśmy sobie całusy. 
   Błogi niedzielny czas szybko płynął chciałam jeszcze powtórzyć materiał z biologii, ponieważ miałam wziąć udział w olimpiadzie. Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, by poszukać książki. Po dwóch sekundach poczułam jak przytula się do mnie od tyłu i opiera Swoją głowę na moim ramieniu. Musnął ustami moją szyję i szepnął do ucha
- Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też kocham.
Wracaj do mnie.  
- Przecież jestem, ja tylko chciałam biologię powtórzyć, bo konkurs coraz bliżej, a jak pamiętasz muszę, a przede wszystkim chce go wygrać. - obróciłam się w Jego stronę.
- Wiem, wiem.
- Ale możemy się pouczyć razem. - wyszczerzyłam się. 

- Taaak ? Ale wiesz, że się przy Tobie nie skupię. 
- Nie mój problem. - pocałowałam Go w nosek.
- Mrrrr ... Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, wariacie.
- Tak, jestem wariat, ale Twój. 

- I tylko mój! 
- Tak. - pocałował mnie w czoło.
- Odprowadzisz mnie do domu ?
- Już?! 

- Nie! Jeszcze trochę. Ale teraz ta biologia.
- Ehhh, okey. 
Usiadł przy biurku, a ja wędrowałam po pokoju i czytałam podręcznik. Czułam jak mi się przygląda, było to trochę nie zręczne, ale szybko o tym zapomniałam. Po jakimś czasie podeszłam do Niego i poprosiłam, aby mnie przepytał. Natomiast On zaproponował taki układ, że jeżeli na wszystkie pytania odpowiem dobrze to dostanę nagrodę, a jeżeli coś pomylę to będzie kara. Kolejna tego dnia. Odpowiadałam na każde pytanie poprawnie, gdy skończyliśmy usiadłam mu bokiem na kolanach i przytuliłam głowę do Jego klatki. 
- Misiu, boję się.
- Czego ? Ze mną jesteś bezpieczna.
- Wiem, ale boję się, że ktoś lub coś nas rozdzieli. Że pewnego dnia obudzę się i nie będę miała powodu, by żyć, bo Ty będziesz układał Sobie życie z kimś innym ...
- Myszko nie mów tak. Kocham Cię i będę z Tobą zawsze. Nie mogę Cię stracić, bo znaczysz dla mnie najwięcej na świecie. 
- Kocham Cię - łza popłynęła mi po policzku i kapnęła na Jego bluzę - ...
- Nie płacz - zaczął mnie tulić i uspokajać, sama nie wiem kiedy zasnęłam. W Jego ramionach czuję się bardzo bezpiecznie.