piątek, 22 stycznia 2016

# ROZDZIAŁ 8




Hej, cześć, dzień dobry! 
Znowu publikuję dla was moje bazgrołki. Rozdział miał pojawić się dużo dużo wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że dopiero teraz czułam się na siłach, by go dokończyć. Zapraszam do lektury ...




"Gdy zobaczysz w jej oczach łzy, 
Nie pytaj dlaczego... 
I tak Cię okłamie... 
Nie umie się zwierzać - za bardzo ją to boli? 
Bo ona jest inna... 
Ma swój świat...
Wszyscy mają ją za zakręconą dziewczynę,
która cały czas się śmieje...
Ale ona się śmieje,by nie płakać...
Gdy popatrzysz w głąb jej oczu,
poznasz prawdę...
Tylko tak możesz zobaczyć, co ona czuje..."
(tydzień później) 
   Po całym zajściu przystopowaliśmy z Przemkiem. Zaczęliśmy dużo rozmawiać, dzięki czemu lepiej się poznajemy. Wiem, że mogę mu wszystko powiedzieć. Powoli odbudowuję zaufanie do Niego. Chce, żeby On mi również zaufał i się przede mną otworzył, wiem, że do tego potrzeba czasu, ale liczę, że nastąpi to za niedługo. Nie możemy mieć przed sobą tajemnic. 
Chcę, żeby mówił mi co myśli, a nie to co chcę usłyszeć. Bo związek powinien opierać się na szczerości. Wole usłyszeć najgorszą prawdę niż kłamstwo, które niby jest mniejszym złem.
   Był sobotni poranek leżałam w łóżku i przeglądałam zdjęcia. W pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zadzwonić do Przemka. Za pierwszym i drugim razem nie odebrał, ale za trzecim ...
- Mmm, Kotek Ty wiesz która godzina? - Wyjęczał zaspanym głosem. 
- Dzień dobry Skarbie. Też Cię kocham. Ja za Tobą również się stęskniłam. 
- Grrr, kocham cię. 
- Co mój Pysio robi? 
- Śpię. 
- Myhym, ambitnie 
- No coooo ? 
- A nic, kocham Cię. 
- Ale ja Ciebie mocniej.
- Po równo.
- Myhym, a moje Słońce co robi? - zapytał.
- Leże w łóżeczku i myślę o Tobie i co byśmy sobie dzisiaj porobili. 
- Nie wiem jak ty, ale ja śpię. 
- Ehhh, dobrze to śpij Skarbie Ty mój, a ja sobie coś porobię. 
- To przyjdź do mnie pośpimy razem, proszę. 
- Hyyyym, przyjść przyjdę, daj mi dwadzieścia minut. 
- Do zobaczenia.
- No pa pa kocham Cię. 
- A ja Ciebie. 
   Skończyliśmy, a ja zaczęłam się szykować. Wyciągnęłam z szafy bieliznę, niebieski crop top , szare leginsy oraz moje białe krótkie trampki, włosy wyprostowałam. Zabrałam telefon, klucze, słuchawki oraz okulary przeciwsłoneczne, a przy drzwiach zgarnęłam jeszcze książkę. Tak na wszelki wypadek. Na dole spotkałam mamę, którą poinformowałam o tym, że wybieram się do Przemka i nie mam pojęcia kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę. Zamknęłam drzwi i poszłam w stronę Jego domu. 
   Na dworze było bardzo cieplutko, słonko pięknie świeciło, a ja powoli szłam całkowicie wyłączając myśli wsłuchując się w muzykę. Nim zdążyłam się zorientować już byłam u Przemka. Zadzwoniłam do drzwi, a po chwili otworzyło mi moje Kochanie. Takie zaspane z nieogarniętymi włosami i w samych bokserkach, oparł się o futrynę i przyciągając mnie do siebie, zaczął całować. Nie przestając zamknął drzwi i powoli ruszyliśmy w stronę schodów nie rozłączając naszych ust. Odkleiliśmy się od siebie, dopiero gdy prawie się potknęłam, gdyby nie On to nie miałabym już zębów. 
- Oj Skarbie, jak Ty chodzisz? - Zapytał z wielkim uśmiechem
- No co? 
- Nic już - przytulił mnie do siebie - Kocham Cię i ładnie wyglądasz. - Całus w głowę.
- Ja Ciebie też i dziękuję. - Spuściłam wzrok. 
- Słodka jesteś.
- Hihi, Ty też. 
- Chcesz coś do picia? 
- Nie na razie nie chce. 
- Okey, to chodź idziemy spać - pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy do Jego pokoju, Przemek poszedł zamknąć okno, a ja usiadłam na łóżku. 
- No rozgość się. 
- Nie no co Ty, nie będę spać. 
- To tylko Sobie poleżymy. - Usiadł obok mnie, wziął moje nogi na Swoje kolana i zaczął rozwiązywać sznurówki. 
- Mój Pysio taki kochany - Dałam mu całusa i zaczęłam miziać po plecach. 
- No i gotowe. Od której strony się kładziesz? 
- Od ściany. 
- No to proszę. - Odchylił kołdrę, a ja zajęłam Swoje miejsce, przykrył mnie i powiedział - Nigdzie się nie ruszaj zaraz wracam. 
- Nie mam zamiaru, tak tu przytulnie. - Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Przemek pocałował mnie i wyszedł. Leżałam tak dłuższy czas i zaczęło mi się przysypiać. W pewnym momencie wrócił, nie otworzyłam oczu tylko się uśmiechnęłam. Wszedł do łóżka, a ja się do Niego mocno przytuliłam, położyłam mu głowę na klatce, a prawą nogę wplątałam między Jego. Przykrył mnie dokładnie, poprawił mi nóżkę, aby leżała wyżej i zaczął gładzić po pleckach i ręce.
- Wiesz Misiu kocham Cię i to tak bardzo, bardzo mocno. - Wyszeptałam.
- Wiem Kotku, wiem. 
- Chce Cię mieć już na zawsze.
- Oj będziesz mnie mieć, nawet Ci się kiedyś znudzę, zobaczysz. - Podniosłam się szybciutko.
- Znudzisz ? Pffff... Oj Misiu Ty chyba nie wiesz co mówisz, nigdy mi się nie znudzisz, nigdy przenigdy. 
- No dobrze, kocham Cię. - Pocałował mnie w głowę. 
   Leżeliśmy w ciszy, ja wsłuchiwałam się w bicie Jego serca, a On spokojnie oddychał. Podniosłam głowę i pocałowałam Go w usta, przytrzymał mnie i zaczął całować. Położyłam się na nim, a On położył mi ręce na pośladkach mocno zaciskając. W odpowiedzi wbiłam Mu paznokcie w barki. Całowaliśmy się coraz wolniej, a Jego dłonie błądziły po moim ciele. W końcu rozłączyliśmy Nasze usta, uśmiechnęłam się i położyłam obok Niego. Obrócił się w moją stronę, patrzył na mnie i opuszkiem palca drażnił moją skórę. 
- Wiesz, że jesteś najważniejsza i najpiękniejsza na całym świecie? - Spojrzałam prosto w oczy ... 
- Mówisz mi to niezbyt często, ale pokazujesz to czynami, chodź nie zawsze - spuściłam wzrok - czasami fajnie byłoby usłyszeć, ''Chce, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie wszystkim ... i nie musisz się martwić o to, że Cię zostawię ... Zawsze będę z Tobą, już do końca''  - Podniosłam głowę, a moje napływające łzami oczy natrafiły na Jego tęczówki - Patrzył z takim ciepłem, delikatnie się uśmiechnął i pogładził mnie po policzku, a po chwili mocno przytulił. Chciało mi się płakać, ale powstrzymywałam się, bo wstydzę się przed Nim moich łez ... Trzeba być silną, nie może widzieć, że się załamałam ...  Ściskał gładząc po plecach, a ja jak bezradna kukiełka leżałam w Jego ramionach.
- Masz być ze mną szczera, Myszko, nie kłamać mnie. Jak nie dajesz rady to nie zaciskasz zębów i przyklejasz sztucznego uśmiechu na swoją mordkę tylko mi mówisz. Nie idziesz zapić smutki w samotności tylko mi mówisz i zabieram Cię na flaszkę i razem będziemy płakać, razem będziemy drzeć się gdzieś na ulicy jaki ten świat jest popierdolony, razem będziemy następnego dnia leczyć kaca i wmawiać sobie, że więcej nie będziemy pić. - Westchnęłam ...
- Ale Ty też musisz mi to obiecać. - Powiedziałam smutna. 
- Dobrze obiecuję. 
- To co porobimy ? - Wykrzywiłam moje usta w uśmiech.
- Może śniadanko ? - Pocałował mnie w czubek nosa. 
- Ja już jadłam, ale mogę Ci coś zrobić. Na co masz ochotę? 
- Na Ciebie - Przytulił mnie, a ja zachichotałam 
- To masz tu buzi, muaaa ... A teraz co byś sobie zjadł ? 
- Nie wiem, mogą być jakieś kanapki.
- Okey, już się robi. - Uśmiechnęłam się, dałam mu całusa i zeszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać kanapki z sałatą, żółtym serem, szynką i pomidorem. Nalałam jeszcze soku pomarańczowego i wróciłam na górę. Przemek leżał na łóżku i grał na Ps'ie. 
- Proszę Kochanie, Twoje śniadanie - Postawiłam talerz na biurku obok łóżka, sama wzięłam książkę, słuchawki. Usiadłam na podłodze obok łóżka, włączyłam muzykę i zaczęłam czytać. Przemek popukał mnie w ramię, podniosłam głowę do góry, a On pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się. Wyciągnęłam słuchawki ...
- Co jest Misiu ? 
- Dziękuję. - Puścił mi oczko.
- Nie ma za co. - Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- To co będziemy robić? - Zaczął jeść.
- Hmmm ... No nie wiem ... 
- Chcesz ze mną pograć ? - Przerwał mi. 
- Serio chcesz?
- Myhym, czemu nie. - Uśmiechnął się.
- Dobrze, możemy spróbować. - Odłożyłam telefon i usiadłam obok Niego na łóżku.
- Gryza?? 
- Nie skarbie, dziękuję. - Uśmiechnęłam się. 
- Dobrze już kończę i zaraz gramy. - Powiedział i usiadł na łóżku, rozłożył trochę nogi, tak żebym mogła usiąść między nimi. Zaczął objaśniać mi co i jak. Zaczęliśmy grać, dzięki Jego pomocy szło mi całkiem dobrze. Cały czas był do mnie przytulony. Głowa oparta na ramieniu, a ręce zaciśnięte na brzuchu, odgarnął mi włosy z szyi i kilkukrotnie pocałował w nią. Miło spędziliśmy przedpołudnie. Przestałam grać i leżeliśmy sobie rozmawiając o wszystkim o czym tylko się dało. Przemek opowiadał anegdotki ze swojego życia, a ja leżałam i dopytywałam o niektóre rzeczy. Nastała chwila ciszy.
- To może coś zjemy, a potem pójdziemy na spacer? - Zapytałam.
- No w sumie ... Możemy.
- To chodź. - Wzięłam Go za rękę i zeszliśmy na dół.
- Frytki?
- Wszystko jest lepsze od ciągłego zapychania się kanapkami, Myszko.
- Ehhh, bidulcia moja. To może pójdziemy na zakupy, a potem coś ugotuję ?
- Jeśli chcesz, to okey. - Uśmiechnął się i pocałował mnie.
- Co powiesz na ryż z warzywami i kurczakiem ?
- Brzmi ciekawie.
- A jakich składników nie masz w domu?
- Yyy ... - Zaczął przeszukiwać szafki. - Kurczaka i ryżu.
- Okey, to idziemy tylko się ubierz, bo bez koszulki nie wyjdziesz.
- Dobrze. - Poszedł na górę, a ja zawiązywałam swoje buty.
- Gotowy! - Krzyknął ze schodów.
- No to ruszamy. - Wyszliśmy. Przemek zamknął drzwi i poszliśmy po piersi z kurczaka i warzywa. Świeże nie były zbyt ładne, dlatego kupiliśmy mrożonkę. Wracaliśmy i od razu zabrałam się do roboty. Podsmażyłam lekko kurczaka, wstawiłam ryż i warzywa. Po około 30 minutach zajadaliśmy obiad.
- I jak Ci smakuje?
- No nawet dobre, myślałem, że będzie takie bez smaku, ale jednak pycha.
- Cieszę się.
- Ej, czemu masz mniejszą porcję ?
- Bo jestem mniejsza? - Zaśmiałam się.
- Myhym, jasne Ty za mało jesz ...
- Wystarczająco Misiu, nie martw się, wiatr mnie nie porwie. - Puściłam mu oczko.
- No no, ja Cię będę pilnować.
- Oczywiście.
Po skończonym obiedzie pozmywałam. Zaczęliśmy oglądać telewizor, akurat leciały kabarety. Śmialiśmy się i podjadaliśmy żelki.
- Ja jednak wolę te kwaśne. - Powiedziałam.
- Oj Myszko, Myszko może od razu cytrynki będziesz jeść? Hm? - Uśmiechnął się.
- Ale ja lubię, nooo ...
- Dobrze, nie smutaj. - Pocałował mnie.
- Tak, tak mam dziwne upodobania. - Przewróciłam oczami.
- Troszkę, ale nie przeszkadza mi to.
- Wiesz Misiu, kochać Cie to sama przyjemność, lubię przyjemności, więc Cię kocham. - Szeroko się uśmiechnęłam.
- Ciebie też. - Roześmiał się.  
- Mmm, mój Misio. - Wtuliłam się w Jego klatkę. 
- Tylko Twój. - Pocałował mnie w głowę.
- Ślicznie pachniesz. - Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się.
- Dzięki, Ty też, tak słodko. - Pogładził mnie po plecach.
    Zamyśliłam się trochę, bo w końcu ... Całuje mnie, i przytula, i dokucza, i się śmieje, i robi z siebie największego głupka pod słońcem, i wbija mi palce w brzuch, i jest szczęśliwy, widzę to, też jestem. Czasami żałuję, że dopiero teraz Go poznałam, ale cieszę się, bo lepiej późno niż później. 
- Ja już chyba będę musiała pójść, późno się robi. - wyraźnie posmutniał.
- Już ? 
- Nooo dobrze, ale potem mnie odprowadzisz.
- Oczywiście, a nawet pójdziemy jeszcze na spacer, jeśli chcesz oczywiście.
- Chcę. - Mocno wtuliłam się w Niego. 
   Oglądaliśmy film, wkurzał się trochę, bo mu przeszkadzałam komentując niektóre sytuacje. Za każdym razem coraz mocniej mnie przytulał. Po zakończonym filmie zadałam mu kilka pytań, na które niezbyt chętnie odpowiadał. Posiedzieliśmy jeszcze trochę, a potem poszliśmy na spacer. Na dworze było trochę chłodno, więc Przemek dał mi swoją bluzę. Szliśmy w ciszy trzymając się za ręce. Powędrowaliśmy okrężną i najdłuższą drogą do mojego domu. Gdy byliśmy w parku usiedliśmy na jednej z przydrożnych ławek, tzn. ja siedziałam na Jego kolanach i przytuleni obserwowaliśmy słońce chylące się ku zachodowi. 








