wtorek, 23 września 2014

#ROZDZIAŁ 2


Hejka wszystkim! ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednimi postami, bardzo motywują. :)
Wszystkie informacje dotyczące bloga i treści zamieszczanych na nim znajdziecie w zakładce wiadomości. Jeżeli macie jakieś uwagi to wszystko piszcie w komentarzach, bo jak wiadomo jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo się pomylić. ;) To do zobaczenia niebawem. ;) Miłego czytania.





''Do celu masz niewiele, tak
A gdy upadniesz pomogę Ci wstać
Po prostu walcz 
Nie poddawaj się, to może być Twój szczęśliwy dzień''




   Przebudziłam się około dziesiątej. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu telefonu. Znalazłam go pod łóżkiem , rozładowany. Ehhh, ja to mam szczęście. Wolnym, zaspanym krokiem poszłam po leżącą na biurku ładowarkę, podłączyłam i zaczęłam ścielić łóżko, gdy nagle, dźwięk sms'a. Przemek : " Dzień dobry, pani. :) Nie zapomnij o naszym spotkaniu. Dzisiaj o 11 u mnie. :) Do zobaczenia. " Cholera, nie dosyć, że zasnęłam około piątej nad ranem, poniekąd to przez Niego, bo cały czas siedzi mi w głowie, to jeszcze się z Nim umówiłam. W dodatku w Jego domu. Nie mam ochoty tam iść. Napisze Mu, że źle się czuję i nie możemy się dzisiaj spotkać. Tak też zrobiłam. Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie. " Nie musisz się wstydzić, rodzice w pracy. I nie zrozum mnie źle, chce tylko pogadać. " Czyta w myślach? Przestraszyłam się.  "Dobrze, może wpadnę." Poszłam do kuchni po picie. Rodziców już nie było, mama zostawiła tylko kartkę " Tośka , jak wstaniesz to posprzątaj . Tata w pracy, ja na zakupach. I wieczorem musimy porozmawiać. Mama " I tak nie porozmawiamy, bo my nigdy nie rozmawiamy. Posprzątałam dom i postanowiłam się przebrać skoro miałam wyjść. 
   W miarę ogarnięta byłam gotowa. Zostawiłam kartkę w kuchni, że wychodzę i nie mam pojęcia kiedy wrócę. Spojrzałam na telefon, sms. Przemek " Cieszę się. Wpadnę po Ciebie o 10:45 " Czym prędzej zabrałam torbę, klucze, otworzyłam drzwi i wpadłam prosto w Jego ramiona ...
- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiał się.
- Nie zauważyłam Cię, przepra ... - pocałował mnie.
- Tosiu, nie przepraszaj, nie masz za co.
- A co to miało być?
- Całus?
- Serio? Jakim prawem Ty sobie na to pozwalasz?
- Przecież wiesz, że mi się podobasz. A i ja nie jestem Tobie obojętny.
- Schlebiasz Sobie.
- Mówię prawdę. Wczoraj Ci to nie przeszkadzało, a nawet podobało.
- Przemek, znamy się trzeci dzień, a Ty mi wyjeżdżasz z czymś takim. Ciekawe co będzie dalej. A wczoraj to nie byłam sobą i nie wiedziałam co robię.
- Też jestem ciekaw i nie tłumacz się. - wypowiedział to z uśmiechem na ustach.
- Wiesz normalnie oberwałbyś za to, ale potraktuję to jako wyrównanie rachunków za wczoraj. Przepraszam, że się tak rozkleiłam. Normalnie nie robię takich rzeczy przy ludziach w dodatku obcych.
- Już? Skończyłaś? Traktuj ten pocałunek jak chcesz, za wczoraj nie przepraszaj, ani nie dziękuj.
- No dobrze. - uległam, znowu. Mięknę przy Nim, nie potrafię być stanowcza. To zły znak, bardzo zły. 
   Zamknęłam dom i ruszyliśmy w kierunku Jego mieszkania.
Nie było daleko, więc po kilku minutach byliśmy na miejscu. Otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka.
- Tak jak mówiłem, nikogo nie ma. - poszliśmy do Jego pokoju - Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki.
