poniedziałek, 13 października 2014

# ROZDZIAŁ 3





Powiedź, że zawsze będziesz obok chroniąc me serce ... 





   Po powrocie z kościoła, przy obiedzie, mama zaczęła rozmowę.
- Opowiesz nam coś o Twoim nowym koledze?
- A po co?
- Chcielibyśmy wiedzieć kto to jest.
- No to. Przemek, chodzi ze mną do klasy, ba nawet siedzimy razem. Tyle wystarczy? Muszę iść, bo się umówiłam.
- Z kim?
- Z Przemkiem.
- Po co?
- Uczymy się. Coś jeszcze? Spieszę się?
- Idź i baw się dobrze. - uwolnił mnie tata.
- Dziękuję. Pa! Nie wiem kiedy wrócę. - Szybko wybiegłam z domu, żeby uniknąć zbędnych pytań.
   Koniec września zbliżał się wielkimi krokami, a do zakończenia pierwszego semestru coraz mniej czasu. Nie mogłam się doczekać ferii, gdyż dyrektor szkoły postanowił wybrać z klas trzecich, z każdej klasy dwójkę uczniów, którzy w nagrodę za wysokie wyniki w nauce pojadą na narty do Białki Tatrzańskiej. Chciałam wygrać, bo chociaż na kilka dni zapomniałabym o tym wszystkim. Ale na razie trzeba przygotować się do konkursów i zmobilizować Przemka do nauki.
   Umówiliśmy się w parku, na tej samej ławce, na której pocałował mnie, tuż po seansie kinowym. Powolnym krokiem szłam przez alejki, gdy zobaczyłam Przemka opartego o drzewo. Postanowiłam Go przestraszyć. Powoli podeszłam i wskoczyłam mu na plecy
- Cześć kochanie! - śmiejąc się krzyknęłam.
- Dzień dobry kotku - podrzucił mnie lekko, żeby mnie poprawić - ale tak to my się witać nie będziemy. - Postawił mnie na ziemi, obrócił się i złożył na moich ustach pocałunek. - I tak lepiej. - zaśmiał się.
- Mmm ... No masz rację.
- Tęskniłem - wykrzywił usta w podkówkę. Chciałam dać Mu buziaka w policzek, ale cwaniak to wykorzystał i znowu mnie pocałował.
- Lepiej?
- O wiele. - zaśmiał się.
- No to co robimy?
- Spacer, a potem do mnie?
- No okey. Ale na ten spacer to ...
- Tak wiem, nad jezioro. - przerwał mi. Uśmiechnęłam się i poszliśmy trzymając się za ręce. Gdy dotarliśmy na plażę zrobiło mi się strasznie zimno. Wtuliłam się w Niego, gdy rozpiął Swoją bluzę. Przytuliłam się, a On okrywając mnie nią zapiął zamek i mocno objął.
- Kocham Cię, wiesz?
- Wiem. - wyszczerzył się.
- Misiuuu ...
- Czo ?
- Słyszałeś o akcji dyrektora?
- Yyy ...
- Oj no o tej, że na końcu pierwszego semestru dwoje uczniów z każdej klasy z najwyższymi stopniami wyjedzie na ferie do Białki Tatrzańskiej.
- Ciekawy pomysł.
- No i ja pomyślałam - zaczęłam Go miziać ręką po plecach - że oboje możemy się postarać i wyjechać.
- Myszko, tylko jest jeden problem ... - posmutniał.
- O to się nie martw będziemy się razem uczyć i ja będę Ci pomagała. - dałam mu całusa w policzek i uśmiechnęłam się.
- Ale ja nie potrafię się przy Tobie skupić ...
- Czyli nie chcesz ze mną jechać, spoko.
- To nie tak.
- A jak?! - przerwałam Mu.
- No bo ja nie jestem typem kujona.
- Dobrze zapomnij. Pojadę z Pawłem, nie martw się.
- O nie! Albo ze mną, albo wcale. - Przycisnął mnie do siebie.
- Kochanie, jeżeli się postarasz to pojedziesz ze mną, a jak nie to jadę z Pawełkiem.
- Zgoda, szantażystko. Będę się starał i pojedziemy razem.
- No i po co się upierałeś? - zaczęłam się z Niego śmiać.
- Ehhh ... Chodź tu chce słodkiego buziaka i to od Ciebie.
- Nieee ... - wyrywałam się, ale Przemek i tak zwyciężył.
- Zabieraj te łapki - On wcale się nie odzywając, spojrzał mi w oczy i zacisną dłonie jeszcze bardziej.
- Przemghgmmm ... - uciszył mnie pocałunkiem.
- Coś mówiłaś? Hehe ...
- Tak, że mam popieprzonego ... No właśnie kogo?
- No kogo?
- No nie wiem kogo.
- Ehhh, dobrze uparciuchu. A więc czy oficjalnie zostaniesz moją dziewczyną, później narzeczoną, a na końcu żoną ?