sobota, 21 marca 2015

# ROZDZIAŁ 7

   

Cześć wszystkim! Na samym początku chciałabym wszystkich przeprosić za tak długą nieobecność, miałam drobne problemy techniczne, a potem wena mnie opuściła. Nie pisałam i nie publikowałam tak długo, bo nie chciałam robić czegoś na siłę, bo nie miałoby to sensu. Od teraz rozdziały będą pojawiać się nie regularnie. Dziękuję, za uwagę i zapraszam do lektury. ;) 




" Jej spojrzenie gdy musiałem już iść, jak obraz. Gdy łapała 

mnie za rękę i mówiła "zostań". '' 




   Mimo to, że wielkimi krokami zbliża się do Nas jesień poranek był bardzo słoneczny i ciepły. Wstałam, sprawdziłam telefon. Brak SMS'a. Pewnie jeszcze śpi. Zeszłam na dół, gdzie mama robiła śniadanie.
- Cześć. - Przywitałam się.
- Cześć. A co Ty tak wcześnie? - Zapytała.
- Jak wcześnie ?
- Zazwyczaj wstajesz piętnaście minut przed wyjściem.
- No nie przesadzaj.
- Tak jest. - Zaczęłam ziewać.
- Co na śniadanie?
- To co zwykle. A od kiedy Ty jesz śniadanie?
- Od zawsze.
- Tosia, dobrze się czujesz?
- Tak, nie czepiaj się. Idę się ubrać. - Poszłam zła na górę. Wstanę za późno, źle, za wcześnie też nie dobrze. Ehhh ... Jak tu żyć? Nie tracąc czasu na zbędne przemyślenia zaczęłam się szykować. Wiązałam buty, gdy zadzwonił telefon:
- Cześć skarbie. Wstałaś już?
- Cześć. Tak, właśnie zakładałam buty.
- Przeszkadzam?
- Nie no skąd.
- Przyjdę po Ciebie za 10 minut.
- Dobrze. To pa.
- Kocham Cię.
- I tak ja bardziej. - zaczęłam się śmiać i rozłączyłam się.
   Zadowolona zeszłam na dół. Wzięłam miseczkę, płatki, mleko no i sok. Mama stała oparta przy szafce pijąc kawę. Nalałam mleka do naczynia i wsypałam płatki. Zaczęłam jeść.
- Tosia?
- No co?
- Dobrze się czujesz?
- Lepiej niż zwykle.
- Jesteś pewna?
- O co Ci chodzi? - zdenerwowałam się.
- Spójrz, jesz płatki z sokiem.
- Ojej. Nawet nie zauważyłam. - Zjadłam jeszcze jedną łyżkę. - Smakuje tak samo jak mleko. - Jadłam dalej.
- Źle z Tobą dziecko.
- No zamyśliłam się.
- Chyba zakochałaś.
- Przestań. - Spojrzałam na Nią dziwnie. - Muszę iść, pa.
- Tośka! Czekaj, kanapki.
- Dzięki. Będę później. Pa. - Wyszłam z domu. Przed furtką czekał już Przemek.
- Cześć ślicznotko.
- Cześć przystojniaku. - Przytuliłam Go mocno i uszczypnęłam w kark.
- Ajjj, a co Ty sobie wyobrażasz? - Popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami.
- Ciebie pod prysznicem. - Pocałowałam Go lekko w usta i zadowolona poszłam chodnikiem, a On stał jak zamurowany.
- Ooo, ciekawe. Czekaj!!! - Podbiegł do mnie i złapał za dłoń.
- Kocham Cię. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Szliśmy w milczeniu. Dzisiejszy dzień dziwnie podejrzanie zapowiadał się bardzo dobrze. Po drodze zorientowałam się, że zapomniałam rzeczy na wf.
- Przemek, muszę się cofnąć do domu.
- Co? Czemu?
- Nie wzięłam ubrań na zmianę. A dzisiaj wf.
- To nie poćwiczysz, trudno.
- Ehhh, nie. Ty idź, a ja biegnę do domu, może zdążę.
- Okey. - Przemek poszedł do szkoły, a ja pobiegłam w stronę domu. Po drodze spotkałam mamę, która zorientowała się, że zapomniałam o rzeczach.
- Masz, tylko nie zgub głowy.
- Dzięki. I obawiam się, że już za późno, ale się postaram.
- Do zobaczenia.
- Pa. - Pożegnałam się z mamą i
czym prędzej pobiegłam na lekcje. 
   Weszłam spóźniona do sali przeprosiłam, ale to co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało. Przemek nie siedział na naszym miejscu tylko obok Patrycji. Przechodząc obok Nich spojrzał na mnie i lekko wzruszył ramionami szepcząc przepraszam. Zrobiło mi się przykro. Usiadłam tam gdzie zawsze.
- Hej. - Odezwał się Paweł.
- Cześć.
- Ejjj, no Misia czemu smutna?
- ... - Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam w stronę Patrycji i Przemka.
- Rozumiem. Nie przejmuj się Nimi.
- Yhym. - Miałam ochotę wrócić do domu, ale niestety. Jeszcze pan Piotr poprosił mnie do odpowiedzi. Byłam przygotowana, dostałam piątkę. To trochę poprawiło mi humor. Po lekcji wyszłam jak najszybciej byleby nie spotkać tego pajaca. Już myślałam, że jestem bezpieczna, ale On złapał mnie za rękę.
- Tęskniłem. Czemu nie zaczekałaś?  - Powiedział.
- A Ty poczekałeś? - Zabrałam dłoń.
- Co jest? - Zdziwił się moją reakcją.
- A to, że szybko się pocieszyłeś. A mnie nie było tylko chwilę.
- To nie tak. Tosia ... - Chciał mnie objąć.
- Nie dotykaj mnie!
- Ale Kotek ... - Nie dawał za wygraną
- Zostaw mnie.
- Kocham cię przecież.
- Widziałam.
- Moja zazdrośnica. - Próbował mnie pocałować.
- Odpieprz się ode mnie!
- Nie słyszałeś? - Zza Jego pleców wychylił się Paweł.
- Ooo ... Anioł stróż.
- Żebyś wiedział.
- To moja dziewczyna.
- Zgadza się, ale nie słyszałeś jak powiedziała, żebyś Jej nie dotykał?
- Sorry, ale ja mam tego dość. - Powiedziałam i odeszłam.