- Wybieraj herbata czy sok.
- Niech będzie sok.
- Okey. Zaraz wracam.
Poszedł do kuchni, a ja zostałam sama. Rozejrzałam się po pokoju, czysto. Ciekawe czy ma tak zawsze czy specjalnie posprzątał. Podeszłam do regału, na którym stała niewielka ilość książek oraz kilka modeli motocykli. Właśnie wszedł do pokoju, gdy bawiłam, się jednym z nich.
- Ładna kolekcja.
- Dzięki.
Moim oczom nie umknęły zdjęcia leżące na półce.
- Mogę? - wskazałam na nie.
- Tak.
Zaczęłam przeglądać. Na początku same zdjęcia z chłopakami
- Koledzy ? - zapytałam
- Tak, ze starej szkoły. - przeglądałam dalej, gdy natrafiłam na zdjęcia jakiejś dziewczyny.
- Ładną masz dziewczynę.
- Jaką? - zdziwił się
- No tu na zdjęciu. - pokazałam fotografię - Jesteś nie fair wobec niej ...
- To nie jest moja dziewczyna. - przerywając mi zaczął się tłumaczyć. - To koleżanka, a raczej przyjaciółka ...
- Rozumiem, nie musisz mi się spowiadać.
- Chciałem, żebyś wiedziała, że nie mam dziewczyny. - zadzwonił telefon - Przepraszam, muszę odebrać.
- Spoko. - wyszedł, a ja dalej zwiedzała Jego terytorium. Podeszłam bliżej biurka, a za razem łóżka. Usiadłam na krześle, czekałam aż wróci. Spojrzałam na swoje buty i moją uwagę przykuło coś świecącego, co wystawało spod łóżka. Nachyliłam się, by podnieść. To była żyletka, ostra lecz używana. Przemek się tnie? Niemożliwe. Wszedł do pokoju, a ja szybko schowałam znalezisko do kieszeni.
- No i jestem.
- Chciałeś o czymś porozmawiać, więc słucham.
- Yyy ... No tak. Chciałem wiedzieć dlaczego się krzywdzisz?
- A Ty?
- Co ja? - zmieszał się
- Dlaczego robisz to samo co ja?
- Ale ja nie ...
- Jeżeli chcesz rozmawiać, to powinieneś być ze mną szczery.
- Masz rację. - spuścił głowę. Tak, samo okaleczam się. Zadowolona? - zezłościł się.
- Nie, jest mi smutno.
- Dlaczego? Przecież w ogóle się nie znamy.
- Czemu taki jesteś? - miałam ochotę płakać.
- Jaki?
- Taki zły, oschły? Boisz się, że poznałam prawdę? Uważasz, że jesteś zbyt dumny, żeby mówić o swoich problemach? W ogóle po jaką cholerę mnie tu zaprosiłeś!Chciałeś odpłacić się za moje zachowanie? Tak, jestem wredna, a raczej szczera do bólu. Z resztą mam tego dosyć, wychodzę. Żegnam pana. - cały czas kręcił przecząco głową, a gdy wstałam złapał mnie za rękę i powiedział:
- To nie tak ...
- A jak? Próbujesz być zabawny i udajesz silnego, aby nikt nie dowiedział się jak na prawdę jest. - przerwałam mu.
