niedziela, 23 listopada 2014

# ROZDZIAŁ 6

Cześć wszystkim.
Mam drobne problemy techniczne i mogą wystąpić jakieś błędy, za które serdecznie przepraszam. Miłego czytania. I powodzenia, bo jutro poniedziałek. :/



Poniedziałek nie należał do najweselszych dni. W sumie mogło być gorzej. Dzisiaj jest dzisiaj i mam nadzieję, że będzie lepsze. Wstałam ostrożnie, by nie obudzić Przemka, biedny zasnął dopiero nad ranem. Poszłam do kuchni, nastawiłam wodę i zaczęłam robić naleśniki. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu i przesuwając dłonie z moich bioder kieruje je na brzuszek.
- Dzień dobry, księżniczko. Kocham Cię. - Powiedział Przemek opierając swą głowę na moim ramieniu.
- Cześć Misiu. Mogłeś jeszcze pospać.
- Jakoś sam nie mogę. - Pocałował mnie w szyję.
Ściągnęłam ostatniego naleśnika i odwróciłam się w Jego stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że jest bez koszulki.
- Kocham Cię i jeszcze raz dziękuję, że wczoraj przyszedłeś. - Przytuliłam się do Niego.
- Ależ nie ma za co Kotku. - Podniósł i posadził mnie na blacie, a sam się o niego oparł. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Nasze usta dzieliły milimetry. W końcu nie wytrzymałam.
- Misia, ale nie musisz mnie wyręczać.
- A Ty nie musisz mnie tak torturować.
- Ja??? - Zaśmiał się głupkowato.
- Oj no już dobrze. Chodź bo wszystko wystygnie. - Pomógł mi zejść.
- Mogę tu usiąść? - wskazał na krzesło.
- Tak. Kawa? Herbata? Sok?
- A mogę Ciebie? - puścił mi oczko.
- Jak zasłużysz. - Oblizał usta.
- To muszę się postarać.
- Oj bardzo. To co chcesz?
- Poproszę sok. - Uśmiechnął się.
- Proszę. - Podałam mu. Chciałam usiąść naprzeciwko Niego, ale nie pozwolił mi. Chwycił mnie za rękę i przyłożył głowę do mojego brzuszka, lekko podciął koszulkę i pocałował, po czym wciągnął mnie na siebie i zadowolony zaczął jeść. Ukroił kawałek naleśnika i podał mi go na widelcu.
- Myszko, aaaam . - Pokręciłam głową. - Kochanie tak się bawić nie będziemy. Otwórz buzię. - Znów pokręciłam przecząco głową. - A mam cię połaskotać?
- Nie.
- No to proszę. - Zaczął mnie karmić, a ja siedziałam jak pięcioletnia dziewczynka. Zadzwonił telefon.
- Pysiu, puść to pewnie mama. - Odebrałam i usłyszałam Ją. Pytała czy sobie radzę, chwilę rozmawiałyśmy. Mama powiedziała, że wróci późno, a tata ma przyjechać w weekend. Rozłączyłam się i wzięłam swoją kawę. Oparłam się o szafkę i obserwowałam jak Przemek zajadał śniadanie.
- Kochanie chodź dokończyć.
- Już wystarczy, dziękuję.
- Myszko, tak mało zjadłaś. - Zrobił smutną minę.
- Rano jem tylko trochę, a zazwyczaj to nic.
- Masz jeść. Proszę, nie chce, żebyś wyglądała jak szkieletorek.
- Do tego stanu jeszcze mi daleko.
- Tylko tak się mówi.
- Jedz sobie, a ja trochę posprzątam. - Lekko ogarnęłam kuchnie.
- Idę się ubrać. - Oznajmiłam.
- Zostawisz mnie tak samego?
- Oj Głuptasie, wrócę.
- No dobrze, to biegnij, zaraz do Ciebie dołączę.
- Chciałbyś. - Wytknęłam język i pobiegłam na górę. Poszukałam jakichś ubrań i zaczęłam się przebierać. Zdążyłam założyć bieliznę i spodnie, gdy do pokoju wpadł Przemek.
- Jestem!!!!! Możesz się przebierać. - Zadowolony rzucił się na łóżko.
- Za późno Kotku, została mi tylko koszulka.
- Ehhh ... Ale patrz. Zrobię czary i nie będzie spodni.
- Przestań.
- Oj no dobrze. Nie złość się. - Pocałował mnie w policzek.
- Kocham Cię.
- Wiem. Ja Ciebie też kocham, lecz mocniej.
- Kochamy się po równo, zapomniałeś?
- Nie przypominam sobie takiego faktu.
- Ja Ci dam, nie przypominam sobie takiego faktu!
- No czo? - Zaczął się śmiać.
- Chodź tu. - Podszedł i dostał całusa.
- Teraz sobie przypomniałem. - Uśmiechnął się.
- Ubieraj się, bo nie zdążymy.
- No już.
Ja w tym czasie pozbierałam książki i zrobiłam nam kanapki na drugie śniadanie. Przemek zszedł do kuchni i przytulił mnie.
- Co robisz?
- Śniadanko do szkoły.
- Oooo ... Jak miło.
- Noooo ...
- Mam najlepszą dziewczynę na świecie.
- Tylko dlatego, że robię kanapki?
- Nie, nie tylko dlatego, ale poniekąd.
- No dobrze - dałam Mu klapsa - zbieramy się.
- Grrrr! Kotku, co to miało być?
- A nie nic. - Podeszłam do drzwi.
- Jasne. - Zrobił grymaśną minę.
- Idziesz? - Popędzałam Go.
- Taaaak.
Wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy w stronę szkoły. Cała droga zajęła Nam mniej niż dziesięć minut. Wchodząc przez bramę zobaczyłam crossa Pawła. Miałam złe przeczucia, bo niebieska Yamaha zawsze oznaczała kłopoty. Długo nie musieliśmy czekać.
- Uuuuu ... Najgorętsza para w szkole. - Rzucił Paweł.
- Ciebie też miło widzieć. - Odgryzłam Mu się.
- Tośka, a Twój kochaś co taki małomówny?
- Spieprzaj. - Wtrącił się Przemek, nie potrzebnie to zrobił.
- Agresywny typ. Tosiunia z kim Ty się zadajesz? Martwię się o Ciebie. - Dodał z ironicznym uśmiechem.
- Nie Twój interes padalcu!
- Jak na swoją rasę to za dużo szczekasz suko!
- Coś Ty ku**a powiedział?! - Przemek rzucił się na Niego z łapami.
- Niedosłyszałeś? - Śmiał mu się w twarz.
- Przeproś Ją!!!!! - Przycisnął Go do ściany.
- Nie. - Oberwał w pysk.
- Zmieniłeś zdanie? - Zapytał Przemek.
- Nie jesteś zbytnio przekonujący. - Nadal kpił z Niego Paweł. Przemek na maksa wściekły zaczął Go bić jeszcze mocniej. Próbowałam Ich rozdzielić, ale nie dałam rady. Paweł zaczął się bronić. Całą sytuację zauważyła nauczycielka, pani Katarzyna. Podbiegła do Nich
- Co Wy wyprawiacie?!
- ... - Nie usłyszała odpowiedzi. Zaczęła Ich rozdzielać.
- Paweł! Przemek! Do dyrektora, natychmiast!!  - Przemek zadał ostatni cios i poszli. Pawłowi lała się krew z nosa,a Przemek miał rozcięta wargę.
- Tosiu, wiesz dlaczego Oni się pobili ?
- Paweł z Przemkiem nie przepadają za sobą, pani profesor.
- A z jakiego powodu? - Dopytywała pani Katarzyna.
- Nie wiem. - Spuściłam głowę.
- Na pewno nie wiesz, czy nie chcesz mi powiedzieć?
- Ehhh ... Dobrze, pobili się z mojego powodu. Paweł zaczął mnie obrażać, a Przemek stanął w mojej obronie.
- Oj dzieci, dzieci. - Skwitowała nauczycielka.
Dyrektor próbował rozmawiać z chłopakami, ale Oni milczeli jak zaklęci. Siedziałam pod gabinetem i czekałam aż wyjdą, drzwi się otworzyły i zawezwano mnie do środka. Pani Kasia opowiedziała dyrektorowi do czego Jej się przyznałam. Paweł patrzył na mnie z pogardą, za to Przemek chciał się uśmiechnąć, ale gdy zobaczył, że jestem smutna odpuścił.
- Wezwiemy rodziców i obniżymy Wam zachowanie.
- Ale ... - Paweł próbował coś ugrać.
- Nie ma żadnego"ale" . A teraz na lekcje.
Wszyscy wyszliśmy z gabinetu.
- Jesteście z siebie zadowoleni?!
- Kochanie nie krzycz ... - Przemek chciał mnie przytulić.
- Właśnie Tośka.
- Co Wy tacy zgodni?!
- My ? - Zdziwili się
- Tak Wy. Ehhh ... - Zdenerwowana  poszłam w kierunku schodów.

(Przemek)

- I co debilu?! - Zaczął Paweł. Z prędkością światła przydusiłem Go do ściany.
- Coś mówiłeś czy mi się zdawało?
- Dziś po szkole na placu za starą fabryką pokażesz na co Cię stać.
- Zgoda.
- Nie będzie Toski to załatwimy to tak jak trzeba.
- Masz być sam, śmieciu. - Dodałem.
- Oczywiście jeden na jeden. Naciesz się Nią do póki jest Twoja.
- Coś sugerujesz?
- Zwycięzca bierze Tośkę.
- Chyba kpisz.
- Co, strach Cię obleciał? - Śmiał mi się prosto w oczy.
- Nie! Tosia nie jest przedmiotem, żeby tak Ją traktować. Sama wybrała z kim chce być.
- Zobaczysz, zabawi się Tobą tak jak mną.
- Ryj!!! Ona nie jest taka. - Wyprowadził mnie z równowagi.
- Skąd możesz wiedzieć? Nie znasz Jej.
- Ona mnie kocha.
- Jasne.
- Jeszcze jedno słowo i ...
- I co ? - Przerwał mi.
- I pożałujesz, że się urodziłeś.
- Hahahaha!!!  - Wyśmiał mnie.
Naszą konwersację przerwał dzwonek oznajmiający przerwę. Z klas zaczęli wychodzić ludzie, a my powoli się rozchodziliśmy.
- Do zobaczenia o siedemnastej. - Krzyknął  do mnie Paweł.
Nienawidzę Go! Raaaa!!! Koleś działa mi na nerwy. Zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedział. Może Tosia faktycznie tylko udaje ... Nie! To nie możliwe. Nie Ona. Kocham mnie, a ja Ją. Jesteśmy szczęśliwi, a On chce żebym miał wątpliwości.

