niedziela, 23 listopada 2014

# ROZDZIAŁ 6

Cześć wszystkim.
Mam drobne problemy techniczne i mogą wystąpić jakieś błędy, za które serdecznie przepraszam. Miłego czytania. I powodzenia, bo jutro poniedziałek. :/



Poniedziałek nie należał do najweselszych dni. W sumie mogło być gorzej. Dzisiaj jest dzisiaj i mam nadzieję, że będzie lepsze. Wstałam ostrożnie, by nie obudzić Przemka, biedny zasnął dopiero nad ranem. Poszłam do kuchni, nastawiłam wodę i zaczęłam robić naleśniki. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu i przesuwając dłonie z moich bioder kieruje je na brzuszek.
- Dzień dobry, księżniczko. Kocham Cię. - Powiedział Przemek opierając swą głowę na moim ramieniu.
- Cześć Misiu. Mogłeś jeszcze pospać.
- Jakoś sam nie mogę. - Pocałował mnie w szyję.
Ściągnęłam ostatniego naleśnika i odwróciłam się w Jego stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że jest bez koszulki.
- Kocham Cię i jeszcze raz dziękuję, że wczoraj przyszedłeś. - Przytuliłam się do Niego.
- Ależ nie ma za co Kotku. - Podniósł i posadził mnie na blacie, a sam się o niego oparł. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Nasze usta dzieliły milimetry. W końcu nie wytrzymałam.
- Misia, ale nie musisz mnie wyręczać.
- A Ty nie musisz mnie tak torturować.
- Ja??? - Zaśmiał się głupkowato.
- Oj no już dobrze. Chodź bo wszystko wystygnie. - Pomógł mi zejść.
- Mogę tu usiąść? - wskazał na krzesło.
- Tak. Kawa? Herbata? Sok?
- A mogę Ciebie? - puścił mi oczko.
- Jak zasłużysz. - Oblizał usta.
- To muszę się postarać.
- Oj bardzo. To co chcesz?
- Poproszę sok. - Uśmiechnął się.
- Proszę. - Podałam mu. Chciałam usiąść naprzeciwko Niego, ale nie pozwolił mi. Chwycił mnie za rękę i przyłożył głowę do mojego brzuszka, lekko podciął koszulkę i pocałował, po czym wciągnął mnie na siebie i zadowolony zaczął jeść. Ukroił kawałek naleśnika i podał mi go na widelcu.
- Myszko, aaaam . - Pokręciłam głową. - Kochanie tak się bawić nie będziemy. Otwórz buzię. - Znów pokręciłam przecząco głową. - A mam cię połaskotać?
- Nie.
- No to proszę. - Zaczął mnie karmić, a ja siedziałam jak pięcioletnia dziewczynka. Zadzwonił telefon.
- Pysiu, puść to pewnie mama. - Odebrałam i usłyszałam Ją. Pytała czy sobie radzę, chwilę rozmawiałyśmy. Mama powiedziała, że wróci późno, a tata ma przyjechać w weekend. Rozłączyłam się i wzięłam swoją kawę. Oparłam się o szafkę i obserwowałam jak Przemek zajadał śniadanie.
- Kochanie chodź dokończyć.
- Już wystarczy, dziękuję.
- Myszko, tak mało zjadłaś. - Zrobił smutną minę.
- Rano jem tylko trochę, a zazwyczaj to nic.
- Masz jeść. Proszę, nie chce, żebyś wyglądała jak szkieletorek.
- Do tego stanu jeszcze mi daleko.
- Tylko tak się mówi.
- Jedz sobie, a ja trochę posprzątam. - Lekko ogarnęłam kuchnie.
- Idę się ubrać. - Oznajmiłam.
- Zostawisz mnie tak samego?
- Oj Głuptasie, wrócę.
- No dobrze, to biegnij, zaraz do Ciebie dołączę.
- Chciałbyś. - Wytknęłam język i pobiegłam na górę. Poszukałam jakichś ubrań i zaczęłam się przebierać. Zdążyłam założyć bieliznę i spodnie, gdy do pokoju wpadł Przemek.
- Jestem!!!!! Możesz się przebierać. - Zadowolony rzucił się na łóżko.
- Za późno Kotku, została mi tylko koszulka.
- Ehhh ... Ale patrz. Zrobię czary i nie będzie spodni.
- Przestań.
- Oj no dobrze. Nie złość się. - Pocałował mnie w policzek.