- Tak, głuptasie.
- To za parę lat oświadczę Ci się na prawdę, tak z pierścionkiem i w ogóle.
- Okey. - uśmiechnęłam się i mocno wtuliłam w MOJEGO chłopaka. Byłam bardzo szczęśliwa. W tamtej chwili wiedziałam, że z każdym dniem będzie coraz lepiej.
Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po plaży, a następnie udaliśmy się w stronę domu Przemka. Była niedziela, więc Jego rodzice też tam byli. Tuż przed wejściem zaczęłam panikować.
- Misiu, może ja już pójdę i zobaczymy się jutro w szkole ...
- Nie ma takiej opcji, wchodź. - przekroczyliśmy furtkę.
- A co jeżeli Twoi rodzice mnie nie polubią?
- Ehhh ... Polubią, polubią. Nie wykręcisz się, już im powiedziałem, że przyjdę z dziewczyną.
- Nienawidzę Cię ... - zrobiłam złą minę.
- Hehe, tak ja Ciebie też kocham kotku. - całus w policzek - No rozchmurz się, złość piękności szkodzi.
- Ehhh ...
- Nie wzdychaj tylko uśmiechnij się i zapraszam ... - otworzył drzwi - Mamo! Tato! Jesteśmy!
- No wreszcie, chodźcie tu, już obiad nakładam.
- Przemek, ale ja nie ...
- Tak wiem, nie jesteś głodna. Ty nigdy nie jesteś głodna! Masz być grzeczna i się nie bój, nie zjedzą Cię przecież.
- No tego nie wiem.
- Chodź tu głuptasku. - przytulił mnie do siebie i weszliśmy do kuchni.
- Dzień dobry państwu.
- Cześć Tosiu, myjcie ręce i jemy.
Umyliśmy ręce i wróciliśmy do jadalni.
Poznałam Jego rodziców, w sumie całkiem mili ludzie i co najważniejsza nie zjedli mnie. Przy stole rozmawialiśmy o wszystkim, planach na przyszłość, szkole, ocenach i tak dalej. Po obiedzie pozmywaliśmy z Przemkiem, a potem poszliśmy do Jego pokoju.
- Misiu nie zdążyłeś posprzątać? - zaczęłam się śmiać.
- Yyy ... No bo ... Spieszyłem się do Ciebie i tak jakoś wyszło. Przepraszam. - Jednym ruchem ręki zgarnął Swoją pościel w misie i samochodziki. Natomiast ja stałam przy drzwiach i nie mogłam się opanować, przez ten śmiech, aż się popłakałam.
- Ze mnie się śmiejesz? 
- Taaaak!- Musi spotkać Cię kara. 
- Spadaj!
- Nie! - zaczął mnie łaskotać. 
- Przeeee ... meeek!!!!! Pro ooszę przeeees ssss staaaaań!!!  Hahaha ... 
- To jest kara, moja małpko.
- Przeeee praszaaaaam, juuuuuż nieeee będę. 
- Zastanowię się. - wyszczerzył się. 
- Koooooochaaaaaam Cię!!!!!!! 
- Wiem. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
- Przeeeeemeeeek! 
- Co myszko?
- Puść, proszę. 
- No dobrze, ale przytul mnie. 
- Okey. - uśmiechnęłam się i mocno się do Niego przytuliłam. Weszliśmy do Jego pokoju, a On zamknął drzwi. Usiadłam po turecku na łóżku, Przemek po chwili usiadł przede mną. Patrzyliśmy Sobie w oczy, a ja miziałam  Go po kolanie. Przybliżył się do mnie i zaczął mnie całować. Uwielbiam, gdy to robi tak niespodziewanie i namiętnie. Powoli przechylając się położył się na mnie, ale szybko zamieniliśmy się miejscami. Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się i dawaliśmy sobie całusy. 
   Błogi niedzielny czas szybko płynął chciałam jeszcze powtórzyć materiał z biologii, ponieważ miałam wziąć udział w olimpiadzie. Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, by poszukać książki. Po dwóch sekundach poczułam jak przytula się do mnie od tyłu i opiera Swoją głowę na moim ramieniu. Musnął ustami moją szyję i szepnął do ucha
- Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też kocham.
Wracaj do mnie.  
- Przecież jestem, ja tylko chciałam biologię powtórzyć, bo konkurs coraz bliżej, a jak pamiętasz muszę, a przede wszystkim chce go wygrać. - obróciłam się w Jego stronę.
- Wiem, wiem.
- Ale możemy się pouczyć razem. - wyszczerzyłam się. 