(Tosia)

Wyszłam tak jak wszyscy na przerwę. Byłam smutna, bo wiedziałam, że wszystko się zaczęło. Kłopoty. Szłam przez korytarz i zatrzymałam się przed męską toaletą, schowałam się za drzwiami i przy słuchiwałam rozmowie.
- Teraz zobaczymy kto będzie z Tośką. - Powiedział Paweł.
- Aż tak Cię obchodzi?
- Nie. Chce tylko, żeby żałowała.
- Stary, nie kapuję tego. Odpuść Jej, odpuść im.
- Ty słyszysz co mówisz???  Ja mam odpuścić? Ja?!
- Korona Ci z głowy nie spadnie.
- Przymknij się.
- Ty się wypierasz, że ci na Niej nie zależy. Gdyby chodziło o inną panienkę to byś odpuścił.
- Co Ty możesz wiedzieć?
- Wiem co mówię. Znam Cię od małego. Wszyscy widzą jak na Nią patrzysz ...
- Nie wszyscy ...
- No tak Ona nie widzi. Odpowiedź mi na jedno pytanie. Kochasz Ją ?
- ...
- No?
- Jak nikogo nigdy na świecie. - Powiedział cichym głosem.
- Chcesz, żeby była szczęśliwa?
- Tak.
- Mimo wszystko?
- Tak.
- Ona jest szczęśliwa właśnie z Przemkiem.  Daj im spokój.
- Nie !
- Powiedziałeś, że chcesz, żeby była szczęśliwa.
- Tak, ale chciałbym, żeby była ze mną. Nie wiesz jak się czuję, gdy Ich widzę.
- Pogadaj z Nią szczerze i spokojnie. Wyjaśnicie sobie wszystko.
- Może i masz racje.
- A teraz idź poszukać Przemka i powiedź, że nie będzie żadnego mordobicia.
- Wiesz Wojtek, równy z Ciebie kumpel.
- Hehe, wiem. Nie musisz dziękować. -
Po tym co usłyszałam nie wiedziałam co mam myśleć. Najciszej jak się dało zmyłam się z stamtąd, schodziłam na dół. Byłam tak zamyślona, że wpadłam na Przemka, który ni z stąd ni z zowąd stanął mi na drodze.
- Kotku. Co jest?
- Co? Co? A nie nic.
- Na pewno? - Uśmiechnął się.
- Tak.
- Jakaś zakręcona jesteś.
- Jak zwykle.
- Hehe ... No tak. Moja Myszka. - Objął mnie i pocałował w głowę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Po szkole idziemy do mnie ? - Zapytałam.
- Yyy ... No bo ... - W tym momencie pojawił się Paweł.
- Hej Wam. Przemek odwołuję to wszystko.
- Okey. - Zdziwił się Przemek.
- A Ciebie Tosia chce przeprosić i poprosić o spotkanie. Chciałbym z Tobą porozmawiać na spokojnie i wyjaśnimy sobie wszystko.
- Dobrze. Od razu po szkole masz czas ? - Przemek chciał coś powiedzieć, ale było za późno.
- Nie bardzo. Możesz tak koło osiemnastej ?
- Dobrze, przyjadę. Gdzie?
- Tam gdzie zawsze.
- Okey, to do zobaczenia. Pa.
- Pa. - Paweł odszedł, a zdziwiony Przemek nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Ty się serio zgodziłaś?
- Tak.
- Czemu?
- Bądź co bądź to mój przyjaciel.
- Były. - Podkreślił Przemek.
- Nie do końca.
- Co ?
- To co słyszysz. Przeprosił i chce się spotkać, a ja się zgodziłam czy Ci się to podoba czy nie.
- Pójdę z Tobą.
- On chce się spotkać ze mną.
- Super. Czyli miał racje.
- Co?
- Rób co chcesz. - Zaczął zbiegać po schodach.
- Przemek!  - Krzyknęłam za Nim.
- Co?
- O co Ci chodzi?
- Bo wystarczyło, że przyszedł skruszony, a Ty mu wspaniałomyślnie przebaczyłaś i się jeszcze z Nim umówiłaś.
- Nie zrobiłam tego z przyjemności tylko z konieczności. Chcesz z Nim do końca życia drzeć koty?
- Nie, ale nie chce, żebyś się z Nim spotykała.
- Pójdziesz ze mną, dobrze?
- Nagle chcesz?
- Nie chce się kłócić przez Niego.
- Dobrze, pójdę.
- Dziękuję. Kocham Cię.
- A ja Ciebie. I zrozum zazdrosny jestem o mój skarb.
- Wiem, słodko wyglądasz jak tak o mnie walczysz.
- Jesteś stuknięta.
- Wiem. Ale i tak mnie kochasz. - Zaśmiał się.
- Tak kocham Cię. Z dnia na dzień coraz bardziej. - Uśmiechnęłam się i poszliśmy na lekcje. Po szkole zaprosiłam Przemka do siebie. Zjedliśmy obiad i odrobiliśmy trochę zadań. Przemek nie pomaga w nauce, cały czas mnie rozprasza, a ja Jego. Ehhh, uzupełniamy się pod każdym względem. Przed wyjściem postanowiłam się przebrać.
- Kotku, a dlaczego się tak stroisz?
- Ubieram tylko ciemnoszare dresy i białe Converse, a do tego Twoją koszulkę.
- Mmm, jesteś zbyt seksowna. Nie wypuszczę Cię tak. - Leżał na łóżku i cały czas mi się przyglądał. Gdy rozczesywałam włosy, wstał i przytulił się do mnie od tyłu.
- Kocham Cię Myszko.
- Ja Ciebie też.
- Będziesz zawsze ze mną.
- Jeśli tylko pozwolisz to tak.
- Jesteś ze mną szczęśliwa?
- Tak. - Odłożyłam szczotkę i obróciłam się w Jego stronę.
- Masz śliczne oczy. - Powiedziałam.
- Dziękuję. - Pocałował mnie w nosek.
- Dobrze Pysiu, zbieramy się.
- Ehhh ...
- No chodź, chodź.
- Ale jeszcze czterdzieści minut.
- Chce Ci coś pokazać.
- A co? - Ucieszył się.
- Zobaczysz. - Wzięłam Go za rękę i zabrałam klucze. Wyszliśmy z domu i po prowadziłam Przemka z stronę garażu. Otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazały się trzy piękne motocykle. Czarna Honda CBR 600 F4 , czerwona Honda CRF 250 i Senda czarna.
- Twoje? - Zdziwił się.
- Tak.
- Mogę?
- Proszę. - Podchodził do każdego motocykla i dokładnie oglądał.
- Przemek, chodź, bo się spóźnimy. - Poszłam po kaski.
- Już, już. - Podałam mu jeden.
- Powinien pasować.
- Dzięki. Tosia?
- Tak?
- Będę mógł się przejechać?
- Tak, dam Ci poprowadzić jak będziemy wracać. A teraz pokaże Ci jak jeżdżę. - Powiedziałam zakładając gogle.
- Kocham Cię. - Wyprowadziłam Crf'kę z garażu i zamknęłam moje skarby.
- Jedziesz?
- Tak.
- Zdziwiony?
- Trochę zaskoczony. Co prawda widziałem Twoje zdjęcia, ale nie myślałem, że masz swoje moto, a tym bardziej takie cuda.
- Heh, fakt to nie codzienny widok, ale jak widać się zdarza. - Odpaliłam Hondę. Przemek usiadł z tyłu, było mi głupio, ale nie lubię się rozstawać z motocyklem. Jechaliśmy przez miasto, gdy podjechaliśmy pod bar kilku gości ruszyło się z miejsc na widok dziewczyny na motocyklu.
- Jesteśmy. - Zgasiłam silnik. Zsiadłam i zdjęłam kask.
- Kocham Cię. Jesteś idealna. - Przemek patrzył się na mnie z podziwem.
- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się. - Zaczekaj tu to nie powinno długo potrwać.
- Dobrze. Mogę pożyczyć crossa?
- Po co?
- Muszę podjechać po coś do domu.
- Boję się o Ciebie.
- Daj spokój to tylko chwilka.
- Dobrze, ale bądź ostrożny, proszę. - Spojrzałam na Niego smutnymi oczami i pocałowałam Go.
- Kotku, uśmiech.
- Jak wrócisz wejdź do środka.
- Dobrze, nie martw się.
- Yhym. Nie przesadzaj z gazem i nie kuś losu.
- Dobrze. Kocham Cię i dziękuję.
- Jak Ci się coś stanie to będzie moja wina.
- Ejj, nie mów tak. Nic mi się nie stanie. Idź już. Uważaj na siebie. Zaraz będę. - Mówiąc to dał mi całusa w nosek i odprowadził mnie do drzwi.
- Kocham Cię, uważaj.
- Będę. - Weszłam nie pewnie do środka i usłyszałam jak moje kochanie odjeżdża moim crossem.
- Cześć. - Powiedział Paweł.
- Hej.
- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Załatwmy to szybko.
- Kochasz Przemka?
- Tak.
- Jesteś z Nim szczęśliwa?
- Tak.
- Tylko tyle chciałem wiedzieć.
- Okey. - Powiedziałam zdziwiona.
- Chciałem Cię przeprosić za to wszystko. Za te słowa, które wypowiedziałem. Nie powinienem ...
- Miałeś prawo. Powiedziałeś prawdę. Teraz wiem co myślisz i co czujesz.
- Ehhh ... Tośka, przepraszam za wszystko.
- ...
- Nie oczekuję przebaczenia.
- Ale nie jestem zła. - Usłyszałam znajomy dźwięk Hondy. Wrócił cały.
- Jesteś wspaniała.
- Przestań.
- To prawda. A Przemek jest cholernym szczęściarzem, że jest z Tobą.
- Dzięki.
- Czy może być tak jak przedtem?
- Z naszymi relacjami tak. Ale nie będziemy się już przytulać i tak często spotykać.
- Spoko rozumiem. Dzięki. Szczerze to myślałem, że nie będziesz chciała mnie znać.
- Nigdy nie zapomnę co dla mnie zrobiłeś. Zawsze będziesz dla mnie ważny ...
- Ale nie najważniejszy.  - Przerwał mi.
- Najważniejszy jest On - pokazałam na wchodzącego właśnie Przemka. Paweł się tylko uśmiechnął.
- Rozumiem.
- Cześć. -  Podali sobie ręce.
- Chciałbym Wam życzyć szczęścia. I jeszcze raz przeprosić. Bo dzisiaj coś zrozumiałem.
- Dziękujemy. - Przytuliłam się do Przemka.
- To ja już Wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia jutro w szkole. Pa.
- Pa. - Odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Może wpadniecie do mnie na ognisko w sobotę? - Spojrzałam na Przemka, a On na mnie.
- Zastanowimy się.
- Rozumiem. - Uśmiechnął się Paweł.
Wyszliśmy z baru. Paweł poszedł w swoją stronę, a My pojechaliśmy w swoją. Przemek zabrał mnie na skarpę nad zalewem skąd widać całe miasto i przepiękny zachód słońca.
- Kotku kocham Cię i obiecuję, że już zawsze będziemy razem.
- Dziękuję.
- Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. - Stałam tyłem do Przemka i myślałam nad tym wszystkim. On zaś tulił mnie  bardzo mocno do siebie.
- Mam coś dla Ciebie kochanie. - Wyciągnął malutkie pudełeczko podał mi je. - Proszę.
- Dziękuję, ale wiesz, że nie musiałeś.
- Ale chciałem. - Spojrzałam mu w oczy, a potem delikatnie otworzyłam prezent. Zobaczyłam srebrny wisiorek z połówką serduszka z napisem '' forever ''.
- Jej, piękny. Dziękuję. - Przytuliłam Go z całej siły i się rozpłakałam.
- Koteczku, nie płacz.
- To ze szczęścia.
- Dobrze, ale nie płacz. - Gładził mnie po plecach. Po chwili się uspokoiłam.
- Już dobrze?
- Tak. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Mogę zapiąć?
- Tak. - Odgarnęłam włosy z szyi. On delikatnie zapiął wisiorek i pocałował mnie w kark.
- Mmm ...
- Mógłbym tak z Tobą spędzać każdy dzień, aż do końca.
- Będzie jeszcze lepiej, kochanie. - Przytuliliśmy się bardzo mocno do siebie i zaczęliśmy się całować. Po jakimś czasie jechaliśmy już do domu. Przemek nie jechał zbyt szybko w sumie to dobrze, chciałam być z Nim jak najdłużej. Przemknęliśmy przez całe miasto i do jechaliśmy do mojego domu. Przemek zaparkował pod garażem , a potem odprowadził mnie pod same drzwi.
- Kocham cię. - pocałował mnie.
- A ja ciebie. - przytuliłam się do niego.
- Dobranoc kotku. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń lub pisz.
- Dobrze dziękuję. Dobranoc. Napisz jak będziesz już w domu.
- Dobrze pa. - Dostałam jeszcze jednego całusa.  A potem pobiegłam do pokoju. Wykąpałam się i położyłam spać. Będąc w łóżku napisałam do Przemka, że go bardzo mocno kocham i życzę Mu kolorowych snów. Szybko dostałam takiego samego sms'a z milionami całusów. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. To był bardzo emocjonujący dzień.