- Kocham Cię.
- Wiem. Ja Ciebie też kocham, lecz mocniej.
- Kochamy się po równo, zapomniałeś?
- Nie przypominam sobie takiego faktu.
- Ja Ci dam, nie przypominam sobie takiego faktu!
- No czo? - Zaczął się śmiać.
- Chodź tu. - Podszedł i dostał całusa.
- Teraz sobie przypomniałem. - Uśmiechnął się.
- Ubieraj się, bo nie zdążymy.
- No już.
Ja w tym czasie pozbierałam książki i zrobiłam nam kanapki na drugie śniadanie. Przemek zszedł do kuchni i przytulił mnie.
- Co robisz?
- Śniadanko do szkoły.
- Oooo ... Jak miło.
- Noooo ...
- Mam najlepszą dziewczynę na świecie.
- Tylko dlatego, że robię kanapki?
- Nie, nie tylko dlatego, ale poniekąd.
- No dobrze - dałam Mu klapsa - zbieramy się.
- Grrrr! Kotku, co to miało być?
- A nie nic. - Podeszłam do drzwi.
- Jasne. - Zrobił grymaśną minę.
- Idziesz? - Popędzałam Go.
- Taaaak.
Wyszliśmy z mojego domu i ruszyliśmy w stronę szkoły. Cała droga zajęła Nam mniej niż dziesięć minut. Wchodząc przez bramę zobaczyłam crossa Pawła. Miałam złe przeczucia, bo niebieska Yamaha zawsze oznaczała kłopoty. Długo nie musieliśmy czekać.
- Uuuuu ... Najgorętsza para w szkole. - Rzucił Paweł.
- Ciebie też miło widzieć. - Odgryzłam Mu się.
- Tośka, a Twój kochaś co taki małomówny?
- Spieprzaj. - Wtrącił się Przemek, nie potrzebnie to zrobił.
- Agresywny typ. Tosiunia z kim Ty się zadajesz? Martwię się o Ciebie. - Dodał z ironicznym uśmiechem.
- Nie Twój interes padalcu!
- Jak na swoją rasę to za dużo szczekasz suko!
- Coś Ty ku**a powiedział?! - Przemek rzucił się na Niego z łapami.
- Niedosłyszałeś? - Śmiał mu się w twarz.
- Przeproś Ją!!!!! - Przycisnął Go do ściany.
- Nie. - Oberwał w pysk.
- Zmieniłeś zdanie? - Zapytał Przemek.
- Nie jesteś zbytnio przekonujący. - Nadal kpił z Niego Paweł. Przemek na maksa wściekły zaczął Go bić jeszcze mocniej. Próbowałam Ich rozdzielić, ale nie dałam rady. Paweł zaczął się bronić. Całą sytuację zauważyła nauczycielka, pani Katarzyna. Podbiegła do Nich
- Co Wy wyprawiacie?!
- ... - Nie usłyszała odpowiedzi. Zaczęła Ich rozdzielać.
- Paweł! Przemek! Do dyrektora, natychmiast!!  - Przemek zadał ostatni cios i poszli. Pawłowi lała się krew z nosa,a Przemek miał rozcięta wargę.
- Tosiu, wiesz dlaczego Oni się pobili ?
- Paweł z Przemkiem nie przepadają za sobą, pani profesor.
- A z jakiego powodu? - Dopytywała pani Katarzyna.
- Nie wiem. - Spuściłam głowę.
- Na pewno nie wiesz, czy nie chcesz mi powiedzieć?
- Ehhh ... Dobrze, pobili się z mojego powodu. Paweł zaczął mnie obrażać, a Przemek stanął w mojej obronie.
- Oj dzieci, dzieci. - Skwitowała nauczycielka.
Dyrektor próbował rozmawiać z chłopakami, ale Oni milczeli jak zaklęci. Siedziałam pod gabinetem i czekałam aż wyjdą, drzwi się otworzyły i zawezwano mnie do środka. Pani Kasia opowiedziała dyrektorowi do czego Jej się przyznałam. Paweł patrzył na mnie z pogardą, za to Przemek chciał się uśmiechnąć, ale gdy zobaczył, że jestem smutna odpuścił.
- Wezwiemy rodziców i obniżymy Wam zachowanie.
- Ale ... - Paweł próbował coś ugrać.
- Nie ma żadnego"ale" . A teraz na lekcje.
Wszyscy wyszliśmy z gabinetu.
- Jesteście z siebie zadowoleni?!
- Kochanie nie krzycz ... - Przemek chciał mnie przytulić.
- Właśnie Tośka.
- Co Wy tacy zgodni?!
- My ? - Zdziwili się
- Tak Wy. Ehhh ... - Zdenerwowana  poszłam w kierunku schodów.

