sobota, 13 września 2014

# ROZDZIAŁ 1

   

Przytul i powiedź, że razem damy radę przetrwać wszystko.






   Obudziłam się o szóstej dwadzieścia pięć, ale wstałam i tak o szóstej czterdzieści pięć. Odsłoniłam rolety i zobaczyłam, że zapowiada się na prawdę ładny dzień. Podeszłam do szafy, wyjęłam z niej czarne rurki, biały T-shirt z napisem 'Hip-Hop zmienił moje życie'. Zabrałam również bieliznę i skarpetki z Kubusiem Puchatkiem. Następnie poszłam do łazienki ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Było coś po siódmej , gdy założyłam trampki i pobiegłam do szkoły. 
   Jak zwykle słuchawki na uszach, kaptur na głowie i zamyślona szłam ulicą, gdy ktoś złapał mnie za rękę. Przestraszyłam się, odwracam głowę i widzę wyszczerzonego Przemka, który mówi:
- Wołam Cię już dobre pięć minut, a Ty nic ...
- Słucham muzyki jak widać, więc może dlatego.

- No tak. Pamiętasz, umówiliśmy się po szkole. - znowu się uśmiechnął, ale ja jak to ja, od razu przywołałam Go do porządku.
- Nie ekscytuj się tak, bo ... Hehe ... Tak. A i  żeby była jasność, nie obiecuj Sobie za dużo, dobra.
- Ale ja nic ...
- Możemy iść? Nie mam zamiaru się przez Ciebie spóźnić. - powiedziałam z wyczuwalną złością w głosie.
- Jasne, panie przodem. - Nadal próbował być zabawny, ale na mnie to nie działa.
Szliśmy przez jakąś chwilę w milczeniu, gdy nagle zapytałam:
- Po co chcesz się ze mną spotkać?
- No bo ... Nikogo nie znam, a Ty wydajesz się miła i no pomyślałem, że ...
- Pomyślałeś, że co ? Oprowadzę Cię po szkole i okolicy, tak?
- No w sumie to tak. Jeśli byłabyś tak miła to proszę.
- Ehhh ... Ustalmy jedno nie jestem miła, okey?
- A teraz to niby jaka jesteś? Hm?
- Wredna, muahahaha ...
- Okey nie jesteś miła. - ustąpił.
- A więc do jakiej klasy Cię przydzielili?
- Do trzeciej C.
- Serio? To moja klasa. - Nie byłam zbyt uradowana z tego powodu.
- Będziemy się często spotykać ...
- Tak, od poniedziałku do piątku na każdej lekcji - przerwałam mu znowu.
- Nie jesteś zbyt szczęśliwa z tego powodu.
- Wydaje Ci się.
- Tsa.
   Weszliśmy właśnie na teren szkoły, szedł koło mnie i nie odezwał się słowem. Musiałam przerwać to krępujące milczenie.

- No to jesteśmy. Pierwszy polski, masz wypracowanie?
- Jakie wypracowanie? - zdziwił się.

- A no tak Ty nic nie wiesz. Chodź pani Ci wszystko wyjaśni.