czwartek, 13 listopada 2014

# ROZDZIAŁ 5

Dobry wieczór wszystkim. Ciemno już się robi za oknami, a ja tu zamieszczam Wam kolejną część historii o Przemku i Tosi. Dziś w troszkę innej formie, ale mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za tak liczne odwiedzanie mojego bloga. Za wszystkie komentarze, miłe słowa, które są najlepszym motywatorem. 
Zapraszam do czytania i polecania.
Do następnego rozdziału. ;)
PS.  W sumie już dawno powinnam napisać, że cały ten blog jest zadedykowany mojemu chłopakowi, którego bardzo mocno kocham i jest najważniejszą osobą na świecie. ;)



'' Pe­wien in­diański chłopiec za­pytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sy­tuac­ji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jak­by w moim ser­cu toczyły walkę dwa wil­ki. Je­den jest pełe​n złości i niena­wiści. Dru­giego prze­p​ełnia miłość, prze­bacze­nie i pokój.
- Który zwy­cięży? - chciał wie­dzieć chłopiec.
- Ten, które­go kar­mię - od­rzekł na to dziadek. ''






(Przemek)



   Nie mogę spać, cały czas myślę o tej sytuacji po między Tośką, a Pawłem. Musi dostać za swoje, nikt nie ma prawa tak zachowywać się wobec mojej dziewczyny. Jej smutna mina i łzy to najgorsze co może być. Ale jak śpi wygląda bardzo słodko. Spojrzałem na wyświetlacz. Zabije mnie, gdy się dowie, że zrobiłem Jej zdjęcie, gdy spała. Nie mogłem się powstrzymać ... Ehhh , jak ja Ją kocham. Dlatego nie mogę zostawić tego w spokoju.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk sms'a:

Kotek ;* :: Nie mogę spać. :(
Ja:: Ja też. :/
Kurde myśli o tym wszystkim i się nie potrzebnie dręczy. Zabiję gnoja!
Kotek ;* :: Przeze mnie? :( Przez to co Ci powiedziałam?
Ja:: Nie... Tęsknię po prostu.
Nie powinienem Jej okłamywać. Jestem beznadziejny.
Kotek ;* :: Chciałabym znów się do Ciebie przytulić i bezpiecznie zasnąć.
Ja:: Przyszedłbym, ale Twoi rodzice nie będą zadowoleni. Kocham Cię, pamiętaj. :* <3
A może bym tak poszedł, najwyżej mnie nie wpuszczą. Ale nie, bo Tosia będzie miała kłopoty.
Kotek ;* :: Nie ma ich w domu.
Ja:: Jak to?
Co Ona kombinuje ?
Kotek ;* :: Tata gdzieś na wyjeździe, a mama u ciotki.
Ja:: Okey.
Kotek ;* :: To jak przyjdziesz ? ;(
Kurde chciałbym ... Ale ...
Ja :: Tak daj mi 10 minutek. ;*

Ubiorę dresy i idę. Rodzice na nocce to nic nie zauważą. Wezmę tylko torbę i jakieś rzeczy na rano.
Kotek ;* :: Dziękuję. Kocham cię, pysiu :* .
Mój skarb. Dobra mam wszystko, idę. A klucze! Z uśmiechem na twarzy wyszedłem z domu i pobiegłem do Tośki. Popchnąłem furtkę i zadzwoniłem do drzwi, chwile potem otworzyła mi zaspana Antosia w szarej piżamie z hipopotamem i kapciach z głową krowy. Wyglądała przesłodko.
- Dobry wieczór pani. Czy Księżniczka zamawiała ochronę ? - Oparłem się o futrynę.
- Cześć. Wchodź, bo zimno ...
- Jak zimno to przytulę. - Przerwałem Jej, ściskając Ją z całej siły.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, tak najmocniej na świecie.
- Obejrzymy Sobie jakiś film?
- No możemy.
- To idź do mojego pokoju i poszukaj jakiegoś.
- Okey. A Ty ? - Przyciągnąłem Ją do Siebie.
- A ja zaraz dołączę tylko wezmę coś do jedzenia.
- Kotku mam głupie pytanie.
- No jakie? - Zaśmiała się.
- Mogę Cię pocałować?
- Tak.
( < całus > )
- Mmm ... Słodki jesteś.
- Ty bardziej.
- Misiu ja też mam pytanie. - Śmiała się zagryzając wargi.
- Głupie?
- Bardzo.
- No to śmiało.
- Mógłbyś chodzić bez koszulki?
- Hehe. Jasne, że tak. - Na Jej prośbę zrzuciłem koszulkę.
- Dziękuję. - Podeszła i zaczęła dotykać mój brzuszek.
- Mmm ... Zimne masz łapki, Myszko.
- To może przestanę? - Spojrzała na mnie smutnymi oczkami, które nadal tak kusząco się błyszczały.
- Nie. Dotykaj, proszę. - Cały czas obserwowałem Jej oczy. Jedną ręką przycisnąłem Ją do mnie w pasie, a drugą złapałem za podbródek i uniosłem 
lekko w górę, łącząc nasze usta w gorącym pocałunku.
- Kocham Cię. - Oderwała się ode mnie.
- Ja Ciebie też. - Patrzyła się teraz w moje oczy. - Kotku jak Ty kusisz. Mrrr!
- Ja kuszę?? Ja?
- Mhmm ...
- A możesz tak nie mruczeć?
- Mrrr! A czo? - Zapytałem szczerząc się jak szalony.
- Kusisz! - Pocałowała mnie.
- Mmm ... Nie musisz mnie wyręczać, sam będę Cię całował, o tak ...
- Nie odbierzesz mi takiej przyjemności ... - Pocałowała mnie lekko przygryzając moją wargę. 
- Aj!!! - Odskoczyłem.