(Przemek)

- Czemu Ty się wpieprzasz do Nas. - Chciałem Mu znowu przyłożyć.
- Ogarnij się i zobacz co narobiłeś.
- Gdyby nie Ty wszystko byłoby dobrze.
- Jasne.
- Prawie się pogodziliśmy.
- Czy Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
- Znowu zaczynasz?
- Zraniło Ją Twoje zachowanie.
- Co Ty możesz wiedzieć?
- Wyobraź sobie, że trochę już Ją znam.
- No tak. - Zdenerwowany zostawiłem Pawła na środku korytarza i wyszedłem za szkołę, na parking. Zacząłem szukać w plecaku fajek. Jest! Ostatnia. Odpaliłem papierosa zapalniczką i zaciągając się lekko uspokoiłem. Muszę pogadać z Tosią.
Rzuciłem szluga i pobiegłem na lekcje. Kiedy wszedłem do klasy nauczycielka nie była zbyt zadowolona, przeprosiłem i poszedłem do Tośki. Odsunąłem krzesło i usiadłem.
- Musimy pogadać.
- Nie mam ochoty.
- Pozwól mi wszystko wyjaśnić.
- Ty paliłeś?
- Tak. - Popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem i odsunęła się. Nie odezwała się do mnie ani razu, no może po za tym jak chciałem pogłaskać Ją po ręce to tylko wysyczała przez zęby soczyste spierdalaj. I na tym nasza konwersacja się zakończyła.
Nie chce się z Nią kłócić. Zadzwonił dzwonek, Tośka szybko się zerwała i chciała iść.
- Zaczekaj. - Złapałem Ją za nadgarstek. - Chce pogadać.
- O czym ?
- Przepraszam.
- Tosia, wszystko w porządku? - Zapytał Paweł.
- Tak, idź.
- Czy On się zawsze będzie wpieprzał?
- O Nim chciałeś gadać?
- Nie. - Zajęliśmy miejsce na ławce stojącej na korytarzu.
- Słucham.
- No więc, wiem, że jesteś zazdrosna i chce przeprosić. To nie było fair wobec Ciebie, ale ...
- No?
- Bo Ona mnie poprosiła ...
- No tak ...
- Właśnie i było mi głupio odmówić.
- A nie było Ci głupio względem mnie? - Wkurzyła się.
- No było.
- Ehhh ... - Wstała i poszła w stronę schodów.
- Zaczekaj! - Krzyknąłem za Nią.
- Zostaw mnie. - Usłyszałem tylko jak wbiega po schodach.

(Tosia)

   Zostawiłam Go na korytarzu i pobiegłam do toalety. Usiadłam na parapecie i zaczęłam płakać. Czy On jest aż tak głupi? Nie. To ja jestem głupia, ufam nie wiadomo komu. Spojrzałam w lustro. Ty głupia idiotko, co Ty sobie wyobrażałaś? Chwile jeszcze po użalałam się nad sobą przemyłam twarz wodą i wyszłam. Mam gdzieś co sobie o mnie pomyślą. Minęłam grupkę chłopaków, potem jakieś dziewczyny i szłam dalej, aż na kogoś wpadłam.
- Tosia, wszystko okey? - usłyszałam głos Wojtka.
- Co? Tak, tak.
- Pokaż. Ty płaczesz?
- Nie no co Ty. - Próbowałam się uśmiechnąć.
- Czemu ?
- Ehhh ...
- Przez Pawła?
- Nie.
- Przemek?
- Yhym.
- Chodź tu. - Przytulił mnie.
- Nie rób, Przemek się wścieknie. - Powiedziałam.
- Dobra, dobra.
- Chodź już na lekcje. - Pociągnęłam Go za sobą. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca obok siebie. Po jakimś czasie dotarł Przemek. Spojrzał na mnie i przeszedł na sam koniec sali. Usiadł w rzędzie zaraz za mną. Po pewnym czasie lekcji poczułam jak dotyka mnie po plecach.
- Czego? - Odchyliłam się.
- Przepraszam, jestem idiotą.
- No przez grzeczność nie zaprzeczę.
- Dzięki.
- Coś jeszcze?
- Tak, kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Czyli wszystko okey?
- No prawie. - Przysunęłam się do swojej ławki i zaczęłam notować. Po dzwonku wyszłam z klasy nie czekając na Niego.
   Przez resztę lekcji nie rozmawialiśmy. O godzinie 14:20 zostałam jeszcze na dodatkowych zajęciach z matematyki. Wychodząc ze szkoły przy głównej bramie zauważyłam Przemka w towarzystwie Patrycji i Jej koleżanek. Wyszłam na ulicę, a On udawał, że mnie nie widzi. Palant. Szłam powoli do domu. Wyciągnęłam klucze z torby i otworzyłam furtkę, a następnie drzwi do domu. Zostawiłem buty na korytarzu i pobiegłam na górę. Rzuciłam wszystko na łóżko i zeszłam do kuchni coś zjeść. Mama przygotowała mi obiad, ale jakoś nie miałam apetytu. Wzięłam sok i wróciłam do pokoju. Zabrałam się za odrabianie lekcji. Rozwiązywałam ćwiczenia z chemii, gdy zadzwonił telefon, nie patrząc kto to odebrałam
- Halo.
- Tosia? - Usłyszałam głos Przemka.
- Czego?
- Mogę do Ciebie wpaść?
- Nie, zajęta jestem.
- A kiedy będziesz miała czas?
- Jak będę miała to się odezwę. - Rozłączyłam się. Wkurzona zaczęłam chodzić po pokoju. Ubrałam buty i wyszłam na dwór. Słuchawki w uszy i zaczęłam biec w stronę parku. Spacer lub bieganie zawsze mnie uspokajają i pomagają zebrać myśli.

(Przemek)

   Chodziłem od ściany do ściany nie wiedząc co robić, wewnętrzne mnie roznosiło. Postanowiłem, że pójdę do Niej i wyjaśnimy sobie wszystko. Kocham Ją, a przynajmniej mi się tak wydaje ...
Dotarłem już pod dom Tośki, wszedłem do środka i zadzwoniłem do drzwi. Nikt nie otwierał, zadzwoniłem jeszcze raz i kolejny i jeszcze. Nic. Głucha cisza. Wyjąłem telefon i wybrałem numer dziewczyny. Nie odbiera, ehhh ... A może coś Jej się stało. Boże, nie wybaczyłbym Sobie tego. Usiadłem na schodach i postanowiłem poczekać.