- Taaak ? Ale wiesz, że się przy Tobie nie skupię. 
- Nie mój problem. - pocałowałam Go w nosek.
- Mrrrr ... Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, wariacie.
- Tak, jestem wariat, ale Twój. 

- I tylko mój! 
- Tak. - pocałował mnie w czoło.
- Odprowadzisz mnie do domu ?
- Już?! 

- Nie! Jeszcze trochę. Ale teraz ta biologia.
- Ehhh, okey. 
Usiadł przy biurku, a ja wędrowałam po pokoju i czytałam podręcznik. Czułam jak mi się przygląda, było to trochę nie zręczne, ale szybko o tym zapomniałam. Po jakimś czasie podeszłam do Niego i poprosiłam, aby mnie przepytał. Natomiast On zaproponował taki układ, że jeżeli na wszystkie pytania odpowiem dobrze to dostanę nagrodę, a jeżeli coś pomylę to będzie kara. Kolejna tego dnia. Odpowiadałam na każde pytanie poprawnie, gdy skończyliśmy usiadłam mu bokiem na kolanach i przytuliłam głowę do Jego klatki. 
- Misiu, boję się.
- Czego ? Ze mną jesteś bezpieczna.
- Wiem, ale boję się, że ktoś lub coś nas rozdzieli. Że pewnego dnia obudzę się i nie będę miała powodu, by żyć, bo Ty będziesz układał Sobie życie z kimś innym ...
- Myszko nie mów tak. Kocham Cię i będę z Tobą zawsze. Nie mogę Cię stracić, bo znaczysz dla mnie najwięcej na świecie. 
- Kocham Cię - łza popłynęła mi po policzku i kapnęła na Jego bluzę - ...
- Nie płacz - zaczął mnie tulić i uspokajać, sama nie wiem kiedy zasnęłam. W Jego ramionach czuję się bardzo bezpiecznie. 

4 komentarze:

  1. Mogę ci coś powiedzieć.? Zakochani są do bani.. Słodko było.. Deseru nie potrzebowałam.. :D A tak serio.. Przyjemnie i spokojnie.. Znalazłam literówki (masz małpo za swoje), ale na pewno je poprawisz.. Życze weny i pozdrawiam.. ;)

    Cornelia Grey..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. :D
      A te literówki to gdzie konkretnie ? :P

      Usuń
  2. ojej jak tu słodko i milusio. coś się na pewno wydarzy, nie ma siły żeby coś tak pięknego mogło trwać wiecznie. Niedługo kolejny rozdział, ciekawe co się wydarzy.
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cud, miód i orzeszki. Słodko, ;3

    OdpowiedzUsuń