- Tak rozgryzłaś mnie. - mówiąc to ja usiadłam na łóżku, a On uklęknął obok mnie, złapał moją dłoń i pocałował ją. Następnie oparł głowę na moim kolanie i zaczął mówić:
- Przepraszam. Wtedy na boisku podszedłem do Ciebie instynktownie. Później, gdy zaczęliśmy rozmawiać i zobaczyłem blizny, wiedziałem, że jesteśmy tacy sami. Pamiętasz jak zabrałaś ręce? Wtedy miałem ogromną ochotę przytulić się do Ciebie, potem szybko mi uciekłaś. Po powrocie do domu, nie zastanawiałem się długo i napisałem, chociaż byłem pewny, że się nie zgodzisz. A jednak. Następnie to niby przypadkowe spotkanie rano. Mimo to, że byłaś dla mnie wredna to i tak chciałem Cię bliżej poznać. A gdy nauczycielka wypowiedziała słowa "Zajmij miejsce obok Tosi" , to byłem zachwycony. Tak miałaś racje wypytywałem się o Ciebie, bo Ty raczej nic byś mi o Sobie nie powiedziała. Po szkole, po Twoim kółku widziałem jak mnie obserwowałaś. A to kino to było spontanicznie, byleby spędzić z Tobą więcej czasu. Nie mogłem skupić się na filmie, wiedząc, że jesteś tak blisko. Było ciemno, ale jak ściągnęłaś bluzę zobaczyłem Twoje ręce, to był smutny widok. Taka piękna dziewczyna robi Sobie krzywdę, w dodatku zauważyłem kilka nowych ran. Gdy wychodziliśmy zapomniałaś się ubrać i mogłem się dokładnie przyjrzeć. Wreszcie odważyłem się zapytać, zdenerwowana chciałaś uciec, wiedziałem, że muszę Cię zatrzymać. Potem się rozpłakałaś i wtuliłaś we mnie. Moje marzenia się spełniły, mogłem Cię dotknąć ... Objąć ... Nawet pocałować. Odprawiłem Cię do domu, ale bardzo niechętnie rozstawałem się z Tobą. A na końcu ten pocałunek. Ahhh ... - uklęknęłam obok niego i przytuliłam mówiąc
- Uspokój się, postaram Ci się pomóc. I nie robię tego z litości. Rozumiem Cię ...
- Mogę mieć do Ciebie prośbę?
- Jasne. O co chodzi?
- Czy ta rozmowa i cała ta sytuacja mogłaby zostać między nami?
- Oczywiście  - dostałam całusa w policzek
- Dziękuję. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, której się zwierzam? Zawsze to ja wszystkim pomagam, a na swoje sprawy nie mam czasu.
- Wiem coś o tym. Chcesz pogadać?
- Ale o czym?
- Mam do Ciebie głupie pytanie.
- No mów, śmiało.
- No bo Ty widziałeś moje blizny, a ja Twoich nie.
- Chcesz je zobaczyć, tak?
- Tak, ale jeżeli Ty nie chcesz to ...
- I tak je prędzej czy później zobaczysz, więc ... - ściągnął koszulkę. Było mi trochę głupio, ale dotknęłam jego ręki, natomiast On obserwował moją twarz. Jeździłam palcami po każdej ranie. Natrafiłam na nową.
- Świeża! Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie, wydaje Ci ...
- Nic mi się nie wydaje! Ta rana ma nie więcej niż dwa dni. - Miałam ochotę się rozpłakać, zauważył to. Przytulił i powiedział:
- Już nigdy więcej się nie potnę i Ty również.
- Ale ...
- Nie ma żadnego 'ale'! Obiecasz?
- Wiesz, że to nie takie proste ...
- Czyli nie chcesz przestać? - posmutniał.
- Chce, tylko nie wiem czy mi się to uda. Robię to od tylu lat ... - łzy pociekły po moich policzkach - nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jakby to było się nie ciąć.
- Nie płacz, bo serduszko boli. - przytulił mnie jeszcze mocniej - Mogłabyś opowiedzieć dlaczego to robisz?
- Na prawdę Cię to interesuje?
- Tak. - pocałował mnie w policzek.
-  Pierwszy raz kogoś to obchodzi. Żyletek, scyzoryka, noży, a nawet szkła ... 
- Szkła?! - przerwał mi podenerwowany.
- Tak. W sumie to używam czego popadnie, byleby było ostre. A więc używam tego wtedy, gdy ktoś mnie skrzywdzi. Kiedy nie radzę sobie z jakąś sprawą. Ogólnie na krytykę mam wyjebane, ale ona boli, bardzo boli. A z ust najbliższych osób jeszcze mocniej. W dzień to jeszcze da się jakoś przeżyć, ale noce są najgorsze. Wtedy mam dużo czasu, by myśleć. Wracam do niektórych sytuacji, zdarzeń. Analizując je zadaję sobie jeszcze większy ból. Później trzęsącymi rękoma sięgam po coś ostrego. I zagryzają pięści płacze rysując skórę. Wypływająca z ran krew daje ukojenie, tak to jest chore, ale jest silniejsze ode mnie. Przez te nie całe siedem lat zrobiłam sobie ogromną liczbę blizn. Kilka razy połknęłam tabletki zapinając piwem, ale kurwa nadal żyje! Dlaczego?! - rozpłakałam się, On zaczął mnie uspokajać jak małe dziecko.