(Przemek)

- I co debilu?! - Zaczął Paweł. Z prędkością światła przydusiłem Go do ściany.
- Coś mówiłeś czy mi się zdawało?
- Dziś po szkole na placu za starą fabryką pokażesz na co Cię stać.
- Zgoda.
- Nie będzie Toski to załatwimy to tak jak trzeba.
- Masz być sam, śmieciu. - Dodałem.
- Oczywiście jeden na jeden. Naciesz się Nią do póki jest Twoja.
- Coś sugerujesz?
- Zwycięzca bierze Tośkę.
- Chyba kpisz.
- Co, strach Cię obleciał? - Śmiał mi się prosto w oczy.
- Nie! Tosia nie jest przedmiotem, żeby tak Ją traktować. Sama wybrała z kim chce być.
- Zobaczysz, zabawi się Tobą tak jak mną.
- Ryj!!! Ona nie jest taka. - Wyprowadził mnie z równowagi.
- Skąd możesz wiedzieć? Nie znasz Jej.
- Ona mnie kocha.
- Jasne.
- Jeszcze jedno słowo i ...
- I co ? - Przerwał mi.
- I pożałujesz, że się urodziłeś.
- Hahahaha!!!  - Wyśmiał mnie.
Naszą konwersację przerwał dzwonek oznajmiający przerwę. Z klas zaczęli wychodzić ludzie, a my powoli się rozchodziliśmy.
- Do zobaczenia o siedemnastej. - Krzyknął  do mnie Paweł.
Nienawidzę Go! Raaaa!!! Koleś działa mi na nerwy. Zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedział. Może Tosia faktycznie tylko udaje ... Nie! To nie możliwe. Nie Ona. Kocham mnie, a ja Ją. Jesteśmy szczęśliwi, a On chce żebym miał wątpliwości.