( Tosia )

   Przez cały czas myślałam o tym co się dzisiaj wydarzyło. Bieganie wcale mnie nie uspokoiło, postanowiłam, że wrócę do domu. Biegłam najszybciej jak mogłam, wspięłam się na ogrodzenie i je przeskoczyłam, uwielbiałam to robić.
Wbiegając na ganek wpadłam na Przemka. Momentalnie się odsunęłam.
- Co Ty tu robisz?
- Czekam na Ciebie. Możemy porozmawiać?
- No dobra, wejdź. - Otworzyłam drzwi. Weszliśmy do domu, zostawiłam klucze na szafce.
- Tosia ...
- Poczekaj, tylko się ogarnę, okey?
- Dobrze.
Pobiegłam na górę, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w białą bokserkę i czarne leginsy. Zeszłam do salonu gdzie czekał Przemek.
- Piękne wyglądasz, nawet w mokrych włosach. - Wstał z kanapy.
- Chciałeś o czymś porozmawiać, więc słucham. - Oparłam się o parapet i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Ehhh, tak. Nie chce się z Tobą kłócić.
- Yhym.
- Sorry za dzisiaj.
- ...
- Wybaczysz mi? Tosia, proszę.
- A dalej będziesz mnie ignorował?
- Nie ignoruję Cię.
- A dzisiaj po szkole to co?
- Dzisiaj??? Naprawdę Cię nie zauważyłem.
- Rozumiem.
- Zagadałem się, z resztą nie ważne, to Ciebie kocham z Tobą chce być.
- Wiesz, ważne. Wszystko jest ważne. Jak się kogoś kocha to powinno się być z Nim szczerym i mówić sobie o wszystkim, a nie tylko o tych rzeczach, które powinien wiedzieć. Nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. I nie nie zarzucam ci kłamstwa tylko to, że świadomie nie mówisz mi wielu rzeczy.
- Przecież nie mam przed Tobą tajemnic. Rozmawiamy o wszystkim, przecież wiesz kotku ...
- Więc, czego Ona od Ciebie chciała?
- Pogadać i może się umówić.
- Szmata. A Ty co na to?
- Odmówiłem. - Powiedział i spuścił głowę.
- A chcesz iść , prawda?
- Nie ... To znaczy tak, nie, nie wiem.
- Rozumiem. Czemu nie zareagowałeś jak Cię dotykała po udach?
- Nie wiem.
- Przyjemne to było? - Miałam ochotę Go uderzyć.
- Z jednej strony tak, ale nie nie było. Nie chce Jej, chce Ciebie, zawsze.
- Nie wmawiaj Sobie tego, to nic nie da.
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam. - Przytulił mnie, a ja nie miałam siły, by Go odepchnąć.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Może potrzebujesz przerwy?
- Jakiej przerwy? Od czego?
- Ode mnie.
- Nie! Nie potrzebuje. Tosia, co za dzień. Oddałabym wszystko by móc cofnąć czas.
- Heh, też bym chciała. Możesz mnie puścić?
- Tak, sorry. Nie powinienem. - Odsunął się ode mnie na krok. - Między nimi okey?
- Chyba tak. Ale obiecaj mi jedno, że nigdy w życiu mnie nie okłamiesz i niczego przede mną nie zataisz.
- Obiecuje.
- Fakt to trochę brak prywatność, ale no jednak jak mamy być nadal razem to chciałabym o wszystkim wiedzieć.
- Nie no spoko. To ja już pójdę.
- Okey, nie zatrzymuje. To pa. - Odprowadziłam Go do drzwi.
- Pa, widzimy się jutro w szkole.
- No tak.
- Zadzwonię.
- Jeżeli chcesz, to proszę.
- Do zobaczenia.
- Pa.
   Przemek poszedł, a ja długo myślałam nad tym wszystkim. Nie chce, nie mogę Go ograniczać. Oboje mamy prawo do własnego życia, tylko oboje możemy tego żałować ... Wieczorem, tak jak mówił, zadzwonił Przemek. Pogadaliśmy tylko chwile, bo nie miałam ochoty na rozmowę z Nim, pod pretekstem zmęczenia rozłączyłam się i dalej świdrowałam wzrokiem sufit. Ehhh, ta bezczynność mnie zabije. Wstałam na chwilę z łóżka i podeszłam do szafy. Odszukałam stare pudełko ze zdjęciami, a w nim malutkie pudełeczko po kolczykach. Zabrałam je i wróciłam do łóżka. Położyłam się na plecach i zdjęłam wieczko. Witaj maleńka, zostałaś tylko Ty - pomyślałam. Wyciągnęłam ostrze i oglądam je w świetle dużej, zapachowej świecy. Żyletka odbijała płomień, znów chciałam to zrobić, ale przeszkodził mi dźwięk telefonu. Odebrałam dopiero po chwili
- Tośka? Co się dzieje?
- Cześć Paweł, mnie też Cię miło słyszeć. Nie no skąd nie przeszkadzasz.
- Nie błaznuj. Co się dzieje? Powiedź.
- Nic, a co ma się dziać?
- Nie odbierałaś.
- Mam robotę do zrobienia.
- Nie rób tego kolejny raz!!! - Wydarł się. - Nie możesz, On nie jest tego wart.
- Przestań! Zostawcie mnie w spokoju.
- Tośka do cholery, będę u Ciebie za piętnaście minut i dokładnie Cię sprawdzę.
- Nie masz prawa. Mój chłopak Cię zabije.
- Raczej ja Jego. Odłóż to cholerstwo, proszę. Piętnaście minut.
- Okey, pospiesz się zegar tyka, tik tak, tik tak... - Rozłączyłam się, rzuciłam telefon i wróciłam do oglądania. Sprawdziłam ostrze, mmm, nadal ostre. Znów to łaskotanie w żołądku, jakby żyletka przemawiała Zaraz Sobie ulżysz. Pomogę Ci. Masz tylko mnie. Nie masz nic do stracenia, no spróbuj.  
Długo nie mogłam się ruszyć, w pewnym momencie usłyszałam dzwonek i dobijanie się do drzwi
- Tośka!!! Otwórz. - Zeszłam na dół otworzyłam i wpadł Paweł, a za Nim Przemek.
- Nic Ci nie jest?!
- Nie. Zostawicie mnie. Co On tu robi do cholery?!
- Kocham Cię Tosia zrozum. - Powiedział Przemek.
- Wejdźcie na górę, proszę.- Paweł, gdy tylko zobaczył ostrze od razu je zabrał.
- Nie wolno Ci!
- Bo? Przecież, żyjemy w wolnym kraju, wszystko mogę. - Próbowałam zabrać mu żyletkę.
- Obiecałaś. - Powiedział Przemek.
- Ty się nie wypowiadaj w temacie obietnic. - Popatrzyłam się na Niego z łzami w oczach.
- Przepraszam.
- Wyjdź!
- Tosia ... - Powiedział błagalnym głosem. 
- Tośka pogadajcie. - Wtrącił się Paweł.
- Musimy Sobie wszystko wyjaśnić. - Przytaknął Przemek. 
   Paweł zostawił Nas, gadaliśmy z Przemkiem około godziny. Cały czas płakałam, nie byłam pewna czy mogę mu znów uwierzyć, ale postanowiłam, że dam Mu ostatnią szansę. Chłopacy wyszli koło dwudziestej drugiej. Byłam zbyt zmęczona, by myśleć o głupotach, więc szybko zasnęłam z myślą, że jutro będzie lepiej. 


niedziela, 23 listopada 2014

# ROZDZIAŁ 6

Cześć wszystkim.
Mam drobne problemy techniczne i mogą wystąpić jakieś błędy, za które serdecznie przepraszam. Miłego czytania. I powodzenia, bo jutro poniedziałek. :/