- No czo? - Zaczęła się śmiać.
- Kocham Cię. - Mocno mnie przytuliła. Jest bardzo silna jak na dziewczynę.
- Pysiu to idź do góry, a ja pójdę po jedzonko. - Zrobiłem oczy kotka ze Shreka.
- Zaraz tam przyjdę. Daj mi minutkę.
- No dobrze. - Dałem Jej jeszcze całusa i poszedłem na górę.
   Wybrałem horror, ''Piła 3''. Rozejrzałem się po tym starannie uporządkowanym pokoju. Miała moje zdjęcie na tapecie w komputerze. Uśmiechnąłem się i spoglądałem dalej. Cytat, na fioletowej ścianie, przy której stało wielkie łóżko, przykryte kołdrą z motocyklami i przerażającą liczbą poduszek i poduszeczek. Czarne meble z połyskiem. Dość spora biblioteczka, która przykuwa wzrok tuż po przekroczeniu progu. Puchaty, szary dywan i mniejszy dywanik pod biurkiem ze zdjęciami z Londynu. Kilkanaście porcelanowych figurek stało na biurku i na półkach. Stolik nocny z lampą, z fioletowym kloszem oraz książką zaznaczona na dwieście osiemdziesiątej dziewiątej stronie. Kilka gazet, telefon, słuchawki i MP4, leżały na niższej półeczce pod blatem. Na przeciw łóżka wisiał duży telewizor, pod nim półka z odtwarzaczem DVD. Kilka płyt i masa zdjęć, które stały w ramkach na meblach i wisiały na korkowej tablicy obok biurka. Za drzwiami lekko błyszczało się lustro, na którym nie było ani jednej smugi. Moja perfekcjonistka, pomyślałem. Zanim przyjdzie Tośka to przyjrzę się tym fotografią. Na każdej jest uśmiechnięta. Są zdjęcia z wycieczek, z ognisk i innych spotkań. Moja Misia obraca się w świecie pełnym chłopaków i motocykli. Gdy stałem przy biurku weszła Ona z tacą, na której był popcorn, chipsy oraz kanapki.
- Co tam oglądasz? - spytała stawiając wszystko na stoliku obok łóżka.
- A Twoje fotografie. Masz bardzo dużo znajomych płci męskiej. Zazdrosny jestem. - Wyciągnąłem ku Niej ręce, by Ją przytulić.
- Koledzy i kuzyni. Nie musisz się obawiać, nie mają z Tobą szans.
- Dobrze.
- Co oglądamy ? - Zapytała spoglądając na telefon leżący na malutkim stoliku.
- ''Piłę 3'' , może być ? Czy zbyt straszne ?
- Włączaj, nie boję się. - Schowała Go do kieszeni.
- No, bo nie masz się czego bać, jestem przy Tobie. - Podszedłem i przytuliłem Ją.
- Kocham cię. - Powiedziała łamiącym się głosem. - Dziękuję, że przyszedłeś. Nie chciałam być sama.
- Ej, ej Myszko. Nie jesteś już sama, masz mnie i będę zawsze. Dopóki, do póty mi pozwolisz. Kocham cię i nie waż mi się płakać. - Uniosłem lekko Jej twarz i spojrzałem w oczy.
- Nie zostawiaj mnie. - wymamrotała cichym, płaczliwym głosikiem, a łza spłynęła po policzku i kapnęła na moją klatkę.
- Nie zostawię, obiecuję. - przytuliłem ją mocno i pocałowałem w głowę - Już zawsze będziemy razem.
- Dziękuję.
- Nie masz za co.
- Mam, za to, że jesteś.
- Moja Myszka. - musnąłem ustami Jej wargi, lecz Ona przyciągnęła mnie i obdarowała namiętnym całusem.
- Oglądamy? - zapytała.
- Tak.
- Zaczekaj!
- Co ? - Przestraszyłem się.
- Zapomniałam o soku i żelkach.
- Jej, przestraszyłaś mnie.
- Przepraszam. Zaraz wracam.
- Pospiesz się - Nim zdążyłem powiedzieć już zniknęła za drzwiami. 
   Minęło pięć minut i nadal Jej nie było, zmartwiłem się. Zszedłem powoli na dół, usłyszałem końcówkę rozmowy telefonicznej.
- Spieprzaj, to już jest koniec, w sumie nie wiem czego! Frajer! ... Nie masz prawa! ... Zostaw Nas w spokoju! Nie zrobisz tego! Nie pozwolę Ci!!! Nie!!! - Rzuciła telefon na blat i oparła się o niego.
Stała przodem do szafki i mnie nie widziała. Powoli wszedłem do kuchni i przytuliłem Ją od tyłu.
- Ahhh ...
- Co jest, Myszko?
- Przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam - pocałowałem Ją delikatnie w szyję.
- Chodź idziemy. - Chciała wziąć dzbanek i żelki, ale zdążyłem Ją wziąć na ręce.
- Co Ty wyrabiasz? - Zdziwiła się. - Zostaw, proszę.
- Ćśśśśśś ...
- Ale Mis ... - Uciszyłem Ją całusem. Zaniosłem na górę i położyłem na łóżku.
- Zostań i się nigdzie nie ruszaj, zaraz wracam.
- Przemek.
- Tak?
- Ale ja nie chce seksu.
- Ale mi nie chodzi o seks. - Pobiegłem na dół po sok i słodycze. Wróciłem i zastałem Tosię, trochę przestraszoną dalej leżącą na łóżku. Położyłem się obok Niej i delikatnie całowałem po szyi.
- Kocham Cię. - Wyszeptała.
- Ja Ciebie też.
- Oglądamy?
- Tak.
Oglądaliśmy i jedliśmy przygotowane przez Tosię smakołyki. Po jakimś czasie przytuliła się do mnie, ale widziałem, że nie była zbytnio zainteresowana tym co dzieje się na ekranie. Zrobiłem pałze i spytałem:
- Co się dzieje?
- No film zatrzymałeś.
- Nie o to chodzi. O czym tak myślisz?
- O niczym.
- Przecież widzę, że coś nie daje Ci spokoju.
- Ehhh ...
- Dobrze, nie chcesz to nie mów. - Zrobiło mi się przykro, ale nie chce Jej naciskać, powie kiedy będzie chciała. Lub nie powie.
- Nie obrażaj się ...
- Nie obrażam się.
- Przecież widzę.
- ...
- Wiesz nad czym tak myślę? A więc nadal zastanawiają mnie słowa Pawła. I twoja reakcja ... Spójrz mi w oczy i powiedź, że nic nie kombinujesz. - Nie mogę Jej okłamać prosto w oczy.
- Ale Kochanie, On musi za to zapłacić.
- Już nic nie musi.
- Tosia, zranił Cię. Płakałaś przez Niego. Nie mogę tego tak zostawić.
- Zrozum, że jak Go ruszysz to zacznie się wojna. I będzie coraz gorzej.
- No i co z tego. Musi odkupić swoje winy. Przynajmniej Cię przeprosić.
- Przemek nie zdajesz Sobie sprawy w co Nas pakujesz.
- Nie boję się Go.
- Tu nie chodzi o strach, tylko o rozsądek.
- Dzwonił do Ciebie jak byłaś w kuchni, prawda? Co Ci powiedział?
- Słyszałeś?!
- Tak.
- Przepraszam. Ja się boję o Nas, o Ciebie.
- Nie płacz. Ochronię Nas.
- Proszę. Odpuść.
- Powiedź dlaczego.
- Bo Paweł, On ...
- Co On ?
- On i Jego rodzina są w mafii.
- Z kim Ty się zadawałaś ?
- Przestań. Nie oceniaj mnie przez pryzmat osób, z którymi się trzymałam, byli i są dla mnie jak rodzina.
- Nie oceniam Cię, tylko się zdziwiłem.
- Zrozum, najrozsądniej będzie jak odpuścimy i będziemy im schodzić z drogi.
- Dobrze. Dla Ciebie i Twojego bezpieczeństwa.
- Naszego. - Poprawiła mnie.
- Naszego. - Uśmiechnąłem się i dałem Jej całusa w czółko.
- Bo wiesz, że nie ma już Ciebie i mnie tylko jesteśmy My. Jedno słowo i jedno życie.
- Wiem. Kocham Cię, skarbie. - Wtuliła się we mnie i cichutko zasnęła. Oddychała wolno i spokojnie. A przez sen wyrwało się Jej:
- Kocham Przemka ... Jest dla mnie najważniejszy.
Uśmiechnąłem się i delikatnie okrywając Nas kocem zasnąłem.
   Miałem dziwny sen, w którym Tosia została porwana przez gang Pawła, a ja nie mogłem nic zrobić, bo mnie też dorwali. Sam Ją w to wpakowałem, przez to, że chciałem zemsty i zadośćuczynienia. Grozili, że ją zabiją. Na końcu przykuli mnie do jakiejś ściany i na moich oczach bili i krzywdzili Tośkę. Przebudziłem się zlany potem. Ona siedziała już obok mnie. Położyłem Jej głowę na brzuszku i mocno objąłem. Tuliła i gładziła moją twarz mówiąc:
- Ćśśśśśś ... Już dobrze, jestem przy Tobie. Kocham Cię, nic się nie stanie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- Już dobrze, uspokój się. - Podniosłem głowę i patrząc Jej prosto w oczy powiedziałem
- Kocham cię. Jesteś moja i tylko moja. Nikt Cię nie skrzywdzi.
- Tak. - Pocałowała mnie.
- Mogę mieć do Ciebie prośbę?
- Tak.
- Położysz się na mnie?
- Tak. - Powoli i ostrożnie położyła się na moim ciele. Opowiedziałem Jej co mi się śniło. Całowała mnie i tłumaczyła, że to tylko sen. Było już bardzo późno, ale mimo to opowiedziała mi jak poznała i zbliżyła się do Pawła. Oni pomogli Jej rodzicom, a konkretniej mamie. Pomogli sfinansować operację, dzięki, której mama Tosi żyje. Powiedziała, że nigdy, nic nie obiecywała Pawłowi. To On źle Ją zinterpretował. Misia zdradziła mi sekret, że Paweł postanowił, że będzie Ją chronił do końca życia. Chciał, żeby była tylko Jego, ale pojawiłem się ja i wszystko się zmieniło. Około piątej nad ranem słodko spała, a ja nadal czuwałem, aż w końcu i mnie zmorzyło. To był ciężki dzień, a jego zakończenie bardzo nieprawdopodobne. 

czwartek, 23 października 2014

# ROZDZIAŁ 4


Dobry wieczór, czytelnicy! ;D
Chce podziękować za wszystkie dotychczasowe komentarze. Dziękuję. ;)
Jeżeli macie jakieś uwagi, zastrzeżenia co do rozdziałów piszcie w komentarzach.
Edytowałam na szybko, więc gdyby zdarzyły się jakieś błędy informujcie mnie.
Dobrze to zapraszam do czytania i komentowania. ;)
Do następnego rozdziału! ;]

***


Gdy patrzę na Niego, wiem, że los dał mi więcej niż mogłabym chcieć,
gdy czuję Jego bliskość, wszystko inne traci sens...
i prawdę mówiąc, żadne słowa nie wyrażą tego,
jak bardzo jestem wdzięczna właśnie za Niego...


   
   Przebudziłam się z myślą "znowu do szkoły". Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nie jestem u siebie, tak to był pokój Przemka, który tulił się do mnie. Obróciłam się w Jego stronę i patrzyłam jak słodko śpi. Mój Misio - pomyślałam. Dałam mu całusa, a on zaczął otwierać swoje piękne oczka.
- Dzień dobry kochanie.