Po wejściu do klasy i wszystkich rutynowych działaniach polonistka przedstawiła Nam naszego nowego kolegę. Pech chciał, że wypowiedziała słowa: " Zajmij miejsce hm ... Obok Tosi, to moja najlepsza uczennica". W klasie było jeszcze z sześć wolnych miejsc, ale to ja dostąpiłam tego zaszczytu, ehhh ...
No i cielątko przydreptało ze swoim uśmiechem na twarzy, odsunęło krzesło i powiedziało:
- Hej, to znowu ja!
- Widzę, ślepa nie jestem. Siadaj, a nie stoisz i się szczerzysz.
W tym momencie odwrócił się Paweł:
- A co Ty Tośka, taka oschła dla nowego kolegi?
- Bo całą sympatię przeznaczam dla Ciebie, Misiaczku. - momentalnie się odwrócił i nie odezwał się do mnie przez resztę lekcji.
- Zawsze taka jesteś? - zapytał Przemek
- Jeżeli mnie ktoś wkurza to zazwyczaj tak ... Skoro mamy razem siedzieć to musisz poznać jedną, ale jakże istotną zasadę
- Jaką ? - zdziwił się.
- Po pierwsze na ławce ma być zawsze porządek. Po drugie nie tykasz moich rzeczy. Po trzecie nie zamierzam za Ciebie robić prac domowych itp. Rozumiesz?
- Tak jasne. A według mnie to możesz dotykać moich rzeczy i brać je bez pytania. Okey?
- Yhym.
   Tak zakończyła się pierwsza lekcja. Na następnych czterech nie rozmawialiśmy, tylko On kontem oka spoglądał co robię. Około dwunastej trzydzieści rozpoczęła się przerwa. Jak zwykle poszłam usiąść pod orlikiem, później dołączyli Paweł i Wojtek, a następnie Dawid. Siedzieliśmy i graliśmy w karty. Po jakichś pięciu minutach Wojtek zakończył swoją grę i zaczął się rozglądać po boisku.
- Ej, Tośka, albo mi się wydaje, albo ten nowy gada na Twój temat z kolesiami z drużyny. - spostrzegawczy Wojtuś.
- Tak? Zauważyłam to zanim tu przyszliście, gapi się na mnie i się cieszy. Żałosne. A z resztą Kacper wysłał sms'a, że nowy o mnie wypytuje.
- No i co zamierzasz z tym zrobić? - wtrącił się Paweł.
- A co mam zrobić? Oleje to i będę żyć dalej.
- Ty to masz podejście. - skomentował Wojtek - Skoro Mu się podobasz to czemu nie wykorzystasz tego i ...
- I co? - przerwałam mu - Może mam się z nim zaprzyjaźnić?
- A czemu by nie? - cała trójka spojrzała na mnie z wyrzutem na twarzach.
- Czyli jesteście przeciwko mnie? Dzięki, zawsze mogę na Was liczyć. - wstałam i poszłam.
- Tośka, to nie tak! - krzyknął Wojtek.
   Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Szłam w kierunku wejścia i cały czas czułam na sobie Jego wzrok. To było irytujące. Miałam ochotę podejść strzelić Go w twarz i powiedzieć, żeby się na mnie nie gapił. Ale zachowując resztki godności postanowiłam, że tego nie zrobię. Skończyliśmy lekcje, ale ja zostałam na kółku biologicznym. Wychodząc ze szkoły miałam nadzieję, że zrezygnował i poszedł do domu, ale nie potrzebnie się łudziłam. Stał oparty o murek. Zatrzymałam się przy oknie tak, żeby nie było mnie widać i zaczęłam go lustrować. Był wysoki, wyższy ode mnie, około 180 cm w porywach do 185 cm. Z tego co było można zobaczyć to był szczupły. Ciemne włosy, piwne oczy w których było coś intrygującego. I w dodatku ten uśmiech. Cholera, On mi się podoba. Trudno, wyszłam jak gdyby nigdy nic. Wstał i z uśmiechem zwrócił się do mnie:
- Długo każesz na Siebie czekać.
- Ale wiesz, że nie musiałeś ...
- Umówiliśmy się, więc jestem i nie musiałem, tylko chciałem. - przerwał mi.
- No dobrze. Mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne.
- O czym tak spiskowałeś z chłopakami z drużyny?
- A to ? To nic, rozpytywałem się czy mogę się zapisać ...
- Umiesz grać w kosza? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, a co w tym dziwnego?
- Nie no nic .
- Mam jeszcze wiele innych zalet. - wybuchnęliśmy śmiechem.
- Okey. To co robimy?
- Yyy ... No nie wiem, może kino?
- Kino? - zdziwiłam się - Przecież miałam Cię oprowadzić po okolicy.
- Możemy połączyć przyjemne z pożytecznym.
- No w sumie. Ale jeżeli tak, to byłoby miło, gdybyś opowiedział mi coś o sobie.
- Dobrze. To co chcesz wiedzieć?
- A co chcesz mi powiedzieć?
- Ehhh ... Sam nie wiem od czego zacząć.
- Może od początku? Tak będzie chyba łatwiej.