Poniedziałek nie należał do najweselszych dni. W sumie mogło być gorzej. Dzisiaj jest dzisiaj i mam nadzieję, że będzie lepsze. Wstałam ostrożnie, by nie obudzić Przemka, biedny zasnął dopiero nad ranem. Poszłam do kuchni, nastawiłam wodę i zaczęłam robić naleśniki. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu i przesuwając dłonie z moich bioder kieruje je na brzuszek.
- Dzień dobry, księżniczko. Kocham Cię. - Powiedział Przemek opierając swą głowę na moim ramieniu.
- Cześć Misiu. Mogłeś jeszcze pospać.
- Jakoś sam nie mogę. - Pocałował mnie w szyję.
Ściągnęłam ostatniego naleśnika i odwróciłam się w Jego stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że jest bez koszulki.
- Kocham Cię i jeszcze raz dziękuję, że wczoraj przyszedłeś. - Przytuliłam się do Niego.
- Ależ nie ma za co Kotku. - Podniósł i posadził mnie na blacie, a sam się o niego oparł. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Nasze usta dzieliły milimetry. W końcu nie wytrzymałam.
- Misia, ale nie musisz mnie wyręczać.
- A Ty nie musisz mnie tak torturować.
- Ja??? - Zaśmiał się głupkowato.
- Oj no już dobrze. Chodź bo wszystko wystygnie. - Pomógł mi zejść.
- Mogę tu usiąść? - wskazał na krzesło.
- Tak. Kawa? Herbata? Sok?
- A mogę Ciebie? - puścił mi oczko.
- Jak zasłużysz. - Oblizał usta.
- To muszę się postarać.
- Oj bardzo. To co chcesz?
- Poproszę sok. - Uśmiechnął się.
- Proszę. - Podałam mu. Chciałam usiąść naprzeciwko Niego, ale nie pozwolił mi. Chwycił mnie za rękę i przyłożył głowę do mojego brzuszka, lekko podciął koszulkę i pocałował, po czym wciągnął mnie na siebie i zadowolony zaczął jeść. Ukroił kawałek naleśnika i podał mi go na widelcu.
- Myszko, aaaam . - Pokręciłam głową. - Kochanie tak się bawić nie będziemy. Otwórz buzię. - Znów pokręciłam przecząco głową. - A mam cię połaskotać?
- Nie.
- No to proszę. - Zaczął mnie karmić, a ja siedziałam jak pięcioletnia dziewczynka. Zadzwonił telefon.
- Pysiu, puść to pewnie mama. - Odebrałam i usłyszałam Ją. Pytała czy sobie radzę, chwilę rozmawiałyśmy. Mama powiedziała, że wróci późno, a tata ma przyjechać w weekend. Rozłączyłam się i wzięłam swoją kawę. Oparłam się o szafkę i obserwowałam jak Przemek zajadał śniadanie.
- Kochanie chodź dokończyć.
- Już wystarczy, dziękuję.
- Myszko, tak mało zjadłaś. - Zrobił smutną minę.
- Rano jem tylko trochę, a zazwyczaj to nic.
- Masz jeść. Proszę, nie chce, żebyś wyglądała jak szkieletorek.
- Do tego stanu jeszcze mi daleko.
- Tylko tak się mówi.
- Jedz sobie, a ja trochę posprzątam. - Lekko ogarnęłam kuchnie.
- Idę się ubrać. - Oznajmiłam.
- Zostawisz mnie tak samego?
- Oj Głuptasie, wrócę.
- No dobrze, to biegnij, zaraz do Ciebie dołączę.
- Chciałbyś. - Wytknęłam język i pobiegłam na górę. Poszukałam jakichś ubrań i zaczęłam się przebierać. Zdążyłam założyć bieliznę i spodnie, gdy do pokoju wpadł Przemek.
- Jestem!!!!! Możesz się przebierać. - Zadowolony rzucił się na łóżko.
- Za późno Kotku, została mi tylko koszulka.
- Ehhh ... Ale patrz. Zrobię czary i nie będzie spodni.
- Przestań.
- Oj no dobrze. Nie złość się. - Pocałował mnie w policzek.
- Kocham Cię.
- Wiem. Ja Ciebie też kocham, lecz mocniej.
- Kochamy się po równo, zapomniałeś?
- Nie przypominam sobie takiego faktu.
- Ja Ci dam, nie przypominam sobie takiego faktu!
- No czo? - Zaczął się śmiać.
- Chodź tu. - Podszedł i dostał całusa.
- Teraz sobie przypomniałem. - Uśmiechnął się.
- Ubieraj się, bo nie zdążymy.
- No już.
Ja w tym czasie pozbierałam książki i zrobiłam nam kanapki na drugie śniadanie. Przemek zszedł do kuchni i przytulił mnie.
- Co robisz?
- Śniadanko do szkoły.
- Oooo ... Jak miło.
- Noooo ...
- Mam najlepszą dziewczynę na świecie.
- Tylko dlatego, że robię kanapki?
- Nie, nie tylko dlatego, ale poniekąd.
- No dobrze - dałam Mu klapsa - zbieramy się.
- Grrrr! Kotku, co to miało być?
- A nie nic. - Podeszłam do drzwi.
- Jasne. - Zrobił grymaśną minę.
- Idziesz? - Popędzałam Go.
- Taaaak.
Wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy w stronę szkoły. Cała droga zajęła Nam mniej niż dziesięć minut. Wchodząc przez bramę zobaczyłam crossa Pawła. Miałam złe przeczucia, bo niebieska Yamaha zawsze oznaczała kłopoty. Długo nie musieliśmy czekać.
- Uuuuu ... Najgorętsza para w szkole. - Rzucił Paweł.
- Ciebie też miło widzieć. - Odgryzłam Mu się.
- Tośka, a Twój kochaś co taki małomówny?
- Spieprzaj. - Wtrącił się Przemek, nie potrzebnie to zrobił.
- Agresywny typ. Tosiunia z kim Ty się zadajesz? Martwię się o Ciebie. - Dodał z ironicznym uśmiechem.
- Nie Twój interes padalcu!
- Jak na swoją rasę to za dużo szczekasz suko!
- Coś Ty ku**a powiedział?! - Przemek rzucił się na Niego z łapami.
- Niedosłyszałeś? - Śmiał mu się w twarz.
- Przeproś Ją!!!!! - Przycisnął Go do ściany.
- Nie. - Oberwał w pysk.
- Zmieniłeś zdanie? - Zapytał Przemek.
- Nie jesteś zbytnio przekonujący. - Nadal kpił z Niego Paweł. Przemek na maksa wściekły zaczął Go bić jeszcze mocniej. Próbowałam Ich rozdzielić, ale nie dałam rady. Paweł zaczął się bronić. Całą sytuację zauważyła nauczycielka, pani Katarzyna. Podbiegła do Nich
- Co Wy wyprawiacie?!
- ... - Nie usłyszała odpowiedzi. Zaczęła Ich rozdzielać.
- Paweł! Przemek! Do dyrektora, natychmiast!!  - Przemek zadał ostatni cios i poszli. Pawłowi lała się krew z nosa,a Przemek miał rozcięta wargę.
- Tosiu, wiesz dlaczego Oni się pobili ?
- Paweł z Przemkiem nie przepadają za sobą, pani profesor.
- A z jakiego powodu? - Dopytywała pani Katarzyna.
- Nie wiem. - Spuściłam głowę.
- Na pewno nie wiesz, czy nie chcesz mi powiedzieć?
- Ehhh ... Dobrze, pobili się z mojego powodu. Paweł zaczął mnie obrażać, a Przemek stanął w mojej obronie.
- Oj dzieci, dzieci. - Skwitowała nauczycielka.
Dyrektor próbował rozmawiać z chłopakami, ale Oni milczeli jak zaklęci. Siedziałam pod gabinetem i czekałam aż wyjdą, drzwi się otworzyły i zawezwano mnie do środka. Pani Kasia opowiedziała dyrektorowi do czego Jej się przyznałam. Paweł patrzył na mnie z pogardą, za to Przemek chciał się uśmiechnąć, ale gdy zobaczył, że jestem smutna odpuścił.
- Wezwiemy rodziców i obniżymy Wam zachowanie.
- Ale ... - Paweł próbował coś ugrać.
- Nie ma żadnego"ale" . A teraz na lekcje.
Wszyscy wyszliśmy z gabinetu.
- Jesteście z siebie zadowoleni?!
- Kochanie nie krzycz ... - Przemek chciał mnie przytulić.
- Właśnie Tośka.
- Co Wy tacy zgodni?!
- My ? - Zdziwili się
- Tak Wy. Ehhh ... - Zdenerwowana  poszłam w kierunku schodów.

(Przemek)

- I co debilu?! - Zaczął Paweł. Z prędkością światła przydusiłem Go do ściany.
- Coś mówiłeś czy mi się zdawało?
- Dziś po szkole na placu za starą fabryką pokażesz na co Cię stać.
- Zgoda.
- Nie będzie Toski to załatwimy to tak jak trzeba.
- Masz być sam, śmieciu. - Dodałem.
- Oczywiście jeden na jeden. Naciesz się Nią do póki jest Twoja.
- Coś sugerujesz?
- Zwycięzca bierze Tośkę.
- Chyba kpisz.
- Co, strach Cię obleciał? - Śmiał mi się prosto w oczy.
- Nie! Tosia nie jest przedmiotem, żeby tak Ją traktować. Sama wybrała z kim chce być.
- Zobaczysz, zabawi się Tobą tak jak mną.
- Ryj!!! Ona nie jest taka. - Wyprowadził mnie z równowagi.
- Skąd możesz wiedzieć? Nie znasz Jej.
- Ona mnie kocha.
- Jasne.
- Jeszcze jedno słowo i ...
- I co ? - Przerwał mi.
- I pożałujesz, że się urodziłeś.
- Hahahaha!!!  - Wyśmiał mnie.
Naszą konwersację przerwał dzwonek oznajmiający przerwę. Z klas zaczęli wychodzić ludzie, a my powoli się rozchodziliśmy.
- Do zobaczenia o siedemnastej. - Krzyknął  do mnie Paweł.
Nienawidzę Go! Raaaa!!! Koleś działa mi na nerwy. Zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedział. Może Tosia faktycznie tylko udaje ... Nie! To nie możliwe. Nie Ona. Kocham mnie, a ja Ją. Jesteśmy szczęśliwi, a On chce żebym miał wątpliwości.