- Mmm ... Cześć kotku - uśmiechnął się
- Zasnęłam wczoraj u ciebie ?
- Tak, ale do niczego nie doszło, spokojnie.
- Dobrze. I przepraszam, byłam trochę zmęczona.
- Nic się nie stało.
- A powiedziałeś moim rodzicom ?
- Tak, chcieli po ciebie przyjechać, ale jakoś ich przekonałem i zostałaś.
- Kocham cię, wiesz ?
- Wiem.
 Wtuliłam się w niego, a On przewrócił się na plecy, leżeliśmy i rozmawialiśmy. Głównie to chciałam się dowiedzieć jak to się stało, że zasnęłam i jak zareagowali Jego rodzice na to, że spaliśmy razem. Przemek zapewnił, że  nie są źli, no może lekko zdziwieni. Sięgnęłam po telefon, mieliśmy tylko trzydzieści minut do pierwszej lekcji.
- Kochanie czas wstawać.
- Ale ja nie chce. - zrobił smutną minę i mocno mnie przytulił
- Chodź, chodź, bo się spóźnimy. Proszę, a ja muszę jeszcze do domu po jakieś rzeczy na przebranie.
- Ehhh ...
- To ty tu leż, a ja biegnę do domu.
- Nigdzie nie pójdziesz. - mocno mnie ścisnął.
- Przemek puść.
- Nie, nie pozwalam ci. - Wyszczerzył się
- A w czym mam iść do szkoły?
- Hmmm ...
- Pospiesz się, bo czas leci . - pokazałam na zegarek.
- Pójdziesz w moich ubraniach.
- Tak ? Bieliznę też mi pożyczysz ?
- Ależ oczywiście, kotku. Będziesz wyglądać bardzo seksownie w moich bokserkach.
- Przestań.
- Taka prawda, jesteś śliczna.
- Przemek, no ale ja serio.
- Ja też.
- Ale no ... - zrobiłam smutną minę.
- Uparciuch. Spójrz tam obok biurka, poznajesz ?
- Moja torba od treningu, ale skąd ją masz ?
- Twój tata wczoraj podrzucił. Masz tam wszystko co powinno być ci potrzebne.
- Super. - buziak - To ja biegnę się ubrać.
- Czekaj. - podszedł do szafy - Proszę, załóż to. - Podał mi swoją koszulkę.
- Dobrze, kocham cię.
Pobiegłam się ubrać, gdy wróciłam do pokoju Przemek już miał zakładać bluzkę, ale gdy zobaczył, że wchodzę zaniechał tego. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Mam wspaniałą dziewczynę.
- A ja wspaniałego chłopaka. - wyszczerzyłam się.
- Dobrze zbieramy się. Śniadanie, ehhh ta, zapewne nie ma nic w lodówce, więc kupimy coś po drodze.
- Okey. - zabrałam torbę i zeszliśmy na dół.
- Misiu, ale ubierz się, kusić możesz tylko mnie.
- Czyżbyś była zazdrosna?
- Ja? Zazdrosna?
- Tak ty.
- Hahahahahaha ... ! Tak.
- Oj Myszko, ale tylko Ty się liczysz.
- Co nie zmienia faktu, że masz się ubrać.
- No już patrz, jestem ubrany.
- No, kocham cię, a teraz chodź.
Zamknęliśmy dom i pobiegliśmy do szkoły mieliśmy dziesięć minut, a po drodze mieliśmy iść do sklepu. cudem się wyrobiliśmy. Weszliśmy do szkoły trzymając się za ręce. Minęliśmy chłopaków, którzy patrzyli się na mnie jakbym im pół rodziny wytruła. 
   Na lekcji nie mogłam się skupić, a Przemek wcale nie pomagał. Całe czterdzieści pięć minut wpatrywał się we mnie z tym słodkim uśmiechem.
 Zadzwonił dzwonek i wyszliśmy na przerwę.
- Nie patrz się tak na mnie, bo to mnie rozprasza.
- Taaak ? - uśmiechnął się
- Tak.
- To może wrócimy do domu, do cieplutkiego łóżeczka, hmmm ?
- Kusząca propozycja, ale niestety kochanie musimy tu zostać.
- Dobrze, ale po szkole Sobie poleżymy.
- Tak, u mnie. - buziak.
- Czemu ?
- Bo jak znowu u Ciebie zasnę to rodzice będą źli i zabronią mi się z Tobą spotykać, a to nie było by fajne, prawda?
- To by była tragedia Kotku.
- No więc chodź. Jeszcze tylko pięć godzin. Wytrzymamy.
- Wiem. Kocham cię.
- A ja Ciebie.
 Poszliśmy na nudne wykłady. Po raz pierwszy nie byłam zainteresowana tym co mówią nauczyciele. Paweł, ani Wojtek nie odezwali się do mnie słowem. Jedynie Dawid przywitał się jak zawsze. 
   Siedziałam sama pod Orlikiem, bo Przemek skoczył do sklepu po picie. Niespodziewanie podszedł Wojtek
- No hej piękna. Widzę, że jednak posłuchałaś naszych rad, nawet trochę za bardzo.
- Hehe ... To tak samo jakoś wyszło.
- Ładnie razem wyglądacie.
- Oj, dziękuję. A Pawcio gdzie?
- Aaa ... No bo ... On. Kurde, jakby ci to powiedzieć?
- Prosto z mostu.
- Bo on jest wściekły.
- Co?!
- Inaczej ujmując zazdrosny.
- Paweł?
- A dziwisz mu się? Zawsze to z nim się wygłupiałaś, śmiałaś. A teraz widzi cię szczęśliwą z innym.
- Nie wiedziałam. Głupio mi.
- Może z nim pogadasz?
- Jeżeli będzie chciał ...
- Tośka, powinnaś z nim porozmawiać.
- A może On nie chce. Zauważ, że nawet nie przywitał się ze mną.
- Ehhh, zrobisz jak uważasz, ale moim zdaniem powinnaś się z Nim spotkać.
- Dobrze. Gdzie On jest?
- Siedzi pod halą.
- Okey. Zaraz wracam, posiedź tu chwile i popilnuj mi rzeczy. Jak się skończy przerwa, a nie wrócę to zabierz je na górę.
- Okey. A jak przyjdzie Przemek?
- To pogadaj z Nim, jak chcesz i powiedź, że musiałam coś załatwić.
- Dobrze. A powiesz Mu ?
- Nie wiem. Raczej powinnam, ale zastanowię się. Pogadamy na Skype dzisiaj, dwudziesta druga Ci pasuje?
- Tak.
- Dzięki.
- Spoko.
 Szłam w stronę łącznika i tak naprawdę to nie wiedziałam co mam powiedzieć Pawłowi. Przeprosić go? Ale za co? Przecież my się tylko przyjaźnimy. Cholera, a jeśli On to odebrał w inny sposób? Nigdy Mu nie mówiłam, że jesteśmy czy będziemy razem.  Z drugiej strony, mina Wojtka znaczyła, że ma do mnie żal. Może faktycznie jestem nie fair wobec nich. O jest Paweł, tylko spokojnie. Usiadłam obok na ławce i niepewnym głosem powiedziałam
- Hejka.
- Cześć. - Jest zły, bo zazwyczaj inaczej odpowiada.
- Chciałam z Tobą porozmawiać.
- O czym?
- Należą Ci się wyjaśnienia.
- O co Ci chodzi?
- Nie udawaj.
- Nie udaje!
- Wojtek powiedział, że jesteś na mnie zły. Ale i bez Jego słów bym z Tobą porozmawiała.
- Super.
- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego tak się zachowujesz?
- Niby jak?
- Jesteś zły na mnie.
- Nie jestem.
- Nie kłam.
- Spier ...
- Paweł! Mów o co Ci chodzi.
- Nie! - Powiedział stanowczo.
- Dlaczego taki jesteś?
- Niby jaki?
- Dobrze wiesz.
- Może dlatego, że osoba, która jest dla mnie ważna interesuje się innym. Jestem idiotą. Wierzyłem Ci, pomagałem, opiekowałem się. Byłem na każde twoje wezwanie. A Ty? Ty masz mnie w dupie, bo pojawił się jakiś idiota, który zawrócił  Ci w głowie. Staram się o Ciebie od czterech lat, a On przyszedł i ma Cię podaną na tacy w trzy dni. To jest sprawiedliwe? Nie. Zastanów się, do kogo się zawsze przytulałaś? Z kim się wygłupiałaś? Kto Cię nosił na rękach? Do kogo dzwoniłaś jak znowu się pocięłaś? Kto rozmawiał z Tobą o Twoich problemach do czwartej nad ranem siedząc na dachu? Pamiętasz jak się śmiałaś? Tylko wiesz ... Nigdy nie miałaś tego pięknego błysku w oku, który masz teraz, ale wytłumacz mi jedno ... Jak to się stało, że tak szybko Cię zdobył? Hmmm? Ma więcej kasy? Jest przystojniejszy?
- Paweł, nie chodzi o pieniądze, ani o wygląd.
- Nie przerywaj mi! Dla Ciebie to było wygodne mieć sługę, który dla Ciebie zrobi wszystko. Jeden telefon i byłem zawsze. A teraz zostałem frajerem. Bo ty byłaś i jesteś zimną suką, która nie liczy się z nikim! (...)

                                W tym samym czasie ...

- Siema, Przemek jestem.
- Cześć. Wojtek. Tośka musiała coś załatwić.
- Okey.
- No. A tak w ogóle to gratuluje.
- Hehe ... Dzięki.
- Tylko wiesz chce żebyś wiedział, że nie damy jej skrzywdzić. Jeżeli będzie przez Ciebie płakała to się policzymy.
- Ej, ej. Spokojnie, kocham Ją i nie chce dla Niej źle. Nie musisz się martwić.
- Tylko uprzedzam. Będę się martwic bo jest dla mnie jak siostra.
- Teraz jest ze mną i nic jej nie grozi.
- Dobra, dobra. Zobaczymy. Pilnuj się koleś.

 (...)