(Tosia)

Wyszłam tak jak wszyscy na przerwę. Byłam smutna, bo wiedziałam, że wszystko się zaczęło. Kłopoty. Szłam przez korytarz i zatrzymałam się przed męską toaletą, schowałam się za drzwiami i przy słuchiwałam rozmowie.
- Teraz zobaczymy kto będzie z Tośką. - Powiedział Paweł.
- Aż tak Cię obchodzi?
- Nie. Chce tylko, żeby żałowała.
- Stary, nie kapuję tego. Odpuść Jej, odpuść im.
- Ty słyszysz co mówisz???  Ja mam odpuścić? Ja?!
- Korona Ci z głowy nie spadnie.
- Przymknij się.
- Ty się wypierasz, że ci na Niej nie zależy. Gdyby chodziło o inną panienkę to byś odpuścił.
- Co Ty możesz wiedzieć?
- Wiem co mówię. Znam Cię od małego. Wszyscy widzą jak na Nią patrzysz ...
- Nie wszyscy ...
- No tak Ona nie widzi. Odpowiedź mi na jedno pytanie. Kochasz Ją ?
- ...
- No?
- Jak nikogo nigdy na świecie. - Powiedział cichym głosem.
- Chcesz, żeby była szczęśliwa?
- Tak.
- Mimo wszystko?
- Tak.
- Ona jest szczęśliwa właśnie z Przemkiem.  Daj im spokój.
- Nie !
- Powiedziałeś, że chcesz, żeby była szczęśliwa.
- Tak, ale chciałbym, żeby była ze mną. Nie wiesz jak się czuję, gdy Ich widzę.
- Pogadaj z Nią szczerze i spokojnie. Wyjaśnicie sobie wszystko.
- Może i masz racje.
- A teraz idź poszukać Przemka i powiedź, że nie będzie żadnego mordobicia.
- Wiesz Wojtek, równy z Ciebie kumpel.
- Hehe, wiem. Nie musisz dziękować. -
Po tym co usłyszałam nie wiedziałam co mam myśleć. Najciszej jak się dało zmyłam się z stamtąd, schodziłam na dół. Byłam tak zamyślona, że wpadłam na Przemka, który ni z stąd ni z zowąd stanął mi na drodze.
- Kotku. Co jest?
- Co? Co? A nie nic.
- Na pewno? - Uśmiechnął się.
- Tak.
- Jakaś zakręcona jesteś.
- Jak zwykle.
- Hehe ... No tak. Moja Myszka. - Objął mnie i pocałował w głowę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Po szkole idziemy do mnie ? - Zapytałam.
- Yyy ... No bo ... - W tym momencie pojawił się Paweł.
- Hej Wam. Przemek odwołuję to wszystko.
- Okey. - Zdziwił się Przemek.
- A Ciebie Tosia chce przeprosić i poprosić o spotkanie. Chciałbym z Tobą porozmawiać na spokojnie i wyjaśnimy sobie wszystko.
- Dobrze. Od razu po szkole masz czas ? - Przemek chciał coś powiedzieć, ale było za późno.
- Nie bardzo. Możesz tak koło osiemnastej ?
- Dobrze, przyjadę. Gdzie?
- Tam gdzie zawsze.
- Okey, to do zobaczenia. Pa.
- Pa. - Paweł odszedł, a zdziwiony Przemek nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Ty się serio zgodziłaś?
- Tak.
- Czemu?
- Bądź co bądź to mój przyjaciel.
- Były. - Podkreślił Przemek.
- Nie do końca.
- Co ?
- To co słyszysz. Przeprosił i chce się spotkać, a ja się zgodziłam czy Ci się to podoba czy nie.
- Pójdę z Tobą.
- On chce się spotkać ze mną.
- Super. Czyli miał racje.
- Co?
- Rób co chcesz. - Zaczął zbiegać po schodach.
- Przemek!  - Krzyknęłam za Nim.
- Co?
- O co Ci chodzi?
- Bo wystarczyło, że przyszedł skruszony, a Ty mu wspaniałomyślnie przebaczyłaś i się jeszcze z Nim umówiłaś.
- Nie zrobiłam tego z przyjemności tylko z konieczności. Chcesz z Nim do końca życia drzeć koty?
- Nie, ale nie chce, żebyś się z Nim spotykała.
- Pójdziesz ze mną, dobrze?
- Nagle chcesz?
- Nie chce się kłócić przez Niego.
- Dobrze, pójdę.
- Dziękuję. Kocham Cię.
- A ja Ciebie. I zrozum zazdrosny jestem o mój skarb.
- Wiem, słodko wyglądasz jak tak o mnie walczysz.
- Jesteś stuknięta.
- Wiem. Ale i tak mnie kochasz. - Zaśmiał się.
- Tak kocham Cię. Z dnia na dzień coraz bardziej. - Uśmiechnęłam się i poszliśmy na lekcje. Po szkole zaprosiłam Przemka do siebie. Zjedliśmy obiad i odrobiliśmy trochę zadań. Przemek nie pomaga w nauce, cały czas mnie rozprasza, a ja Jego. Ehhh, uzupełniamy się pod każdym względem. Przed wyjściem postanowiłam się przebrać.
- Kotku, a dlaczego się tak stroisz?
- Ubieram tylko ciemnoszare dresy i białe Converse, a do tego Twoją koszulkę.
- Mmm, jesteś zbyt seksowna. Nie wypuszczę Cię tak. - Leżał na łóżku i cały czas mi się przyglądał. Gdy rozczesywałam włosy, wstał i przytulił się do mnie od tyłu.
- Kocham Cię Myszko.
- Ja Ciebie też.
- Będziesz zawsze ze mną.
- Jeśli tylko pozwolisz to tak.
- Jesteś ze mną szczęśliwa?
- Tak. - Odłożyłam szczotkę i obróciłam się w Jego stronę.
- Masz śliczne oczy. - Powiedziałam.
- Dziękuję. - Pocałował mnie w nosek.
- Dobrze Pysiu, zbieramy się.
- Ehhh ...
- No chodź, chodź.
- Ale jeszcze czterdzieści minut.
- Chce Ci coś pokazać.
- A co? - Ucieszył się.
- Zobaczysz. - Wzięłam Go za rękę i zabrałam klucze. Wyszliśmy z domu i po prowadziłam Przemka z stronę garażu. Otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazały się trzy piękne motocykle. Czarna Honda CBR 600 F4 , czerwona Honda CRF 250 i Senda czarna.
- Twoje? - Zdziwił się.
- Tak.
- Mogę?
- Proszę. - Podchodził do każdego motocykla i dokładnie oglądał.
- Przemek, chodź, bo się spóźnimy. - Poszłam po kaski.
- Już, już. - Podałam mu jeden.
- Powinien pasować.
- Dzięki. Tosia?
- Tak?
- Będę mógł się przejechać?
- Tak, dam Ci poprowadzić jak będziemy wracać. A teraz pokaże Ci jak jeżdżę. - Powiedziałam zakładając gogle.