(Tosia)

Wyszłam tak jak wszyscy na przerwę. Byłam smutna, bo wiedziałam, że wszystko się zaczęło. Kłopoty. Szłam przez korytarz i zatrzymałam się przed męską toaletą, schowałam się za drzwiami i przy słuchiwałam rozmowie.
- Teraz zobaczymy kto będzie z Tośką. - Powiedział Paweł.
- Aż tak Cię obchodzi?
- Nie. Chce tylko, żeby żałowała.
- Stary, nie kapuję tego. Odpuść Jej, odpuść im.
- Ty słyszysz co mówisz???  Ja mam odpuścić? Ja?!
- Korona Ci z głowy nie spadnie.
- Przymknij się.
- Ty się wypierasz, że ci na Niej nie zależy. Gdyby chodziło o inną panienkę to byś odpuścił.
- Co Ty możesz wiedzieć?
- Wiem co mówię. Znam Cię od małego. Wszyscy widzą jak na Nią patrzysz ...
- Nie wszyscy ...
- No tak Ona nie widzi. Odpowiedź mi na jedno pytanie. Kochasz Ją ?
- ...
- No?
- Jak nikogo nigdy na świecie. - Powiedział cichym głosem.
- Chcesz, żeby była szczęśliwa?
- Tak.
- Mimo wszystko?
- Tak.
- Ona jest szczęśliwa właśnie z Przemkiem.  Daj im spokój.
- Nie !
- Powiedziałeś, że chcesz, żeby była szczęśliwa.
- Tak, ale chciałbym, żeby była ze mną. Nie wiesz jak się czuję, gdy Ich widzę.
- Pogadaj z Nią szczerze i spokojnie. Wyjaśnicie sobie wszystko.
- Może i masz racje.
- A teraz idź poszukać Przemka i powiedź, że nie będzie żadnego mordobicia.
- Wiesz Wojtek, równy z Ciebie kumpel.
- Hehe, wiem. Nie musisz dziękować. -
Po tym co usłyszałam nie wiedziałam co mam myśleć. Najciszej jak się dało zmyłam się z stamtąd, schodziłam na dół. Byłam tak zamyślona, że wpadłam na Przemka, który ni z stąd ni z zowąd stanął mi na drodze.
- Kotku. Co jest?
- Co? Co? A nie nic.
- Na pewno? - Uśmiechnął się.
- Tak.
- Jakaś zakręcona jesteś.
- Jak zwykle.
- Hehe ... No tak. Moja Myszka. - Objął mnie i pocałował w głowę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Po szkole idziemy do mnie ? - Zapytałam.
- Yyy ... No bo ... - W tym momencie pojawił się Paweł.
- Hej Wam. Przemek odwołuję to wszystko.
- Okey. - Zdziwił się Przemek.
- A Ciebie Tosia chce przeprosić i poprosić o spotkanie. Chciałbym z Tobą porozmawiać na spokojnie i wyjaśnimy sobie wszystko.
- Dobrze. Od razu po szkole masz czas ? - Przemek chciał coś powiedzieć, ale było za późno.
- Nie bardzo. Możesz tak koło osiemnastej ?
- Dobrze, przyjadę. Gdzie?
- Tam gdzie zawsze.
- Okey, to do zobaczenia. Pa.
- Pa. - Paweł odszedł, a zdziwiony Przemek nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Ty się serio zgodziłaś?
- Tak.
- Czemu?
- Bądź co bądź to mój przyjaciel.
- Były. - Podkreślił Przemek.
- Nie do końca.
- Co ?
- To co słyszysz. Przeprosił i chce się spotkać, a ja się zgodziłam czy Ci się to podoba czy nie.
- Pójdę z Tobą.
- On chce się spotkać ze mną.
- Super. Czyli miał racje.
- Co?
- Rób co chcesz. - Zaczął zbiegać po schodach.
- Przemek!  - Krzyknęłam za Nim.
- Co?
- O co Ci chodzi?
- Bo wystarczyło, że przyszedł skruszony, a Ty mu wspaniałomyślnie przebaczyłaś i się jeszcze z Nim umówiłaś.
- Nie zrobiłam tego z przyjemności tylko z konieczności. Chcesz z Nim do końca życia drzeć koty?
- Nie, ale nie chce, żebyś się z Nim spotykała.
- Pójdziesz ze mną, dobrze?
- Nagle chcesz?
- Nie chce się kłócić przez Niego.
- Dobrze, pójdę.
- Dziękuję. Kocham Cię.
- A ja Ciebie. I zrozum zazdrosny jestem o mój skarb.
- Wiem, słodko wyglądasz jak tak o mnie walczysz.
- Jesteś stuknięta.
- Wiem. Ale i tak mnie kochasz. - Zaśmiał się.
- Tak kocham Cię. Z dnia na dzień coraz bardziej. - Uśmiechnęłam się i poszliśmy na lekcje. Po szkole zaprosiłam Przemka do siebie. Zjedliśmy obiad i odrobiliśmy trochę zadań. Przemek nie pomaga w nauce, cały czas mnie rozprasza, a ja Jego. Ehhh, uzupełniamy się pod każdym względem. Przed wyjściem postanowiłam się przebrać.
- Kotku, a dlaczego się tak stroisz?
- Ubieram tylko ciemnoszare dresy i białe Converse, a do tego Twoją koszulkę.
- Mmm, jesteś zbyt seksowna. Nie wypuszczę Cię tak. - Leżał na łóżku i cały czas mi się przyglądał. Gdy rozczesywałam włosy, wstał i przytulił się do mnie od tyłu.
- Kocham Cię Myszko.
- Ja Ciebie też.
- Będziesz zawsze ze mną.
- Jeśli tylko pozwolisz to tak.
- Jesteś ze mną szczęśliwa?
- Tak. - Odłożyłam szczotkę i obróciłam się w Jego stronę.
- Masz śliczne oczy. - Powiedziałam.
- Dziękuję. - Pocałował mnie w nosek.
- Dobrze Pysiu, zbieramy się.
- Ehhh ...
- No chodź, chodź.
- Ale jeszcze czterdzieści minut.
- Chce Ci coś pokazać.
- A co? - Ucieszył się.
- Zobaczysz. - Wzięłam Go za rękę i zabrałam klucze. Wyszliśmy z domu i po prowadziłam Przemka z stronę garażu. Otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazały się trzy piękne motocykle. Czarna Honda CBR 600 F4 , czerwona Honda CRF 250 i Senda czarna.
- Twoje? - Zdziwił się.
- Tak.
- Mogę?
- Proszę. - Podchodził do każdego motocykla i dokładnie oglądał.
- Przemek, chodź, bo się spóźnimy. - Poszłam po kaski.
- Już, już. - Podałam mu jeden.
- Powinien pasować.
- Dzięki. Tosia?
- Tak?
- Będę mógł się przejechać?
- Tak, dam Ci poprowadzić jak będziemy wracać. A teraz pokaże Ci jak jeżdżę. - Powiedziałam zakładając gogle.
- Kocham Cię. - Wyprowadziłam Crf'kę z garażu i zamknęłam moje skarby.
- Jedziesz?
- Tak.
- Zdziwiony?
- Trochę zaskoczony. Co prawda widziałem Twoje zdjęcia, ale nie myślałem, że masz swoje moto, a tym bardziej takie cuda.
- Heh, fakt to nie codzienny widok, ale jak widać się zdarza. - Odpaliłam Hondę. Przemek usiadł z tyłu, było mi głupio, ale nie lubię się rozstawać z motocyklem. Jechaliśmy przez miasto, gdy podjechaliśmy pod bar kilku gości ruszyło się z miejsc na widok dziewczyny na motocyklu.
- Jesteśmy. - Zgasiłam silnik. Zsiadłam i zdjęłam kask.
- Kocham Cię. Jesteś idealna. - Przemek patrzył się na mnie z podziwem.
- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się. - Zaczekaj tu to nie powinno długo potrwać.
- Dobrze. Mogę pożyczyć crossa?
- Po co?
- Muszę podjechać po coś do domu.
- Boję się o Ciebie.
- Daj spokój to tylko chwilka.
- Dobrze, ale bądź ostrożny, proszę. - Spojrzałam na Niego smutnymi oczami i pocałowałam Go.
- Kotku, uśmiech.
- Jak wrócisz wejdź do środka.
- Dobrze, nie martw się.
- Yhym. Nie przesadzaj z gazem i nie kuś losu.
- Dobrze. Kocham Cię i dziękuję.
- Jak Ci się coś stanie to będzie moja wina.
- Ejj, nie mów tak. Nic mi się nie stanie. Idź już. Uważaj na siebie. Zaraz będę. - Mówiąc to dał mi całusa w nosek i odprowadził mnie do drzwi.
- Kocham Cię, uważaj.
- Będę. - Weszłam nie pewnie do środka i usłyszałam jak moje kochanie odjeżdża moim crossem.
- Cześć. - Powiedział Paweł.
- Hej.
- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Załatwmy to szybko.
- Kochasz Przemka?
- Tak.
- Jesteś z Nim szczęśliwa?
- Tak.
- Tylko tyle chciałem wiedzieć.
- Okey. - Powiedziałam zdziwiona.
- Chciałem Cię przeprosić za to wszystko. Za te słowa, które wypowiedziałem. Nie powinienem ...
- Miałeś prawo. Powiedziałeś prawdę. Teraz wiem co myślisz i co czujesz.
- Ehhh ... Tośka, przepraszam za wszystko.
- ...
- Nie oczekuję przebaczenia.
- Ale nie jestem zła. - Usłyszałam znajomy dźwięk Hondy. Wrócił cały.
- Jesteś wspaniała.
- Przestań.
- To prawda. A Przemek jest cholernym szczęściarzem, że jest z Tobą.
- Dzięki.
- Czy może być tak jak przedtem?
- Z naszymi relacjami tak. Ale nie będziemy się już przytulać i tak często spotykać.
- Spoko rozumiem. Dzięki. Szczerze to myślałem, że nie będziesz chciała mnie znać.
- Nigdy nie zapomnę co dla mnie zrobiłeś. Zawsze będziesz dla mnie ważny ...
- Ale nie najważniejszy.  - Przerwał mi.
- Najważniejszy jest On - pokazałam na wchodzącego właśnie Przemka. Paweł się tylko uśmiechnął.
- Rozumiem.
- Cześć. -  Podali sobie ręce.
- Chciałbym Wam życzyć szczęścia. I jeszcze raz przeprosić. Bo dzisiaj coś zrozumiałem.
- Dziękujemy. - Przytuliłam się do Przemka.
- To ja już Wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia jutro w szkole. Pa.
- Pa. - Odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Może wpadniecie do mnie na ognisko w sobotę? - Spojrzałam na Przemka, a On na mnie.
- Zastanowimy się.
- Rozumiem. - Uśmiechnął się Paweł.
Wyszliśmy z baru. Paweł poszedł w swoją stronę, a My pojechaliśmy w swoją. Przemek zabrał mnie na skarpę nad zalewem skąd widać całe miasto i przepiękny zachód słońca.
- Kotku kocham Cię i obiecuję, że już zawsze będziemy razem.
- Dziękuję.
- Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. - Stałam tyłem do Przemka i myślałam nad tym wszystkim. On zaś tulił mnie  bardzo mocno do siebie.
- Mam coś dla Ciebie kochanie. - Wyciągnął malutkie pudełeczko podał mi je. - Proszę.
- Dziękuję, ale wiesz, że nie musiałeś.
- Ale chciałem. - Spojrzałam mu w oczy, a potem delikatnie otworzyłam prezent. Zobaczyłam srebrny wisiorek z połówką serduszka z napisem '' forever ''.
- Jej, piękny. Dziękuję. - Przytuliłam Go z całej siły i się rozpłakałam.
- Koteczku, nie płacz.
- To ze szczęścia.
- Dobrze, ale nie płacz. - Gładził mnie po plecach. Po chwili się uspokoiłam.
- Już dobrze?
- Tak. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Mogę zapiąć?
- Tak. - Odgarnęłam włosy z szyi. On delikatnie zapiął wisiorek i pocałował mnie w kark.
- Mmm ...
- Mógłbym tak z Tobą spędzać każdy dzień, aż do końca.
- Będzie jeszcze lepiej, kochanie. - Przytuliliśmy się bardzo mocno do siebie i zaczęliśmy się całować. Po jakimś czasie jechaliśmy już do domu. Przemek nie jechał zbyt szybko w sumie to dobrze, chciałam być z Nim jak najdłużej. Przemknęliśmy przez całe miasto i do jechaliśmy do mojego domu. Przemek zaparkował pod garażem , a potem odprowadził mnie pod same drzwi.
- Kocham cię. - pocałował mnie.
- A ja ciebie. - przytuliłam się do niego.
- Dobranoc kotku. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń lub pisz.
- Dobrze dziękuję. Dobranoc. Napisz jak będziesz już w domu.
- Dobrze pa. - Dostałam jeszcze jednego całusa.  A potem pobiegłam do pokoju. Wykąpałam się i położyłam spać. Będąc w łóżku napisałam do Przemka, że go bardzo mocno kocham i życzę Mu kolorowych snów. Szybko dostałam takiego samego sms'a z milionami całusów. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. To był bardzo emocjonujący dzień.