- Paweł! Nie masz prawa tak mówić!
- Spieprzaj. I zapamiętaj jeżeli On Cię skrzywdzi, to nie dzwoń do mnie, żeby się wypłakać. - Utkwił we mnie Swój zimny i obojętny wzrok.
- Przepraszam. - powiedziałam i wybiegłam.
   Miałam łzy w oczach, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zobaczyłam Przemka rozmawiającego z Wojtkiem, nie chciałam, żeby widzieli, że coś się stało. Uspokoiłam się i powoli do nich podeszłam.
- No i jestem.
- I jak? - odezwał się Wojtek.
- W porządku.
- Kotku, gdzie byłaś? - wtrącił się Przemek przyciągając mnie do siebie.
- Musiałam pogadać z Pawłem .
- O czym?
- No bo ... - Nie chciałam kłamać.
- Bo On chciał ognisko zrobić i Tosia miała Mu pomóc...- wtrącił się Wojtek
- Tak, tylko, że Pawcio mówi, że Ty i Kacper się wszystkim zajmiecie.
- No tak. Dobrze to ja spadam i widzimy się na lekcji. Pa.
- Pa.
- Cześć.
- A Wojtek, pamiętaj dwadzieścia dwa.
- Spoko. - Odwrócił się i odszedł
- O co chodziło z tym dwadzieścia dwa?
- A to taki nasz szyfr.
- Okey.
- Masz picie?
- Tak, proszę. - Podał mi butelkę soku, którą wypiłam w mgnieniu oka. Chciałam usiąść na ławce, ale Misio to wykorzystał i wciągnął mnie na kolana.
- Kocham Cię.
- Tak ja Ciebie też. - odpowiedziałam bez zbytniej emocji w głosie.
- Myszko co jest?
- Nie nic, wszystko dobrze.
- Spójrz mi w oczy.
- No i co widzisz? - lekko się uśmiechnęłam
- Że coś cię martwi.
- Nie, wydaje Ci się.
- Nic mi się nie wydaje. Ale no powiesz jak będziesz chciała.
- Kocham Cię - przytuliłam się do Niego i łza spłynęła mi po policzku.
- Mysia, co jest?
- Bo Paweł w złości powiedział o kilka słów za dużo.
- Gdzie On jest?!
- Przemek nie! Zostaw, On powiedział prawdę. Odprowadzisz mnie do domu ? Proszę.
- Teraz?
- Tak.
- Chodź. A z Nim się jeszcze policzę.
- Mogę Cię o coś prosić? - spojrzałam Mu w oczy.
- Jasne.
- Obiecaj, że zostawisz to w spokoju.
- Ale moja dziewczyna nie będzie płakała z powodu jakiegoś idioty.
- Proszę.
- Ehhh, no dobrze, obiecuję.
- Dziękuję.
Poszliśmy do mnie. Przemek zrobił herbatę i porozmawialiśmy o tym co zaszło w szkole. Wyrzuciłam to wszystko z siebie i jakoś lżej mi się zrobiło na duszy. Za to On nie był zbyt szczęśliwy. Wiem, że coś kombinuje, widać to w Jego kochanych oczach.


poniedziałek, 13 października 2014

# ROZDZIAŁ 3





Powiedź, że zawsze będziesz obok chroniąc me serce ... 





   Po powrocie z kościoła, przy obiedzie, mama zaczęła rozmowę.
- Opowiesz nam coś o Twoim nowym koledze?
- A po co?
- Chcielibyśmy wiedzieć kto to jest.
- No to. Przemek, chodzi ze mną do klasy, ba nawet siedzimy razem. Tyle wystarczy? Muszę iść, bo się umówiłam.
- Z kim?
- Z Przemkiem.
- Po co?
- Uczymy się. Coś jeszcze? Spieszę się?
- Idź i baw się dobrze. - uwolnił mnie tata.
- Dziękuję. Pa! Nie wiem kiedy wrócę. - Szybko wybiegłam z domu, żeby uniknąć zbędnych pytań.
   Koniec września zbliżał się wielkimi krokami, a do zakończenia pierwszego semestru coraz mniej czasu. Nie mogłam się doczekać ferii, gdyż dyrektor szkoły postanowił wybrać z klas trzecich, z każdej klasy dwójkę uczniów, którzy w nagrodę za wysokie wyniki w nauce pojadą na narty do Białki Tatrzańskiej. Chciałam wygrać, bo chociaż na kilka dni zapomniałabym o tym wszystkim. Ale na razie trzeba przygotować się do konkursów i zmobilizować Przemka do nauki.
   Umówiliśmy się w parku, na tej samej ławce, na której pocałował mnie, tuż po seansie kinowym. Powolnym krokiem szłam przez alejki, gdy zobaczyłam Przemka opartego o drzewo. Postanowiłam Go przestraszyć. Powoli podeszłam i wskoczyłam mu na plecy
- Cześć kochanie! - śmiejąc się krzyknęłam.
- Dzień dobry kotku - podrzucił mnie lekko, żeby mnie poprawić - ale tak to my się witać nie będziemy. - Postawił mnie na ziemi, obrócił się i złożył na moich ustach pocałunek. - I tak lepiej. - zaśmiał się.
- Mmm ... No masz rację.
- Tęskniłem - wykrzywił usta w podkówkę. Chciałam dać Mu buziaka w policzek, ale cwaniak to wykorzystał i znowu mnie pocałował.
- Lepiej?
- O wiele. - zaśmiał się.
- No to co robimy?
- Spacer, a potem do mnie?
- No okey. Ale na ten spacer to ...
- Tak wiem, nad jezioro. - przerwał mi. Uśmiechnęłam się i poszliśmy trzymając się za ręce. Gdy dotarliśmy na plażę zrobiło mi się strasznie zimno. Wtuliłam się w Niego, gdy rozpiął Swoją bluzę. Przytuliłam się, a On okrywając mnie nią zapiął zamek i mocno objął.
- Kocham Cię, wiesz?
- Wiem. - wyszczerzył się.
- Misiuuu ...
- Czo ?
- Słyszałeś o akcji dyrektora?
- Yyy ...
- Oj no o tej, że na końcu pierwszego semestru dwoje uczniów z każdej klasy z najwyższymi stopniami wyjedzie na ferie do Białki Tatrzańskiej.
- Ciekawy pomysł.
- No i ja pomyślałam - zaczęłam Go miziać ręką po plecach - że oboje możemy się postarać i wyjechać.
- Myszko, tylko jest jeden problem ... - posmutniał.
- O to się nie martw będziemy się razem uczyć i ja będę Ci pomagała. - dałam mu całusa w policzek i uśmiechnęłam się.
- Ale ja nie potrafię się przy Tobie skupić ...
- Czyli nie chcesz ze mną jechać, spoko.
- To nie tak.
- A jak?! - przerwałam Mu.
- No bo ja nie jestem typem kujona.
- Dobrze zapomnij. Pojadę z Pawłem, nie martw się.
- O nie! Albo ze mną, albo wcale. - Przycisnął mnie do siebie.
- Kochanie, jeżeli się postarasz to pojedziesz ze mną, a jak nie to jadę z Pawełkiem.
- Zgoda, szantażystko. Będę się starał i pojedziemy razem.
- No i po co się upierałeś? - zaczęłam się z Niego śmiać.
- Ehhh ... Chodź tu chce słodkiego buziaka i to od Ciebie.
- Nieee ... - wyrywałam się, ale Przemek i tak zwyciężył.
- Zabieraj te łapki - On wcale się nie odzywając, spojrzał mi w oczy i zacisną dłonie jeszcze bardziej.
- Przemghgmmm ... - uciszył mnie pocałunkiem.
- Coś mówiłaś? Hehe ...
- Tak, że mam popieprzonego ... No właśnie kogo?
- No kogo?
- No nie wiem kogo.
- Ehhh, dobrze uparciuchu. A więc czy oficjalnie zostaniesz moją dziewczyną, później narzeczoną, a na końcu żoną ?
- Tak, głuptasie.
- To za parę lat oświadczę Ci się na prawdę, tak z pierścionkiem i w ogóle.
- Okey. - uśmiechnęłam się i mocno wtuliłam w MOJEGO chłopaka. Byłam bardzo szczęśliwa. W tamtej chwili wiedziałam, że z każdym dniem będzie coraz lepiej.
Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po plaży, a następnie udaliśmy się w stronę domu Przemka. Była niedziela, więc Jego rodzice też tam byli. Tuż przed wejściem zaczęłam panikować.
- Misiu, może ja już pójdę i zobaczymy się jutro w szkole ...
- Nie ma takiej opcji, wchodź. - przekroczyliśmy furtkę.
- A co jeżeli Twoi rodzice mnie nie polubią?
- Ehhh ... Polubią, polubią. Nie wykręcisz się, już im powiedziałem, że przyjdę z dziewczyną.
- Nienawidzę Cię ... - zrobiłam złą minę.
- Hehe, tak ja Ciebie też kocham kotku. - całus w policzek - No rozchmurz się, złość piękności szkodzi.
- Ehhh ...
- Nie wzdychaj tylko uśmiechnij się i zapraszam ... - otworzył drzwi - Mamo! Tato! Jesteśmy!
- No wreszcie, chodźcie tu, już obiad nakładam.
- Przemek, ale ja nie ...
- Tak wiem, nie jesteś głodna. Ty nigdy nie jesteś głodna! Masz być grzeczna i się nie bój, nie zjedzą Cię przecież.
- No tego nie wiem.
- Chodź tu głuptasku. - przytulił mnie do siebie i weszliśmy do kuchni.
- Dzień dobry państwu.
- Cześć Tosiu, myjcie ręce i jemy.
Umyliśmy ręce i wróciliśmy do jadalni.
Poznałam Jego rodziców, w sumie całkiem mili ludzie i co najważniejsza nie zjedli mnie. Przy stole rozmawialiśmy o wszystkim, planach na przyszłość, szkole, ocenach i tak dalej. Po obiedzie pozmywaliśmy z Przemkiem, a potem poszliśmy do Jego pokoju.
- Misiu nie zdążyłeś posprzątać? - zaczęłam się śmiać.
- Yyy ... No bo ... Spieszyłem się do Ciebie i tak jakoś wyszło. Przepraszam. - Jednym ruchem ręki zgarnął Swoją pościel w misie i samochodziki. Natomiast ja stałam przy drzwiach i nie mogłam się opanować, przez ten śmiech, aż się popłakałam.
- Ze mnie się śmiejesz? 
- Taaaak!- Musi spotkać Cię kara. 
- Spadaj!
- Nie! - zaczął mnie łaskotać. 
- Przeeee ... meeek!!!!! Pro ooszę przeeees ssss staaaaań!!!  Hahaha ... 
- To jest kara, moja małpko.
- Przeeee praszaaaaam, juuuuuż nieeee będę. 
- Zastanowię się. - wyszczerzył się. 
- Koooooochaaaaaam Cię!!!!!!! 
- Wiem. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
- Przeeeeemeeeek! 
- Co myszko?
- Puść, proszę. 
- No dobrze, ale przytul mnie. 
- Okey. - uśmiechnęłam się i mocno się do Niego przytuliłam. Weszliśmy do Jego pokoju, a On zamknął drzwi. Usiadłam po turecku na łóżku, Przemek po chwili usiadł przede mną. Patrzyliśmy Sobie w oczy, a ja miziałam  Go po kolanie. Przybliżył się do mnie i zaczął mnie całować. Uwielbiam, gdy to robi tak niespodziewanie i namiętnie. Powoli przechylając się położył się na mnie, ale szybko zamieniliśmy się miejscami. Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się i dawaliśmy sobie całusy. 
   Błogi niedzielny czas szybko płynął chciałam jeszcze powtórzyć materiał z biologii, ponieważ miałam wziąć udział w olimpiadzie. Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, by poszukać książki. Po dwóch sekundach poczułam jak przytula się do mnie od tyłu i opiera Swoją głowę na moim ramieniu. Musnął ustami moją szyję i szepnął do ucha
- Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też kocham.
Wracaj do mnie.  
- Przecież jestem, ja tylko chciałam biologię powtórzyć, bo konkurs coraz bliżej, a jak pamiętasz muszę, a przede wszystkim chce go wygrać. - obróciłam się w Jego stronę.
- Wiem, wiem.
- Ale możemy się pouczyć razem. - wyszczerzyłam się. 