- Kocham Cię. - Wyprowadziłam Crf'kę z garażu i zamknęłam moje skarby.
- Jedziesz?
- Tak.
- Zdziwiony?
- Trochę zaskoczony. Co prawda widziałem Twoje zdjęcia, ale nie myślałem, że masz swoje moto, a tym bardziej takie cuda.
- Heh, fakt to nie codzienny widok, ale jak widać się zdarza. - Odpaliłam Hondę. Przemek usiadł z tyłu, było mi głupio, ale nie lubię się rozstawać z motocyklem. Jechaliśmy przez miasto, gdy podjechaliśmy pod bar kilku gości ruszyło się z miejsc na widok dziewczyny na motocyklu.
- Jesteśmy. - Zgasiłam silnik. Zsiadłam i zdjęłam kask.
- Kocham Cię. Jesteś idealna. - Przemek patrzył się na mnie z podziwem.
- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się. - Zaczekaj tu to nie powinno długo potrwać.
- Dobrze. Mogę pożyczyć crossa?
- Po co?
- Muszę podjechać po coś do domu.
- Boję się o Ciebie.
- Daj spokój to tylko chwilka.
- Dobrze, ale bądź ostrożny, proszę. - Spojrzałam na Niego smutnymi oczami i pocałowałam Go.
- Kotku, uśmiech.
- Jak wrócisz wejdź do środka.
- Dobrze, nie martw się.
- Yhym. Nie przesadzaj z gazem i nie kuś losu.
- Dobrze. Kocham Cię i dziękuję.
- Jak Ci się coś stanie to będzie moja wina.
- Ejj, nie mów tak. Nic mi się nie stanie. Idź już. Uważaj na siebie. Zaraz będę. - Mówiąc to dał mi całusa w nosek i odprowadził mnie do drzwi.
- Kocham Cię, uważaj.
- Będę. - Weszłam nie pewnie do środka i usłyszałam jak moje kochanie odjeżdża moim crossem.
- Cześć. - Powiedział Paweł.
- Hej.
- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Załatwmy to szybko.
- Kochasz Przemka?
- Tak.
- Jesteś z Nim szczęśliwa?
- Tak.
- Tylko tyle chciałem wiedzieć.
- Okey. - Powiedziałam zdziwiona.
- Chciałem Cię przeprosić za to wszystko. Za te słowa, które wypowiedziałem. Nie powinienem ...
- Miałeś prawo. Powiedziałeś prawdę. Teraz wiem co myślisz i co czujesz.
- Ehhh ... Tośka, przepraszam za wszystko.
- ...
- Nie oczekuję przebaczenia.
- Ale nie jestem zła. - Usłyszałam znajomy dźwięk Hondy. Wrócił cały.
- Jesteś wspaniała.
- Przestań.
- To prawda. A Przemek jest cholernym szczęściarzem, że jest z Tobą.
- Dzięki.
- Czy może być tak jak przedtem?
- Z naszymi relacjami tak. Ale nie będziemy się już przytulać i tak często spotykać.
- Spoko rozumiem. Dzięki. Szczerze to myślałem, że nie będziesz chciała mnie znać.
- Nigdy nie zapomnę co dla mnie zrobiłeś. Zawsze będziesz dla mnie ważny ...
- Ale nie najważniejszy.  - Przerwał mi.
- Najważniejszy jest On - pokazałam na wchodzącego właśnie Przemka. Paweł się tylko uśmiechnął.
- Rozumiem.
- Cześć. -  Podali sobie ręce.
- Chciałbym Wam życzyć szczęścia. I jeszcze raz przeprosić. Bo dzisiaj coś zrozumiałem.
- Dziękujemy. - Przytuliłam się do Przemka.
- To ja już Wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia jutro w szkole. Pa.
- Pa. - Odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Może wpadniecie do mnie na ognisko w sobotę? - Spojrzałam na Przemka, a On na mnie.
- Zastanowimy się.
- Rozumiem. - Uśmiechnął się Paweł.
Wyszliśmy z baru. Paweł poszedł w swoją stronę, a My pojechaliśmy w swoją. Przemek zabrał mnie na skarpę nad zalewem skąd widać całe miasto i przepiękny zachód słońca.
- Kotku kocham Cię i obiecuję, że już zawsze będziemy razem.
- Dziękuję.
- Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. - Stałam tyłem do Przemka i myślałam nad tym wszystkim. On zaś tulił mnie  bardzo mocno do siebie.
- Mam coś dla Ciebie kochanie. - Wyciągnął malutkie pudełeczko podał mi je. - Proszę.
- Dziękuję, ale wiesz, że nie musiałeś.
- Ale chciałem. - Spojrzałam mu w oczy, a potem delikatnie otworzyłam prezent. Zobaczyłam srebrny wisiorek z połówką serduszka z napisem '' forever ''.
- Jej, piękny. Dziękuję. - Przytuliłam Go z całej siły i się rozpłakałam.
- Koteczku, nie płacz.
- To ze szczęścia.
- Dobrze, ale nie płacz. - Gładził mnie po plecach. Po chwili się uspokoiłam.
- Już dobrze?
- Tak. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Mogę zapiąć?
- Tak. - Odgarnęłam włosy z szyi. On delikatnie zapiął wisiorek i pocałował mnie w kark.
- Mmm ...
- Mógłbym tak z Tobą spędzać każdy dzień, aż do końca.
- Będzie jeszcze lepiej, kochanie. - Przytuliliśmy się bardzo mocno do siebie i zaczęliśmy się całować. Po jakimś czasie jechaliśmy już do domu. Przemek nie jechał zbyt szybko w sumie to dobrze, chciałam być z Nim jak najdłużej. Przemknęliśmy przez całe miasto i do jechaliśmy do mojego domu. Przemek zaparkował pod garażem , a potem odprowadził mnie pod same drzwi.
- Kocham cię. - pocałował mnie.
- A ja ciebie. - przytuliłam się do niego.
- Dobranoc kotku. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń lub pisz.
- Dobrze dziękuję. Dobranoc. Napisz jak będziesz już w domu.
- Dobrze pa. - Dostałam jeszcze jednego całusa.  A potem pobiegłam do pokoju. Wykąpałam się i położyłam spać. Będąc w łóżku napisałam do Przemka, że go bardzo mocno kocham i życzę Mu kolorowych snów. Szybko dostałam takiego samego sms'a z milionami całusów. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. To był bardzo emocjonujący dzień.