czwartek, 13 listopada 2014

# ROZDZIAŁ 5

Dobry wieczór wszystkim. Ciemno już się robi za oknami, a ja tu zamieszczam Wam kolejną część historii o Przemku i Tosi. Dziś w troszkę innej formie, ale mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za tak liczne odwiedzanie mojego bloga. Za wszystkie komentarze, miłe słowa, które są najlepszym motywatorem. 
Zapraszam do czytania i polecania.
Do następnego rozdziału. ;)
PS.  W sumie już dawno powinnam napisać, że cały ten blog jest zadedykowany mojemu chłopakowi, którego bardzo mocno kocham i jest najważniejszą osobą na świecie. ;)



'' Pe­wien in­diański chłopiec za­pytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sy­tuac­ji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jak­by w moim ser­cu toczyły walkę dwa wil­ki. Je­den jest pełe​n złości i niena­wiści. Dru­giego prze­p​ełnia miłość, prze­bacze­nie i pokój.
- Który zwy­cięży? - chciał wie­dzieć chłopiec.
- Ten, które­go kar­mię - od­rzekł na to dziadek. ''






(Przemek)



   Nie mogę spać, cały czas myślę o tej sytuacji po między Tośką, a Pawłem. Musi dostać za swoje, nikt nie ma prawa tak zachowywać się wobec mojej dziewczyny. Jej smutna mina i łzy to najgorsze co może być. Ale jak śpi wygląda bardzo słodko. Spojrzałem na wyświetlacz. Zabije mnie, gdy się dowie, że zrobiłem Jej zdjęcie, gdy spała. Nie mogłem się powstrzymać ... Ehhh , jak ja Ją kocham. Dlatego nie mogę zostawić tego w spokoju.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk sms'a:

Kotek ;* :: Nie mogę spać. :(
Ja:: Ja też. :/
Kurde myśli o tym wszystkim i się nie potrzebnie dręczy. Zabiję gnoja!
Kotek ;* :: Przeze mnie? :( Przez to co Ci powiedziałam?
Ja:: Nie... Tęsknię po prostu.
Nie powinienem Jej okłamywać. Jestem beznadziejny.
Kotek ;* :: Chciałabym znów się do Ciebie przytulić i bezpiecznie zasnąć.
Ja:: Przyszedłbym, ale Twoi rodzice nie będą zadowoleni. Kocham Cię, pamiętaj. :* <3
A może bym tak poszedł, najwyżej mnie nie wpuszczą. Ale nie, bo Tosia będzie miała kłopoty.
Kotek ;* :: Nie ma ich w domu.
Ja:: Jak to?
Co Ona kombinuje ?
Kotek ;* :: Tata gdzieś na wyjeździe, a mama u ciotki.
Ja:: Okey.
Kotek ;* :: To jak przyjdziesz ? ;(
Kurde chciałbym ... Ale ...
Ja :: Tak daj mi 10 minutek. ;*

Ubiorę dresy i idę. Rodzice na nocce to nic nie zauważą. Wezmę tylko torbę i jakieś rzeczy na rano.
Kotek ;* :: Dziękuję. Kocham cię, pysiu :* .
Mój skarb. Dobra mam wszystko, idę. A klucze! Z uśmiechem na twarzy wyszedłem z domu i pobiegłem do Tośki. Popchnąłem furtkę i zadzwoniłem do drzwi, chwile potem otworzyła mi zaspana Antosia w szarej piżamie z hipopotamem i kapciach z głową krowy. Wyglądała przesłodko.
- Dobry wieczór pani. Czy Księżniczka zamawiała ochronę ? - Oparłem się o futrynę.
- Cześć. Wchodź, bo zimno ...
- Jak zimno to przytulę. - Przerwałem Jej, ściskając Ją z całej siły.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, tak najmocniej na świecie.
- Obejrzymy Sobie jakiś film?
- No możemy.
- To idź do mojego pokoju i poszukaj jakiegoś.
- Okey. A Ty ? - Przyciągnąłem Ją do Siebie.
- A ja zaraz dołączę tylko wezmę coś do jedzenia.
- Kotku mam głupie pytanie.
- No jakie? - Zaśmiała się.
- Mogę Cię pocałować?
- Tak.
( < całus > )
- Mmm ... Słodki jesteś.
- Ty bardziej.
- Misiu ja też mam pytanie. - Śmiała się zagryzając wargi.
- Głupie?
- Bardzo.
- No to śmiało.
- Mógłbyś chodzić bez koszulki?
- Hehe. Jasne, że tak. - Na Jej prośbę zrzuciłem koszulkę.
- Dziękuję. - Podeszła i zaczęła dotykać mój brzuszek.
- Mmm ... Zimne masz łapki, Myszko.
- To może przestanę? - Spojrzała na mnie smutnymi oczkami, które nadal tak kusząco się błyszczały.
- Nie. Dotykaj, proszę. - Cały czas obserwowałem Jej oczy. Jedną ręką przycisnąłem Ją do mnie w pasie, a drugą złapałem za podbródek i uniosłem 
lekko w górę, łącząc nasze usta w gorącym pocałunku.
- Kocham Cię. - Oderwała się ode mnie.
- Ja Ciebie też. - Patrzyła się teraz w moje oczy. - Kotku jak Ty kusisz. Mrrr!
- Ja kuszę?? Ja?
- Mhmm ...
- A możesz tak nie mruczeć?
- Mrrr! A czo? - Zapytałem szczerząc się jak szalony.
- Kusisz! - Pocałowała mnie.
- Mmm ... Nie musisz mnie wyręczać, sam będę Cię całował, o tak ...
- Nie odbierzesz mi takiej przyjemności ... - Pocałowała mnie lekko przygryzając moją wargę. 
- Aj!!! - Odskoczyłem.