- Taaak ? Ale wiesz, że się przy Tobie nie skupię. 
- Nie mój problem. - pocałowałam Go w nosek.
- Mrrrr ... Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, wariacie.
- Tak, jestem wariat, ale Twój. 

- I tylko mój! 
- Tak. - pocałował mnie w czoło.
- Odprowadzisz mnie do domu ?
- Już?! 

- Nie! Jeszcze trochę. Ale teraz ta biologia.
- Ehhh, okey. 
Usiadł przy biurku, a ja wędrowałam po pokoju i czytałam podręcznik. Czułam jak mi się przygląda, było to trochę nie zręczne, ale szybko o tym zapomniałam. Po jakimś czasie podeszłam do Niego i poprosiłam, aby mnie przepytał. Natomiast On zaproponował taki układ, że jeżeli na wszystkie pytania odpowiem dobrze to dostanę nagrodę, a jeżeli coś pomylę to będzie kara. Kolejna tego dnia. Odpowiadałam na każde pytanie poprawnie, gdy skończyliśmy usiadłam mu bokiem na kolanach i przytuliłam głowę do Jego klatki. 
- Misiu, boję się.
- Czego ? Ze mną jesteś bezpieczna.
- Wiem, ale boję się, że ktoś lub coś nas rozdzieli. Że pewnego dnia obudzę się i nie będę miała powodu, by żyć, bo Ty będziesz układał Sobie życie z kimś innym ...
- Myszko nie mów tak. Kocham Cię i będę z Tobą zawsze. Nie mogę Cię stracić, bo znaczysz dla mnie najwięcej na świecie. 
- Kocham Cię - łza popłynęła mi po policzku i kapnęła na Jego bluzę - ...
- Nie płacz - zaczął mnie tulić i uspokajać, sama nie wiem kiedy zasnęłam. W Jego ramionach czuję się bardzo bezpiecznie. 

wtorek, 23 września 2014

#ROZDZIAŁ 2


Hejka wszystkim! ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednimi postami, bardzo motywują. :)
Wszystkie informacje dotyczące bloga i treści zamieszczanych na nim znajdziecie w zakładce wiadomości. Jeżeli macie jakieś uwagi to wszystko piszcie w komentarzach, bo jak wiadomo jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo się pomylić. ;) To do zobaczenia niebawem. ;) Miłego czytania.





''Do celu masz niewiele, tak
A gdy upadniesz pomogę Ci wstać
Po prostu walcz 
Nie poddawaj się, to może być Twój szczęśliwy dzień''