czwartek, 13 listopada 2014

# ROZDZIAŁ 5

Dobry wieczór wszystkim. Ciemno już się robi za oknami, a ja tu zamieszczam Wam kolejną część historii o Przemku i Tosi. Dziś w troszkę innej formie, ale mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za tak liczne odwiedzanie mojego bloga. Za wszystkie komentarze, miłe słowa, które są najlepszym motywatorem. 
Zapraszam do czytania i polecania.
Do następnego rozdziału. ;)
PS.  W sumie już dawno powinnam napisać, że cały ten blog jest zadedykowany mojemu chłopakowi, którego bardzo mocno kocham i jest najważniejszą osobą na świecie. ;)



'' Pe­wien in­diański chłopiec za­pytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sy­tuac­ji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jak­by w moim ser­cu toczyły walkę dwa wil­ki. Je­den jest pełe​n złości i niena­wiści. Dru­giego prze­p​ełnia miłość, prze­bacze­nie i pokój.
- Który zwy­cięży? - chciał wie­dzieć chłopiec.
- Ten, które­go kar­mię - od­rzekł na to dziadek. ''






(Przemek)



   Nie mogę spać, cały czas myślę o tej sytuacji po między Tośką, a Pawłem. Musi dostać za swoje, nikt nie ma prawa tak zachowywać się wobec mojej dziewczyny. Jej smutna mina i łzy to najgorsze co może być. Ale jak śpi wygląda bardzo słodko. Spojrzałem na wyświetlacz. Zabije mnie, gdy się dowie, że zrobiłem Jej zdjęcie, gdy spała. Nie mogłem się powstrzymać ... Ehhh , jak ja Ją kocham. Dlatego nie mogę zostawić tego w spokoju.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk sms'a:

Kotek ;* :: Nie mogę spać. :(
Ja:: Ja też. :/
Kurde myśli o tym wszystkim i się nie potrzebnie dręczy. Zabiję gnoja!
Kotek ;* :: Przeze mnie? :( Przez to co Ci powiedziałam?
Ja:: Nie... Tęsknię po prostu.
Nie powinienem Jej okłamywać. Jestem beznadziejny.
Kotek ;* :: Chciałabym znów się do Ciebie przytulić i bezpiecznie zasnąć.
Ja:: Przyszedłbym, ale Twoi rodzice nie będą zadowoleni. Kocham Cię, pamiętaj. :* <3
A może bym tak poszedł, najwyżej mnie nie wpuszczą. Ale nie, bo Tosia będzie miała kłopoty.
Kotek ;* :: Nie ma ich w domu.
Ja:: Jak to?
Co Ona kombinuje ?
Kotek ;* :: Tata gdzieś na wyjeździe, a mama u ciotki.
Ja:: Okey.
Kotek ;* :: To jak przyjdziesz ? ;(
Kurde chciałbym ... Ale ...
Ja :: Tak daj mi 10 minutek. ;*

Ubiorę dresy i idę. Rodzice na nocce to nic nie zauważą. Wezmę tylko torbę i jakieś rzeczy na rano.
Kotek ;* :: Dziękuję. Kocham cię, pysiu :* .
Mój skarb. Dobra mam wszystko, idę. A klucze! Z uśmiechem na twarzy wyszedłem z domu i pobiegłem do Tośki. Popchnąłem furtkę i zadzwoniłem do drzwi, chwile potem otworzyła mi zaspana Antosia w szarej piżamie z hipopotamem i kapciach z głową krowy. Wyglądała przesłodko.
- Dobry wieczór pani. Czy Księżniczka zamawiała ochronę ? - Oparłem się o futrynę.
- Cześć. Wchodź, bo zimno ...
- Jak zimno to przytulę. - Przerwałem Jej, ściskając Ją z całej siły.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, tak najmocniej na świecie.
- Obejrzymy Sobie jakiś film?
- No możemy.
- To idź do mojego pokoju i poszukaj jakiegoś.
- Okey. A Ty ? - Przyciągnąłem Ją do Siebie.
- A ja zaraz dołączę tylko wezmę coś do jedzenia.
- Kotku mam głupie pytanie.
- No jakie? - Zaśmiała się.
- Mogę Cię pocałować?
- Tak.
( < całus > )
- Mmm ... Słodki jesteś.
- Ty bardziej.
- Misiu ja też mam pytanie. - Śmiała się zagryzając wargi.
- Głupie?
- Bardzo.
- No to śmiało.
- Mógłbyś chodzić bez koszulki?
- Hehe. Jasne, że tak. - Na Jej prośbę zrzuciłem koszulkę.
- Dziękuję. - Podeszła i zaczęła dotykać mój brzuszek.
- Mmm ... Zimne masz łapki, Myszko.
- To może przestanę? - Spojrzała na mnie smutnymi oczkami, które nadal tak kusząco się błyszczały.
- Nie. Dotykaj, proszę. - Cały czas obserwowałem Jej oczy. Jedną ręką przycisnąłem Ją do mnie w pasie, a drugą złapałem za podbródek i uniosłem 
lekko w górę, łącząc nasze usta w gorącym pocałunku.
- Kocham Cię. - Oderwała się ode mnie.
- Ja Ciebie też. - Patrzyła się teraz w moje oczy. - Kotku jak Ty kusisz. Mrrr!
- Ja kuszę?? Ja?
- Mhmm ...
- A możesz tak nie mruczeć?
- Mrrr! A czo? - Zapytałem szczerząc się jak szalony.
- Kusisz! - Pocałowała mnie.
- Mmm ... Nie musisz mnie wyręczać, sam będę Cię całował, o tak ...
- Nie odbierzesz mi takiej przyjemności ... - Pocałowała mnie lekko przygryzając moją wargę. 
- Aj!!! - Odskoczyłem.