- No czo? - Zaczęła się śmiać.
- Kocham Cię. - Mocno mnie przytuliła. Jest bardzo silna jak na dziewczynę.
- Pysiu to idź do góry, a ja pójdę po jedzonko. - Zrobiłem oczy kotka ze Shreka.
- Zaraz tam przyjdę. Daj mi minutkę.
- No dobrze. - Dałem Jej jeszcze całusa i poszedłem na górę.
   Wybrałem horror, ''Piła 3''. Rozejrzałem się po tym starannie uporządkowanym pokoju. Miała moje zdjęcie na tapecie w komputerze. Uśmiechnąłem się i spoglądałem dalej. Cytat, na fioletowej ścianie, przy której stało wielkie łóżko, przykryte kołdrą z motocyklami i przerażającą liczbą poduszek i poduszeczek. Czarne meble z połyskiem. Dość spora biblioteczka, która przykuwa wzrok tuż po przekroczeniu progu. Puchaty, szary dywan i mniejszy dywanik pod biurkiem ze zdjęciami z Londynu. Kilkanaście porcelanowych figurek stało na biurku i na półkach. Stolik nocny z lampą, z fioletowym kloszem oraz książką zaznaczona na dwieście osiemdziesiątej dziewiątej stronie. Kilka gazet, telefon, słuchawki i MP4, leżały na niższej półeczce pod blatem. Na przeciw łóżka wisiał duży telewizor, pod nim półka z odtwarzaczem DVD. Kilka płyt i masa zdjęć, które stały w ramkach na meblach i wisiały na korkowej tablicy obok biurka. Za drzwiami lekko błyszczało się lustro, na którym nie było ani jednej smugi. Moja perfekcjonistka, pomyślałem. Zanim przyjdzie Tośka to przyjrzę się tym fotografią. Na każdej jest uśmiechnięta. Są zdjęcia z wycieczek, z ognisk i innych spotkań. Moja Misia obraca się w świecie pełnym chłopaków i motocykli. Gdy stałem przy biurku weszła Ona z tacą, na której był popcorn, chipsy oraz kanapki.
- Co tam oglądasz? - spytała stawiając wszystko na stoliku obok łóżka.
- A Twoje fotografie. Masz bardzo dużo znajomych płci męskiej. Zazdrosny jestem. - Wyciągnąłem ku Niej ręce, by Ją przytulić.
- Koledzy i kuzyni. Nie musisz się obawiać, nie mają z Tobą szans.
- Dobrze.
- Co oglądamy ? - Zapytała spoglądając na telefon leżący na malutkim stoliku.
- ''Piłę 3'' , może być ? Czy zbyt straszne ?
- Włączaj, nie boję się. - Schowała Go do kieszeni.
- No, bo nie masz się czego bać, jestem przy Tobie. - Podszedłem i przytuliłem Ją.
- Kocham cię. - Powiedziała łamiącym się głosem. - Dziękuję, że przyszedłeś. Nie chciałam być sama.
- Ej, ej Myszko. Nie jesteś już sama, masz mnie i będę zawsze. Dopóki, do póty mi pozwolisz. Kocham cię i nie waż mi się płakać. - Uniosłem lekko Jej twarz i spojrzałem w oczy.
- Nie zostawiaj mnie. - wymamrotała cichym, płaczliwym głosikiem, a łza spłynęła po policzku i kapnęła na moją klatkę.
- Nie zostawię, obiecuję. - przytuliłem ją mocno i pocałowałem w głowę - Już zawsze będziemy razem.
- Dziękuję.
- Nie masz za co.
- Mam, za to, że jesteś.
- Moja Myszka. - musnąłem ustami Jej wargi, lecz Ona przyciągnęła mnie i obdarowała namiętnym całusem.
- Oglądamy? - zapytała.
- Tak.
- Zaczekaj!
- Co ? - Przestraszyłem się.
- Zapomniałam o soku i żelkach.
- Jej, przestraszyłaś mnie.
- Przepraszam. Zaraz wracam.
- Pospiesz się - Nim zdążyłem powiedzieć już zniknęła za drzwiami. 
   Minęło pięć minut i nadal Jej nie było, zmartwiłem się. Zszedłem powoli na dół, usłyszałem końcówkę rozmowy telefonicznej.
- Spieprzaj, to już jest koniec, w sumie nie wiem czego! Frajer! ... Nie masz prawa! ... Zostaw Nas w spokoju! Nie zrobisz tego! Nie pozwolę Ci!!! Nie!!! - Rzuciła telefon na blat i oparła się o niego.
Stała przodem do szafki i mnie nie widziała. Powoli wszedłem do kuchni i przytuliłem Ją od tyłu.
- Ahhh ...
- Co jest, Myszko?
- Przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam - pocałowałem Ją delikatnie w szyję.
- Chodź idziemy. - Chciała wziąć dzbanek i żelki, ale zdążyłem Ją wziąć na ręce.
- Co Ty wyrabiasz? - Zdziwiła się. - Zostaw, proszę.
- Ćśśśśśś ...
- Ale Mis ... - Uciszyłem Ją całusem. Zaniosłem na górę i położyłem na łóżku.
- Zostań i się nigdzie nie ruszaj, zaraz wracam.
- Przemek.
- Tak?
- Ale ja nie chce seksu.
- Ale mi nie chodzi o seks. - Pobiegłem na dół po sok i słodycze. Wróciłem i zastałem Tosię, trochę przestraszoną dalej leżącą na łóżku. Położyłem się obok Niej i delikatnie całowałem po szyi.
- Kocham Cię. - Wyszeptała.
- Ja Ciebie też.
- Oglądamy?
- Tak.
Oglądaliśmy i jedliśmy przygotowane przez Tosię smakołyki. Po jakimś czasie przytuliła się do mnie, ale widziałem, że nie była zbytnio zainteresowana tym co dzieje się na ekranie. Zrobiłem pałze i spytałem:
- Co się dzieje?
- No film zatrzymałeś.
- Nie o to chodzi. O czym tak myślisz?
- O niczym.
- Przecież widzę, że coś nie daje Ci spokoju.
- Ehhh ...
- Dobrze, nie chcesz to nie mów. - Zrobiło mi się przykro, ale nie chce Jej naciskać, powie kiedy będzie chciała. Lub nie powie.
- Nie obrażaj się ...
- Nie obrażam się.
- Przecież widzę.
- ...
- Wiesz nad czym tak myślę? A więc nadal zastanawiają mnie słowa Pawła. I twoja reakcja ... Spójrz mi w oczy i powiedź, że nic nie kombinujesz. - Nie mogę Jej okłamać prosto w oczy.
- Ale Kochanie, On musi za to zapłacić.
- Już nic nie musi.
- Tosia, zranił Cię. Płakałaś przez Niego. Nie mogę tego tak zostawić.
- Zrozum, że jak Go ruszysz to zacznie się wojna. I będzie coraz gorzej.
- No i co z tego. Musi odkupić swoje winy. Przynajmniej Cię przeprosić.
- Przemek nie zdajesz Sobie sprawy w co Nas pakujesz.
- Nie boję się Go.
- Tu nie chodzi o strach, tylko o rozsądek.
- Dzwonił do Ciebie jak byłaś w kuchni, prawda? Co Ci powiedział?
- Słyszałeś?!
- Tak.
- Przepraszam. Ja się boję o Nas, o Ciebie.
- Nie płacz. Ochronię Nas.
- Proszę. Odpuść.
- Powiedź dlaczego.
- Bo Paweł, On ...
- Co On ?
- On i Jego rodzina są w mafii.
- Z kim Ty się zadawałaś ?
- Przestań. Nie oceniaj mnie przez pryzmat osób, z którymi się trzymałam, byli i są dla mnie jak rodzina.
- Nie oceniam Cię, tylko się zdziwiłem.
- Zrozum, najrozsądniej będzie jak odpuścimy i będziemy im schodzić z drogi.
- Dobrze. Dla Ciebie i Twojego bezpieczeństwa.
- Naszego. - Poprawiła mnie.
- Naszego. - Uśmiechnąłem się i dałem Jej całusa w czółko.
- Bo wiesz, że nie ma już Ciebie i mnie tylko jesteśmy My. Jedno słowo i jedno życie.
- Wiem. Kocham Cię, skarbie. - Wtuliła się we mnie i cichutko zasnęła. Oddychała wolno i spokojnie. A przez sen wyrwało się Jej:
- Kocham Przemka ... Jest dla mnie najważniejszy.
Uśmiechnąłem się i delikatnie okrywając Nas kocem zasnąłem.
   Miałem dziwny sen, w którym Tosia została porwana przez gang Pawła, a ja nie mogłem nic zrobić, bo mnie też dorwali. Sam Ją w to wpakowałem, przez to, że chciałem zemsty i zadośćuczynienia. Grozili, że ją zabiją. Na końcu przykuli mnie do jakiejś ściany i na moich oczach bili i krzywdzili Tośkę. Przebudziłem się zlany potem. Ona siedziała już obok mnie. Położyłem Jej głowę na brzuszku i mocno objąłem. Tuliła i gładziła moją twarz mówiąc:
- Ćśśśśśś ... Już dobrze, jestem przy Tobie. Kocham Cię, nic się nie stanie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- Już dobrze, uspokój się. - Podniosłem głowę i patrząc Jej prosto w oczy powiedziałem
- Kocham cię. Jesteś moja i tylko moja. Nikt Cię nie skrzywdzi.
- Tak. - Pocałowała mnie.
- Mogę mieć do Ciebie prośbę?
- Tak.
- Położysz się na mnie?
- Tak. - Powoli i ostrożnie położyła się na moim ciele. Opowiedziałem Jej co mi się śniło. Całowała mnie i tłumaczyła, że to tylko sen. Było już bardzo późno, ale mimo to opowiedziała mi jak poznała i zbliżyła się do Pawła. Oni pomogli Jej rodzicom, a konkretniej mamie. Pomogli sfinansować operację, dzięki, której mama Tosi żyje. Powiedziała, że nigdy, nic nie obiecywała Pawłowi. To On źle Ją zinterpretował. Misia zdradziła mi sekret, że Paweł postanowił, że będzie Ją chronił do końca życia. Chciał, żeby była tylko Jego, ale pojawiłem się ja i wszystko się zmieniło. Około piątej nad ranem słodko spała, a ja nadal czuwałem, aż w końcu i mnie zmorzyło. To był ciężki dzień, a jego zakończenie bardzo nieprawdopodobne.