- Hehe ... - zachichotał - Masz racje.
W tym momencie szliśmy powoli przez miasto. Przemek opowiadał o sobie, swoich zainteresowaniach. W gruncie rzeczy to mieliśmy wiele wspólnego. Dotarliśmy do budynku kina. Stanęliśmy przed afiszem, a Przemek zaproponował, żebyśmy poszli na komedię romantyczną.
- Chyba żartujesz. Albo zwykła komedia, albo kreskówka.
- No to komedia. Wybieraj.
- Hm ... '7 psychopatów ' , brzmi zachęcająco.
- Okey, zapraszam. - otworzył mi drzwi i nonszalanckim gestem zaprosił do środka. Chciał kupić bilety i popcorn, ale nie zgodziłam się, żeby to On za wszystko płacił.
- Płacimy po połowie, albo ja wychodzę.
- Dobrze, uparta jesteś.
- Życie.
   Weszliśmy na sale i zajęliśmy miejsca na samej górze. Nie było dużo osób, ale nie było się czemu dziwić, dochodziła dopiero siedemnasta. Było ciemno, film się już zaczął, więc postanowiłam zdjąć bluzę. Tylko, żeby On nie zobaczył rąk. - pomyślałam. Znowu czułam jak mnie obserwuje. Seans trwał około 140 minut. Wychodząc z sali spojrzałam na zegarek, było późno.
- Jak Ci się podobało? - zapytał.
- Zabawne, jak to komedia. Cały wątek akcji trochę chaotyczny, ale całkiem niezłe. A Tobie?
- Mniej więcej w połowie filmu zrozumiałem o co w nim chodzi, ale podobało mi się.
- Gdybyś był zainteresowany filmem i patrzył się na ekran, a nie na boki, to wiedziałbyś o co chodzi. - po tych słowach zmieszał się trochę i nie wiedział co odpowiedzieć. - No sorry, że jestem taka bezpośrednia, ale inaczej nie potrafię. I nie zrozum mnie źle, nie chcę Ci w tym momencie dogryźć.
- No spoko. - odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- Dobrze, chodźmy już, bo zrobiło się trochę późno.
- Ale jutro sobota.
- I co z tego?
- Nie ma szkoły, więc nie musisz się nigdzie śpieszyć.
- Rodzice czekają na mnie.
- Myślałem, że Ty nie słuchasz się nikogo.
- Źle myślałeś. Okey to ja idę. Pa. Do poniedziałku ...
- Zaczekaj ... - złapał mnie za rękę - daj się chociaż odprowadzić.
- Ale poradzę sobie, nie potrzebuje opiekunki.
- Dobrze, ale i tak idziemy w tym samym kierunku, więc ...
- Okey, chodź już.
- Hahaha ... Uległaś. - i znowu się wyszczerzył, miałam ochotę zrobić to samo, ale opanowałam się. Pokręciłam tylko głową i ruszyliśmy w kierunku domu.
- Czemu mi się tak przyglądasz?
- Nie przyglądam się.
- Nie wcale.
- No dobra. Mogę Cię o coś zapytać?
- Skoro musisz.
- No bo wczoraj jak rozmawialiśmy i dzisiaj w kinie, to ja ... ja widziałem Twoje ręce. - spuścił głowę, przyspieszyłam kroku. Natomiast On wybiegł przed mnie i zatrzymał mnie.
- Dlaczego to robisz?
- Widocznie mam powody ... - głos mi się łamał, chciałam uciekać, ale nie miałam siły. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Objął mnie bardzo mocno i gładził po plecach mówiąc:
- Wszystko będzie dobrze, masz mnie, pomogę Ci. Nie płacz, Tosia. Uspokój się, nikomu nie powiem, zaufaj mi. Chodź usiądziemy. - po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł w kierunku ławki sadzając mnie na jego kolanach. Wytarł łzy spływające po policzkach, pocałował w czoło i łagodnym głosem powiedział:
- Zawsze, jeżeli będziesz miała problem, to możesz do mnie przyjść i wszystko mi opowiedzieć. No, a teraz się już nie marz.
- Dziękuję Ci za wszystko i chce przeprosić za moje zachowanie ...
- Daj spokój, już o tym zapomniałem. To jak uśmiechniesz się? - uśmiechnęłam się i powoli poszliśmy w stronę domu ...

5 komentarzy:

  1. No ci powiem, że się akcja rozwinęła ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie nie czytam takich opowiadań, ale to wydaje się ciekawe. Zapowiada się interesująco... :-) wiec życzę weny w dalszym pisaniu.
    Pozdrawiam.
    Ogien-i-lod.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. [SPAM]
    Zapraszam do nowego Katalogu z opowiadaniami. http://k-a-t-a-l-o-g-n-i-k-i.blogspot.com/. Zgłoś się już teraz i zdobądź popularność w blogowym świecie.
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  5. Next!!!! ;D ❤

    OdpowiedzUsuń