   Przebudziłam się około dziesiątej. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu telefonu. Znalazłam go pod łóżkiem , rozładowany. Ehhh, ja to mam szczęście. Wolnym, zaspanym krokiem poszłam po leżącą na biurku ładowarkę, podłączyłam i zaczęłam ścielić łóżko, gdy nagle, dźwięk sms'a. Przemek : " Dzień dobry, pani. :) Nie zapomnij o naszym spotkaniu. Dzisiaj o 11 u mnie. :) Do zobaczenia. " Cholera, nie dosyć, że zasnęłam około piątej nad ranem, poniekąd to przez Niego, bo cały czas siedzi mi w głowie, to jeszcze się z Nim umówiłam. W dodatku w Jego domu. Nie mam ochoty tam iść. Napisze Mu, że źle się czuję i nie możemy się dzisiaj spotkać. Tak też zrobiłam. Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie. " Nie musisz się wstydzić, rodzice w pracy. I nie zrozum mnie źle, chce tylko pogadać. " Czyta w myślach? Przestraszyłam się.  "Dobrze, może wpadnę." Poszłam do kuchni po picie. Rodziców już nie było, mama zostawiła tylko kartkę " Tośka , jak wstaniesz to posprzątaj . Tata w pracy, ja na zakupach. I wieczorem musimy porozmawiać. Mama " I tak nie porozmawiamy, bo my nigdy nie rozmawiamy. Posprzątałam dom i postanowiłam się przebrać skoro miałam wyjść. 
   W miarę ogarnięta byłam gotowa. Zostawiłam kartkę w kuchni, że wychodzę i nie mam pojęcia kiedy wrócę. Spojrzałam na telefon, sms. Przemek " Cieszę się. Wpadnę po Ciebie o 10:45 " Czym prędzej zabrałam torbę, klucze, otworzyłam drzwi i wpadłam prosto w Jego ramiona ...
- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiał się.
- Nie zauważyłam Cię, przepra ... - pocałował mnie.
- Tosiu, nie przepraszaj, nie masz za co.
- A co to miało być?
- Całus?
- Serio? Jakim prawem Ty sobie na to pozwalasz?
- Przecież wiesz, że mi się podobasz. A i ja nie jestem Tobie obojętny.
- Schlebiasz Sobie.
- Mówię prawdę. Wczoraj Ci to nie przeszkadzało, a nawet podobało.
- Przemek, znamy się trzeci dzień, a Ty mi wyjeżdżasz z czymś takim. Ciekawe co będzie dalej. A wczoraj to nie byłam sobą i nie wiedziałam co robię.
- Też jestem ciekaw i nie tłumacz się. - wypowiedział to z uśmiechem na ustach.
- Wiesz normalnie oberwałbyś za to, ale potraktuję to jako wyrównanie rachunków za wczoraj. Przepraszam, że się tak rozkleiłam. Normalnie nie robię takich rzeczy przy ludziach w dodatku obcych.
- Już? Skończyłaś? Traktuj ten pocałunek jak chcesz, za wczoraj nie przepraszaj, ani nie dziękuj.
- No dobrze. - uległam, znowu. Mięknę przy Nim, nie potrafię być stanowcza. To zły znak, bardzo zły. 
   Zamknęłam dom i ruszyliśmy w kierunku Jego mieszkania.
Nie było daleko, więc po kilku minutach byliśmy na miejscu. Otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka.
- Tak jak mówiłem, nikogo nie ma. - poszliśmy do Jego pokoju - Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki.
- Wybieraj herbata czy sok.
- Niech będzie sok.
- Okey. Zaraz wracam.
Poszedł do kuchni, a ja zostałam sama. Rozejrzałam się po pokoju, czysto. Ciekawe czy ma tak zawsze czy specjalnie posprzątał. Podeszłam do regału, na którym stała niewielka ilość książek oraz kilka modeli motocykli. Właśnie wszedł do pokoju, gdy bawiłam, się jednym z nich.
- Ładna kolekcja.
- Dzięki.
Moim oczom nie umknęły zdjęcia leżące na półce.
- Mogę? - wskazałam na nie.
- Tak.
Zaczęłam przeglądać. Na początku same zdjęcia z chłopakami
- Koledzy ? - zapytałam
- Tak, ze starej szkoły. - przeglądałam dalej, gdy natrafiłam na zdjęcia jakiejś dziewczyny.
- Ładną masz dziewczynę.
- Jaką? - zdziwił się
- No tu na zdjęciu. - pokazałam fotografię - Jesteś nie fair wobec niej ...
- To nie jest moja dziewczyna. - przerywając mi zaczął się tłumaczyć. - To koleżanka, a raczej przyjaciółka ...
- Rozumiem, nie musisz mi się spowiadać.
- Chciałem, żebyś wiedziała, że nie mam dziewczyny. - zadzwonił telefon - Przepraszam, muszę odebrać.
- Spoko. - wyszedł, a ja dalej zwiedzała Jego terytorium. Podeszłam bliżej biurka, a za razem łóżka. Usiadłam na krześle, czekałam aż wróci. Spojrzałam na swoje buty i moją uwagę przykuło coś świecącego, co wystawało spod łóżka. Nachyliłam się, by podnieść. To była żyletka, ostra lecz używana. Przemek się tnie? Niemożliwe. Wszedł do pokoju, a ja szybko schowałam znalezisko do kieszeni.
- No i jestem.
- Chciałeś o czymś porozmawiać, więc słucham.
- Yyy ... No tak. Chciałem wiedzieć dlaczego się krzywdzisz?
- A Ty?
- Co ja? - zmieszał się
- Dlaczego robisz to samo co ja?
- Ale ja nie ...
- Jeżeli chcesz rozmawiać, to powinieneś być ze mną szczery.
- Masz rację. - spuścił głowę. Tak, samo okaleczam się. Zadowolona? - zezłościł się.
- Nie, jest mi smutno.
- Dlaczego? Przecież w ogóle się nie znamy.
- Czemu taki jesteś? - miałam ochotę płakać.
- Jaki?
- Taki zły, oschły? Boisz się, że poznałam prawdę? Uważasz, że jesteś zbyt dumny, żeby mówić o swoich problemach? W ogóle po jaką cholerę mnie tu zaprosiłeś!Chciałeś odpłacić się za moje zachowanie? Tak, jestem wredna, a raczej szczera do bólu. Z resztą mam tego dosyć, wychodzę. Żegnam pana. - cały czas kręcił przecząco głową, a gdy wstałam złapał mnie za rękę i powiedział:
- To nie tak ...
- A jak? Próbujesz być zabawny i udajesz silnego, aby nikt nie dowiedział się jak na prawdę jest. - przerwałam mu.
- Tak rozgryzłaś mnie. - mówiąc to ja usiadłam na łóżku, a On uklęknął obok mnie, złapał moją dłoń i pocałował ją. Następnie oparł głowę na moim kolanie i zaczął mówić:
- Przepraszam. Wtedy na boisku podszedłem do Ciebie instynktownie. Później, gdy zaczęliśmy rozmawiać i zobaczyłem blizny, wiedziałem, że jesteśmy tacy sami. Pamiętasz jak zabrałaś ręce? Wtedy miałem ogromną ochotę przytulić się do Ciebie, potem szybko mi uciekłaś. Po powrocie do domu, nie zastanawiałem się długo i napisałem, chociaż byłem pewny, że się nie zgodzisz. A jednak. Następnie to niby przypadkowe spotkanie rano. Mimo to, że byłaś dla mnie wredna to i tak chciałem Cię bliżej poznać. A gdy nauczycielka wypowiedziała słowa "Zajmij miejsce obok Tosi" , to byłem zachwycony. Tak miałaś racje wypytywałem się o Ciebie, bo Ty raczej nic byś mi o Sobie nie powiedziała. Po szkole, po Twoim kółku widziałem jak mnie obserwowałaś. A to kino to było spontanicznie, byleby spędzić z Tobą więcej czasu. Nie mogłem skupić się na filmie, wiedząc, że jesteś tak blisko. Było ciemno, ale jak ściągnęłaś bluzę zobaczyłem Twoje ręce, to był smutny widok. Taka piękna dziewczyna robi Sobie krzywdę, w dodatku zauważyłem kilka nowych ran. Gdy wychodziliśmy zapomniałaś się ubrać i mogłem się dokładnie przyjrzeć. Wreszcie odważyłem się zapytać, zdenerwowana chciałaś uciec, wiedziałem, że muszę Cię zatrzymać. Potem się rozpłakałaś i wtuliłaś we mnie. Moje marzenia się spełniły, mogłem Cię dotknąć ... Objąć ... Nawet pocałować. Odprawiłem Cię do domu, ale bardzo niechętnie rozstawałem się z Tobą. A na końcu ten pocałunek. Ahhh ... - uklęknęłam obok niego i przytuliłam mówiąc
- Uspokój się, postaram Ci się pomóc. I nie robię tego z litości. Rozumiem Cię ...
- Mogę mieć do Ciebie prośbę?
- Jasne. O co chodzi?
- Czy ta rozmowa i cała ta sytuacja mogłaby zostać między nami?
- Oczywiście  - dostałam całusa w policzek
- Dziękuję. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, której się zwierzam? Zawsze to ja wszystkim pomagam, a na swoje sprawy nie mam czasu.
- Wiem coś o tym. Chcesz pogadać?
- Ale o czym?
- Mam do Ciebie głupie pytanie.
- No mów, śmiało.
- No bo Ty widziałeś moje blizny, a ja Twoich nie.
- Chcesz je zobaczyć, tak?
- Tak, ale jeżeli Ty nie chcesz to ...
- I tak je prędzej czy później zobaczysz, więc ... - ściągnął koszulkę. Było mi trochę głupio, ale dotknęłam jego ręki, natomiast On obserwował moją twarz. Jeździłam palcami po każdej ranie. Natrafiłam na nową.
- Świeża! Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie, wydaje Ci ...
- Nic mi się nie wydaje! Ta rana ma nie więcej niż dwa dni. - Miałam ochotę się rozpłakać, zauważył to. Przytulił i powiedział:
- Już nigdy więcej się nie potnę i Ty również.
- Ale ...
- Nie ma żadnego 'ale'! Obiecasz?
- Wiesz, że to nie takie proste ...
- Czyli nie chcesz przestać? - posmutniał.
- Chce, tylko nie wiem czy mi się to uda. Robię to od tylu lat ... - łzy pociekły po moich policzkach - nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jakby to było się nie ciąć.
- Nie płacz, bo serduszko boli. - przytulił mnie jeszcze mocniej - Mogłabyś opowiedzieć dlaczego to robisz?
- Na prawdę Cię to interesuje?
- Tak. - pocałował mnie w policzek.
-  Pierwszy raz kogoś to obchodzi. Żyletek, scyzoryka, noży, a nawet szkła ... 
- Szkła?! - przerwał mi podenerwowany.
- Tak. W sumie to używam czego popadnie, byleby było ostre. A więc używam tego wtedy, gdy ktoś mnie skrzywdzi. Kiedy nie radzę sobie z jakąś sprawą. Ogólnie na krytykę mam wyjebane, ale ona boli, bardzo boli. A z ust najbliższych osób jeszcze mocniej. W dzień to jeszcze da się jakoś przeżyć, ale noce są najgorsze. Wtedy mam dużo czasu, by myśleć. Wracam do niektórych sytuacji, zdarzeń. Analizując je zadaję sobie jeszcze większy ból. Później trzęsącymi rękoma sięgam po coś ostrego. I zagryzają pięści płacze rysując skórę. Wypływająca z ran krew daje ukojenie, tak to jest chore, ale jest silniejsze ode mnie. Przez te nie całe siedem lat zrobiłam sobie ogromną liczbę blizn. Kilka razy połknęłam tabletki zapinając piwem, ale kurwa nadal żyje! Dlaczego?! - rozpłakałam się, On zaczął mnie uspokajać jak małe dziecko.
- Żyjesz, bo ktoś tam u góry uznał, że zasługujesz na to życie.
- Tak? To niby czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie? Matka za każdym razem, gdy się kłócimy mówi 'Po co Ty się w ogóle urodziłaś?!' . To cholernie boli, jestem niechciana. Tata oczywiście mówi, że mama tak nie myśli, że Ona nie chciała, ale ... Na tym pieprzonym świecie nie mam nikogo. Jestem sama! Chciałam śmierci i chce Jej. Moja czarna pani, czeka gdzieś na mnie ...
- Przestań! Nie mów tak! Będziesz żyć, nie pozwolę Ci się zabić. - moje słowa Go zezłościły. - Nie myśl o śmierci, myśl pozytywnie.
- Jak pozytywnie?
- Wiem, słowa mamy Cię ranią, ale nie możesz tego brać do siebie.
- Co ?! Ty słyszysz co Ty mówisz? 'Nie możesz brać tego do siebie' Ciekawe jak Ty byś się poczuł, gdyby ktoś Ci powiedział, że lepiej by było, gdybyś się nie urodził. Nie zabolałoby Cię to?
- Zabolało, ale to było wypowiedziane w złości.
- Tak?! Wiesz co, mam Cię dość! Puszczaj mnie! - spojrzałam Mu w oczy i krzyknęłam - No puść! - wybiegłam z pokoju.
- Tośka! Zaczekaj, źle mnie zrozumiałaś - zatrzymałam się na schodach - nie chodziło mi o to, że wyolbrzymiasz wszystko. Tylko, każda matka kocha swoje dziecko i Twoja na pewno nie myśli tak jak mówi.
- ...
- Tosiu, odezwij się. - podszedł do mnie - Kochanie przepraszam. - przytulił mnie.
- Nie jestem żadne kochanie, jasne?
- Tak, przepraszam - wymamrotał smutnym głosem. - Wróć, porozmawiamy.
- Nadal chcesz?
- Tak. - powróciliśmy do Jego pokoju, On usiadł po turecku na łóżku, a ja na dywanie opierając się plecami o szafkę stojącą na przeciwko łóżka.
- Tosiu?
- Tak?
- Wstydzisz się chłopaka?
- Nie.
- Nawet mnie?
- Nawet Ciebie. Do czego zmierzasz?
- Mógłbym zobaczyć wszystkie Twoje blizny, bo nie tylko ręce nimi przyozdobiłaś, prawda?
- Prawda. Ale po co chcesz je oglądać?
- Bo chce.
- No dobrze, ale jeżeli zaczniesz się do mnie dobierać lub coś to pożałujesz.
- Okey. - zdjęłam bluzkę , On podszedł - I mam uwierzyć, że nóg nie ...
- Nie będę stała przed Tobą w samej bieliźnie.
- To załóż koszulkę, a zdejmij spodnie. - popatrzyłam na Niego krzywo, ale no okey, zrobiłam to.
- Nie bój się - wziął mnie na ręce
- Co Ty robisz?!
- Nic z tych rzeczy o których myślisz, spokojnie nie jestem taki. - po tych słowach położył mnie na łóżku i jeździł palcami po bliznach na nogach. Następnie podwinął koszulkę i zaczął całować mnie po brzuchu.
- Ej! Co Ty robisz?! - nie odpowiedział, tylko przesuwał się w górę. Czułam jak moje ciało drży. Gdy dotarł do piersi cofnął się i przeniósł się na ręce. Najpierw prawą potem lewą. Następnie po obojczykach, szyi i w usta. W gruncie rzeczy nieźle całuje. Przewrócił się na plecy i wciągnął mnie na Siebie. Całowaliśmy się dłuższą chwilę, jeździł dłońmi po moich plecach, gdy nagle zaczął schodzić coraz niżej. Nie przeszkadzało mi to wtedy, dopiero gdy zaczął zaciskać ręce na moich pośladkach oderwałam się od Niego
- Ała! Czy na nie za dużo Sobie pozwalasz?
- Nie skądże - uśmiechnął się głupkowato. Pocałowałam Go lekko w usta i ugryzłam w górną wargę.
- Mmm ... Kocham Cię, wiesz? - wymruczał .
- Domyślam się.
- A Ty?
- Co ja?
- No czy mnie kochasz?
- Coś muszę do Ciebie czuć skoro leże tu teraz na Tobie i się całujemy, a Ty mnie dotykasz tam gdzie nie powinieneś. - zaśmiał się.
- To jak mogę do Ciebie mówić kochanie?
- Mów jak chcesz. - pocałowałam Go, a następnie wtuliłam się w Niego. Leżeliśmy tak do czternastej.
- Późno się zrobiło.
- Musisz iść? - zrobił smutną minę.
- Możesz pójść ze mną.
- Tak? I co będziemy robić? - uśmiechnął się głupkowato
- Odrobimy lekcje, Miśku.
- No dobrze. To ubierz się, a ja pozbieram książki. - Niedługo potem szliśmy już za rękę w kierunku mojego domu. 
   Otworzyłam drzwi i od razu przywitała Nas mama
- Tośka, do cholery! Gdzie Ty się ...
- Cześć. To jest Przemek.
- Dzień dobry, pani.
- Dzień dobry ...
- Jest nowy w naszej szkole, wiec pani przydzieliła mi Go pod opiekę. - oznajmiłam mamie. - Chodź - zwróciłam się do Niego - tam na górze jest mój pokój. Zamówię pizzę. - zabrałam Przemka i zostawiłam matkę z Jej głupim wyrazem twarzy. Pizzę przywieźli za kilkanaście minut, a my rozmawialiśmy, całowaliśmy się i przytulaliśmy popijając Tymbarka. Później Przemek musiał wracać do domu, ale i tak umówiliśmy się na niedzielę.