- No czo? - Zaczęła się śmiać.
- Kocham Cię. - Mocno mnie przytuliła. Jest bardzo silna jak na dziewczynę.
- Pysiu to idź do góry, a ja pójdę po jedzonko. - Zrobiłem oczy kotka ze Shreka.
- Zaraz tam przyjdę. Daj mi minutkę.
- No dobrze. - Dałem Jej jeszcze całusa i poszedłem na górę.
   Wybrałem horror, ''Piła 3''. Rozejrzałem się po tym starannie uporządkowanym pokoju. Miała moje zdjęcie na tapecie w komputerze. Uśmiechnąłem się i spoglądałem dalej. Cytat, na fioletowej ścianie, przy której stało wielkie łóżko, przykryte kołdrą z motocyklami i przerażającą liczbą poduszek i poduszeczek. Czarne meble z połyskiem. Dość spora biblioteczka, która przykuwa wzrok tuż po przekroczeniu progu. Puchaty, szary dywan i mniejszy dywanik pod biurkiem ze zdjęciami z Londynu. Kilkanaście porcelanowych figurek stało na biurku i na półkach. Stolik nocny z lampą, z fioletowym kloszem oraz książką zaznaczona na dwieście osiemdziesiątej dziewiątej stronie. Kilka gazet, telefon, słuchawki i MP4, leżały na niższej półeczce pod blatem. Na przeciw łóżka wisiał duży telewizor, pod nim półka z odtwarzaczem DVD. Kilka płyt i masa zdjęć, które stały w ramkach na meblach i wisiały na korkowej tablicy obok biurka. Za drzwiami lekko błyszczało się lustro, na którym nie było ani jednej smugi. Moja perfekcjonistka, pomyślałem. Zanim przyjdzie Tośka to przyjrzę się tym fotografią. Na każdej jest uśmiechnięta. Są zdjęcia z wycieczek, z ognisk i innych spotkań. Moja Misia obraca się w świecie pełnym chłopaków i motocykli. Gdy stałem przy biurku weszła Ona z tacą, na której był popcorn, chipsy oraz kanapki.
- Co tam oglądasz? - spytała stawiając wszystko na stoliku obok łóżka.
- A Twoje fotografie. Masz bardzo dużo znajomych płci męskiej. Zazdrosny jestem. - Wyciągnąłem ku Niej ręce, by Ją przytulić.
- Koledzy i kuzyni. Nie musisz się obawiać, nie mają z Tobą szans.
- Dobrze.
- Co oglądamy ? - Zapytała spoglądając na telefon leżący na malutkim stoliku.
- ''Piłę 3'' , może być ? Czy zbyt straszne ?
- Włączaj, nie boję się. - Schowała Go do kieszeni.
- No, bo nie masz się czego bać, jestem przy Tobie. - Podszedłem i przytuliłem Ją.
- Kocham cię. - Powiedziała łamiącym się głosem. - Dziękuję, że przyszedłeś. Nie chciałam być sama.
- Ej, ej Myszko. Nie jesteś już sama, masz mnie i będę zawsze. Dopóki, do póty mi pozwolisz. Kocham cię i nie waż mi się płakać. - Uniosłem lekko Jej twarz i spojrzałem w oczy.
- Nie zostawiaj mnie. - wymamrotała cichym, płaczliwym głosikiem, a łza spłynęła po policzku i kapnęła na moją klatkę.
- Nie zostawię, obiecuję. - przytuliłem ją mocno i pocałowałem w głowę - Już zawsze będziemy razem.
- Dziękuję.
- Nie masz za co.
- Mam, za to, że jesteś.
- Moja Myszka. - musnąłem ustami Jej wargi, lecz Ona przyciągnęła mnie i obdarowała namiętnym całusem.
- Oglądamy? - zapytała.
- Tak.
- Zaczekaj!
- Co ? - Przestraszyłem się.
- Zapomniałam o soku i żelkach.
- Jej, przestraszyłaś mnie.
- Przepraszam. Zaraz wracam.
- Pospiesz się - Nim zdążyłem powiedzieć już zniknęła za drzwiami. 
   Minęło pięć minut i nadal Jej nie było, zmartwiłem się. Zszedłem powoli na dół, usłyszałem końcówkę rozmowy telefonicznej.
- Spieprzaj, to już jest koniec, w sumie nie wiem czego! Frajer! ... Nie masz prawa! ... Zostaw Nas w spokoju! Nie zrobisz tego! Nie pozwolę Ci!!! Nie!!! - Rzuciła telefon na blat i oparła się o niego.
Stała przodem do szafki i mnie nie widziała. Powoli wszedłem do kuchni i przytuliłem Ją od tyłu.
- Ahhh ...
- Co jest, Myszko?
- Przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam - pocałowałem Ją delikatnie w szyję.
- Chodź idziemy. - Chciała wziąć dzbanek i żelki, ale zdążyłem Ją wziąć na ręce.
- Co Ty wyrabiasz? - Zdziwiła się. - Zostaw, proszę.
- Ćśśśśśś ...
- Ale Mis ... - Uciszyłem Ją całusem. Zaniosłem na górę i położyłem na łóżku.
- Zostań i się nigdzie nie ruszaj, zaraz wracam.
- Przemek.
- Tak?
- Ale ja nie chce seksu.