- Żyjesz, bo ktoś tam u góry uznał, że zasługujesz na to życie.
- Tak? To niby czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie? Matka za każdym razem, gdy się kłócimy mówi 'Po co Ty się w ogóle urodziłaś?!' . To cholernie boli, jestem niechciana. Tata oczywiście mówi, że mama tak nie myśli, że Ona nie chciała, ale ... Na tym pieprzonym świecie nie mam nikogo. Jestem sama! Chciałam śmierci i chce Jej. Moja czarna pani, czeka gdzieś na mnie ...
- Przestań! Nie mów tak! Będziesz żyć, nie pozwolę Ci się zabić. - moje słowa Go zezłościły. - Nie myśl o śmierci, myśl pozytywnie.
- Jak pozytywnie?
- Wiem, słowa mamy Cię ranią, ale nie możesz tego brać do siebie.
- Co ?! Ty słyszysz co Ty mówisz? 'Nie możesz brać tego do siebie' Ciekawe jak Ty byś się poczuł, gdyby ktoś Ci powiedział, że lepiej by było, gdybyś się nie urodził. Nie zabolałoby Cię to?
- Zabolało, ale to było wypowiedziane w złości.
- Tak?! Wiesz co, mam Cię dość! Puszczaj mnie! - spojrzałam Mu w oczy i krzyknęłam - No puść! - wybiegłam z pokoju.
- Tośka! Zaczekaj, źle mnie zrozumiałaś - zatrzymałam się na schodach - nie chodziło mi o to, że wyolbrzymiasz wszystko. Tylko, każda matka kocha swoje dziecko i Twoja na pewno nie myśli tak jak mówi.
- ...
- Tosiu, odezwij się. - podszedł do mnie - Kochanie przepraszam. - przytulił mnie.
- Nie jestem żadne kochanie, jasne?
- Tak, przepraszam - wymamrotał smutnym głosem. - Wróć, porozmawiamy.
- Nadal chcesz?
- Tak. - powróciliśmy do Jego pokoju, On usiadł po turecku na łóżku, a ja na dywanie opierając się plecami o szafkę stojącą na przeciwko łóżka.
- Tosiu?
- Tak?
- Wstydzisz się chłopaka?
- Nie.
- Nawet mnie?
- Nawet Ciebie. Do czego zmierzasz?
- Mógłbym zobaczyć wszystkie Twoje blizny, bo nie tylko ręce nimi przyozdobiłaś, prawda?
- Prawda. Ale po co chcesz je oglądać?
- Bo chce.
- No dobrze, ale jeżeli zaczniesz się do mnie dobierać lub coś to pożałujesz.
- Okey. - zdjęłam bluzkę , On podszedł - I mam uwierzyć, że nóg nie ...
- Nie będę stała przed Tobą w samej bieliźnie.
- To załóż koszulkę, a zdejmij spodnie. - popatrzyłam na Niego krzywo, ale no okey, zrobiłam to.
- Nie bój się - wziął mnie na ręce
- Co Ty robisz?!
- Nic z tych rzeczy o których myślisz, spokojnie nie jestem taki. - po tych słowach położył mnie na łóżku i jeździł palcami po bliznach na nogach. Następnie podwinął koszulkę i zaczął całować mnie po brzuchu.
- Ej! Co Ty robisz?! - nie odpowiedział, tylko przesuwał się w górę. Czułam jak moje ciało drży. Gdy dotarł do piersi cofnął się i przeniósł się na ręce. Najpierw prawą potem lewą. Następnie po obojczykach, szyi i w usta. W gruncie rzeczy nieźle całuje. Przewrócił się na plecy i wciągnął mnie na Siebie. Całowaliśmy się dłuższą chwilę, jeździł dłońmi po moich plecach, gdy nagle zaczął schodzić coraz niżej. Nie przeszkadzało mi to wtedy, dopiero gdy zaczął zaciskać ręce na moich pośladkach oderwałam się od Niego
- Ała! Czy na nie za dużo Sobie pozwalasz?