- Ale mi nie chodzi o seks. - Pobiegłem na dół po sok i słodycze. Wróciłem i zastałem Tosię, trochę przestraszoną dalej leżącą na łóżku. Położyłem się obok Niej i delikatnie całowałem po szyi.
- Kocham Cię. - Wyszeptała.
- Ja Ciebie też.
- Oglądamy?
- Tak.
Oglądaliśmy i jedliśmy przygotowane przez Tosię smakołyki. Po jakimś czasie przytuliła się do mnie, ale widziałem, że nie była zbytnio zainteresowana tym co dzieje się na ekranie. Zrobiłem pałze i spytałem:
- Co się dzieje?
- No film zatrzymałeś.
- Nie o to chodzi. O czym tak myślisz?
- O niczym.
- Przecież widzę, że coś nie daje Ci spokoju.
- Ehhh ...
- Dobrze, nie chcesz to nie mów. - Zrobiło mi się przykro, ale nie chce Jej naciskać, powie kiedy będzie chciała. Lub nie powie.
- Nie obrażaj się ...
- Nie obrażam się.
- Przecież widzę.
- ...
- Wiesz nad czym tak myślę? A więc nadal zastanawiają mnie słowa Pawła. I twoja reakcja ... Spójrz mi w oczy i powiedź, że nic nie kombinujesz. - Nie mogę Jej okłamać prosto w oczy.
- Ale Kochanie, On musi za to zapłacić.
- Już nic nie musi.
- Tosia, zranił Cię. Płakałaś przez Niego. Nie mogę tego tak zostawić.
- Zrozum, że jak Go ruszysz to zacznie się wojna. I będzie coraz gorzej.
- No i co z tego. Musi odkupić swoje winy. Przynajmniej Cię przeprosić.
- Przemek nie zdajesz Sobie sprawy w co Nas pakujesz.
- Nie boję się Go.
- Tu nie chodzi o strach, tylko o rozsądek.
- Dzwonił do Ciebie jak byłaś w kuchni, prawda? Co Ci powiedział?
- Słyszałeś?!
- Tak.
- Przepraszam. Ja się boję o Nas, o Ciebie.
- Nie płacz. Ochronię Nas.
- Proszę. Odpuść.
- Powiedź dlaczego.
- Bo Paweł, On ...
- Co On ?
- On i Jego rodzina są w mafii.
- Z kim Ty się zadawałaś ?
- Przestań. Nie oceniaj mnie przez pryzmat osób, z którymi się trzymałam, byli i są dla mnie jak rodzina.
- Nie oceniam Cię, tylko się zdziwiłem.
- Zrozum, najrozsądniej będzie jak odpuścimy i będziemy im schodzić z drogi.
- Dobrze. Dla Ciebie i Twojego bezpieczeństwa.
- Naszego. - Poprawiła mnie.
- Naszego. - Uśmiechnąłem się i dałem Jej całusa w czółko.
- Bo wiesz, że nie ma już Ciebie i mnie tylko jesteśmy My. Jedno słowo i jedno życie.
- Wiem. Kocham Cię, skarbie. - Wtuliła się we mnie i cichutko zasnęła. Oddychała wolno i spokojnie. A przez sen wyrwało się Jej:
- Kocham Przemka ... Jest dla mnie najważniejszy.
Uśmiechnąłem się i delikatnie okrywając Nas kocem zasnąłem.
   Miałem dziwny sen, w którym Tosia została porwana przez gang Pawła, a ja nie mogłem nic zrobić, bo mnie też dorwali. Sam Ją w to wpakowałem, przez to, że chciałem zemsty i zadośćuczynienia. Grozili, że ją zabiją. Na końcu przykuli mnie do jakiejś ściany i na moich oczach bili i krzywdzili Tośkę. Przebudziłem się zlany potem. Ona siedziała już obok mnie. Położyłem Jej głowę na brzuszku i mocno objąłem. Tuliła i gładziła moją twarz mówiąc:
- Ćśśśśśś ... Już dobrze, jestem przy Tobie. Kocham Cię, nic się nie stanie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- Już dobrze, uspokój się. - Podniosłem głowę i patrząc Jej prosto w oczy powiedziałem
- Kocham cię. Jesteś moja i tylko moja. Nikt Cię nie skrzywdzi.
- Tak. - Pocałowała mnie.
- Mogę mieć do Ciebie prośbę?
- Tak.
- Położysz się na mnie?
- Tak. - Powoli i ostrożnie położyła się na moim ciele. Opowiedziałem Jej co mi się śniło. Całowała mnie i tłumaczyła, że to tylko sen. Było już bardzo późno, ale mimo to opowiedziała mi jak poznała i zbliżyła się do Pawła. Oni pomogli Jej rodzicom, a konkretniej mamie. Pomogli sfinansować operację, dzięki, której mama Tosi żyje. Powiedziała, że nigdy, nic nie obiecywała Pawłowi. To On źle Ją zinterpretował. Misia zdradziła mi sekret, że Paweł postanowił, że będzie Ją chronił do końca życia. Chciał, żeby była tylko Jego, ale pojawiłem się ja i wszystko się zmieniło. Około piątej nad ranem słodko spała, a ja nadal czuwałem, aż w końcu i mnie zmorzyło. To był ciężki dzień, a jego zakończenie bardzo nieprawdopodobne.