- Nie skądże - uśmiechnął się głupkowato. Pocałowałam Go lekko w usta i ugryzłam w górną wargę.
- Mmm ... Kocham Cię, wiesz? - wymruczał .
- Domyślam się.
- A Ty?
- Co ja?
- No czy mnie kochasz?
- Coś muszę do Ciebie czuć skoro leże tu teraz na Tobie i się całujemy, a Ty mnie dotykasz tam gdzie nie powinieneś. - zaśmiał się.
- To jak mogę do Ciebie mówić kochanie?
- Mów jak chcesz. - pocałowałam Go, a następnie wtuliłam się w Niego. Leżeliśmy tak do czternastej.
- Późno się zrobiło.
- Musisz iść? - zrobił smutną minę.
- Możesz pójść ze mną.
- Tak? I co będziemy robić? - uśmiechnął się głupkowato
- Odrobimy lekcje, Miśku.
- No dobrze. To ubierz się, a ja pozbieram książki. - Niedługo potem szliśmy już za rękę w kierunku mojego domu. 
   Otworzyłam drzwi i od razu przywitała Nas mama
- Tośka, do cholery! Gdzie Ty się ...
- Cześć. To jest Przemek.
- Dzień dobry, pani.
- Dzień dobry ...
- Jest nowy w naszej szkole, wiec pani przydzieliła mi Go pod opiekę. - oznajmiłam mamie. - Chodź - zwróciłam się do Niego - tam na górze jest mój pokój. Zamówię pizzę. - zabrałam Przemka i zostawiłam matkę z Jej głupim wyrazem twarzy. Pizzę przywieźli za kilkanaście minut, a my rozmawialiśmy, całowaliśmy się i przytulaliśmy popijając Tymbarka. Później Przemek musiał wracać do domu, ale i tak umówiliśmy się na niedzielę. 

4 komentarze:

  1. Poleciałaś po bardzie. ;D Weny kochana. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne !!! czekam na nexta !!!! Werny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie zapraszam na prolog mojego opowiadania. Jak wszyscy wiemy, początki są trudne. Mogę liczyć na wsparcie? :) Opis opowiadania poniżej:
    Charlie pierwszy raz spotyka ją na imprezie. Isobel wydawała mu się miłą dziewczyną, jednak nie dostrzegł tego specyficznego błysku w jej oczach, który dostrzegają wszyscy, którzy ją znają. Nie zwrócił uwagi na aurę wyższości jaka ją otaczała.
    Kiedy spotyka ją po raz drugi, tym razem w szkole, czar pryska. 'Miła' z pewnością nie jest przymiotnikiem jakim Charlie określiłby Isobel. Dziewczyna reprezentuje wszystko, czym Charlie najbardziej gardzi. Bogactwo, próżność, chamstwo, dążenie po trupach do celu.
    Jednak jest między tą dwójką coś, co ich przyciąga. Przypadkowe zrządzenia losu, czy też nie? Ich burzliwa znajomość stanie się sensacją roku w liceum Lincolna. Napięcie między nimi narasta, aby w końcu pęknąć, gdy ta z pozoru zupełnie różna od siebie dwójka zbliża się do siebie niebezpiecznie blisko.
    Oboje zarzekają się, że to był jeden, jedyny raz. Ale czy na pewno? Kiedy Isobel dowiaduje się o czymś, co być może połączy ci na zawsze, całe jej życie legnie w gruzach. Czy pozwoli sobie pomóc? Kto okaże się prawdziwym przyjacielem, a kto zdrajcą? http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy rozdział, podobało mi się w jaki sposób opowiedziałaś o uczuciach bohaterów kiedy rozmawiali o żyletkach i okaleczaniu się.
    Ciekawe co będzie dalej. Pozdrawiam serdecznie
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń